[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Publiczność wybuchnęła nieopisaną wrzawą. Wiele osób zakryło oczy.
109
To wcale nie jest śmieszne! ktoś krzyknął. William śmiał się jak oszalały, walił
pięściami w uda i tupał
w podłogę. Inni widzowie na próżno zwracali mu uwagę, żeby się uspokoił. Byli
przerażeni, lecz chcieli więcej. Andrew i Dana też chichotali. Dana z rozbawieniem
klepnęła Williama w ramię.
Daniel przesadnie teatralnym gestem wsadził głowę Charlesa do wiklinowego
kosza. Potem ukłonił się. Publiczność wreszcie zrozumiała i posypały się gromkie
brawa.
William zmarszczył brwi i pokręcił głową.
Najlepsze już było. A teraz zakończenie.
Daniel przeniósł kosz z powrotem na koniec sceny. Szedł ostrożnie i bardzo
powoli. Wreszcie wyłożył głowę Charlesa na duży srebrny półmisek.
Dobrze, że miał go pod ręką szepnął William do Dany. Daniel popatrzył na
widzów.
Wszystko już wiecie? Nie?& Naprawdę?& No, przecież on nie żyje.
Kłamiesz! zawołał William od stolika. Wasz pokaz zdechł, ale Charles żyje!
Niestety, nie wiadomo po co.
Głowa leżąca na półmisku drgnęła nagle. Charles otworzył oczy. Widzowie znów
zaczęli klaskać. Iluzja była znakomita. Nikt przedtem nie widział takiej sztuczki.
Boże -jęknął Charles. Sam popatrz, co zrobiłeś. I to przy tylu świadkach. Nie
unikniesz kary, morderco.
Daniel wzruszył ramionami.
O mnie siÄ™ nie martw. Nic mi siÄ™ nie stanie. A wiesz dlaczego? Bo nikt tam o
ciebie nie dba. Nikt cię nie lubi. W gruncie rzeczy, to oni sami siebie też nie lubią.
Zasłużyłeś na taką śmierć, Charlesie.
Publiczna egzekucja? ponownie przemówiła głowa. Pomóż mi, Danielu.
Powiedz magiczne słowo zażądał Daniel.
Proszę, pomóż! zawołał Charles. Proszę& proszę& Pomożesz?
Daniel ostrożnie nakrył koszem głowę na półmisku. Potem
znów przeszedł przez całą scenę. Pochylił się nad stołem i gestykulując
zawzięcie, przyczepił" głowę do tułowia. Charles zerwał się i chwycił go za rękę.
Stanęli razem pośrodku sceny i skłonili się publiczności.
Panie i panowie! Oto Daniel i Charles, najlepsi magicy świata! zawołali.
Tym razem gromkie brawa trwały dłużej niż przedtem. Ludzie wstawali z miejsc,
klaskali i krzyczeli. Magicy wciąż się kłaniali.
Buuuu! Buuuu! pohukiwali William i Michael. Oszukaństwo!
Kilku ochroniarzy ruszyło w ich stronę. William pochylił się do aktorskiej pary.
Lubicie magię, teatr i przygodę? spytał. Jestem William Alexander, a to mój
brat, Michael. Chodzmy stąd. Przenieśmy się gdzie indziej. Znajdziemy lepszą
zabawÄ™.
Andrew Cotton i Dara Grey podnieśli się od stolika. William i Michael ruszyli
przodem. Ochroniarze dopadli ich, zanim doszli do wyjścia.
Chcemy zwrotu pieniędzy za bilety oznajmił William. Charles i Daniel to
oszuści.
110
Rozdział 33
Do was czy do nas? zapytał William, bardzo się starając, żeby wypadło to jak
najgrzeczniej. Dana i Andrew byli mu potrzebni. Nie chciał ich teraz stracić.
A gdzie mieszkacie? spytała Dana. Była bardzo pewna siebie. Prawdziwa
gwiazda lub bogini, przynajmniej we własnych oczach. Jeszcze jedna, pomyślał
William.
W Circus Circus odparł.
My w Bellagio powiedział Andrew. Wynajęliśmy apartament. Jedzmy więc do
nas. To wspaniały hotel, najlepszy w Vegas. Mamy prochy dodał po chwili.-MDMA.
Pasuje?
Mamy zabawki wtrąciła Dara. Wyciągnęła rękę i delikatnie pogłaskała Williama
po jasnych włosach. Miał ochotę zabić ją za tę zniewagę. W zamian jednak złożył
szarmancki pocałunek na jej dłoni. Była pełna życia i gorącej, pulsującej krwi.
Apartament w Bellagio mieścił się na wyższym piętrze. Z okien roztaczał się widok
na sztuczne jezioro z fontannami, które strzelały wodą na wysokość kilkudziesięciu
metrów w rytm melodii z popularnego musicalu Chorus Linę. William uznał to za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]