[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w drapieżnym uśmiechu.
 Namyślcie się dobrze, chłopcy  mówił spokojnie.  Jeśli wam warunki nie dogadzają,
wieczorem możecie otrzymać wypłatę. Dostaniecie także dostateczną ilość zapasów na drogę. Nie
zamierzam was zmuszać do wypełnienia umowy.
Skończywszy, jak gdyby nigdy nic poszedł na spotkanie Filipa.
- To nam opózni pracę co najmniej o tydzień - rzekł, chowając rewolwer do pochwy chytrze
ukrytej pod bluzą. - Od dawna zresztą spodziewałem się zatargu z tym Blake'em i jego kompanią.
Cieszę się, że już po wszystkim. Blake grozi strajkiem, o ile nie mianuję go swym zastępcą i nie
podniosę dniówki robotników z sześciu dolarów na dziesięć. Też pomysł! Strajk w miejscu tak
odludnym! PoczÄ…tek cywilizacji, hÄ™?
Roześmiał się, i wobec tej wspaniałej odwagi Filip również nie mógł się od śmiechu
powstrzymać.
- Sądzi pan, że odejdą? - spytał z pewnym niepokojem.
- Jestem tego zupełnie pewien. Ale o to mi właśnie chodzi.
Godzinę pózniej Filip wrócił do obozu. Nie spotkał już Thorpe'a aż do pory obiadowej, po czym
nadzorca sam go odnalazł. Był wyraznie strapiony.
- Jest nieco gorzej niż sądziłem - rzekł. - Blake wraz z ośmioma innymi zerwali umowę. Odebrał
już pieniądze i rzeczy. Nie przypuszczałem, że odejdzie więcej niż trzech lub czterech.
- Dodam panu kilku ludzi - pocieszał Filip.
- W tym właśnie szkopuł - odparł Thorpe skręcając papierosa.  Wolę by moi ludzie pracowali
oddzielnie. Skoro się między nich wkręci paru dyletantów, ucierpi na tym niewątpliwie tempo pracy;
nie mówiąc już o prawdopodobieństwie bójki. Zgadzam się najzupełniej, że to są szorstkie typy. Lecz
zwłoki w robocie można uniknąć w inny sposób. Niech pańscy ludzie rozpoczną budowę drogi od
jeziora Szarego Bobra, idÄ…c nam naprzeciw.
Wkrótce po tej rozmowie z Thorpe'em, Filip spotkał Mac Dougalla. Inżynier nie ukrywał
zadowolenia wobec nowego obrotu spraw.
- Cieszę się, że sobie poszli - rzekł. - Jeśli dojdzie do jakichkolwiek zamieszek nieobecność tej
hołoty może nam tylko wyjść na korzyść. Dałbym całomiesięczną pensję, byle Thorpe zwolnił także
resztę swoich ludzi. Pracują doskonale, to prawda, ale w razie bijatyki wolałbym ich widzieć jak
najdalej stÄ…d.
Tego dnia Filip nie spotkał już więcej Thorpe'a. Wybrawszy ludzi do pracy nad jeziorem Szarego
Bobra, wysłał równocześnie zaufanego przewodnika na drogę wiodącą z fortu Churchill na spotkanie
Brokawa. Sądził, że Brokaw wraz z panną Eileen pojawią się na horyzoncie w ciągu najbliższych
dni, mimo to wydał rozporządzenie, by w razie przeciwnym przewodnik dotarł aż do samych granic
fortu.
Nad wieczorem, obaj bracia St. Pierre, Lecault oraz Henshaw odwiedzili szefa w biurze,
składając sprawozdanie z dziennej pracy. Lecault ustrzelił łosia o trzy mile na południe, mięso zaś
zawiesił na drzewie. Jeden z braci St. Pierre widział Blake'a wraz z przyjaciółmi wędrujących w
stronę Churchill. Reszta nie umiała donieść nic godnego uwagi. O zmroku już, Mac Dougall
przyprowadził jeszcze dwu zaufanych robotników, których uzbrojono w staroświeckie odtylcówki.
Innej broni obóz już nie posiadał.
Mając dziesięcu ludzi w pogotowiu do odparcia napaści, Filip poczuł się niemal panem sytuacji.
Było zupełną niemożliwością, aby wrogowie mogli zaskoczyć obóz niespodzianie, przy czym
wywiadowcy, błądzący co dzień po puszczy okolicznej, mieli zawsze czas, w razie usłyszenia
strzelaniny, przyjść z pomocą napadniętym kolegom. Otrzymali zresztą rozkaz, za najlżejszym
podejrzanym objawem, podniesienia alarmu przy pomocy serii wystrzałów, jak gdyby w pościgu za
uciekajÄ…cym Å‚osiem.
Jeśli szło o uczucia osobiste, to Filip zwalczał wciąż nadaremnie wspomnienie o Jance. W ciągu
dwóch lub trzech dni po powrocie do domu nie miał właściwie chwili wytchnienia, zrywając się o
świcie i kładąc spać pózno w nocy. Padał na posłanie wyczerpany, w nadziei, że sen zagłuszy
bolesne myśli. Ciężkie warunki duchowe i fizyczne wywarły na nim swój wpływ, toteż wierny Mac
Dougall ze wzrastającą troską obserwował zmienione oblicze zwierzchnika. Czwartego dnia Thorpe
przepadł na całą dobę. Każda godzina nieobecności tego człowieka zdawała się Filipowi
wiecznością pełną nieludzkiego udręczenia, wiedział bowiem, że nadzorca robotników poszedł na
spotkanie z Janką. Trzy dni pózniej powtórzyło się to samo i Filip po prostu dostał gorączki.
 Przepracowujesz się stanowczo  rzekł Mac Dougall do Filipa.  Zpisz najwyżej pięć
godzin na dobę. Musisz zmienić tryb życia albo przygotować się na to, że gdy przyjdzie do walki
zamiast stanąć z nami ramię przy ramieniu, legniesz w lazarecie.
Dni płynęły nadal ciężkie i nurzące. Ani Filip, ani Mac Dougall nie mogli pojąć, dlaczego
wypadki rozwijają się z tak beznadziejną powolnością. Oczekiwali napadu z godziny na godzinę,
tymczasem, mimo starannego wywiadu, nie dostrzegano w pobliżu obozu obecności jakichkolwiek
obcych ludzi. Nie mogli także zrozumieć, co się dzieje wśród robotników Thorpe'a. Coraz któryś
rzucał pracę. Liczebność ich spadła z dziewiętnastu do piętnastu, z piętnastu zaś na okrągły tuzin.
Wreszcie Thorpe sam poprosił o obniżenie pensji o połowę, gdyż nie umie dać sobie rady z ludzmi.
Tegoż dnia odszedł zastępca Thorpe'a oraz jeszcze dwu innych, tak iż zostało ich już zaledwie
dziewięciu.
Zagadkowa wydawała się także zwłoka w przybyciu Brokawa. Minęły dwa tygodnie, w ciągu
których Thorpe opuszczał obóz trzykrotnie. Piętnastego dnia wrócił posłaniec, który jezdził do fortu
Churchill. Był zupełnie oszołomiony, przywiózł przy tym dziwaczne wieści. Oto Brokaw wraz z
córką opuścili rzekomo fort Churchill dwa dni po wyjezdzie Piotra Couchee. Odbywali podróż w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl