[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Uśmiechnęłam się nieco szerzej.
- Tak, zdałam.
- No to - stwierdziÅ‚a Grandmère - zostaÅ‚a ci do zrobienia już tylko jedna rzecz.
Pokiwałam głową.
- Wiem. Dużo się nad tym zastanawiałam i doszłam do wniosku, że może będzie
lepiej, jeżeli przedłużę swój pobyt w Genowii. Może po prostu mogłabym tam już zamieszkać
na stałe. Co o tym sądzisz?
Mina Grandmère, widziaÅ‚am to w Å›wietle dochodzÄ…cym z mojego pokoju, wyrażaÅ‚a
niedowierzanie.
- Mieszkać... Mieszkać w Genowii? - Chociaż raz udało mi się ją wyprowadzić z
równowagi. - O czym ty mówisz?
- No wiesz... - odparłam. - Są tam przecież szkoły. Mogę po prostu tam skończyć
pierwszą klasę. A potem może mogłabym pojechać do jednego z tych szwajcarskich
internatów, o których zawsze tyle mówisz.
Grandmère patrzyÅ‚a na mnie.
- Nie podobałoby ci się tam.
- Wręcz przeciwnie - odparłam. - To mogłoby być fajne. %7ładnych chłopców, tak?
Byłoby cudownie. To znaczy, w tej chwili chłopców mam trochę jakby dosyć.
Grandmère potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ….
- Ale twoje przyjaciółki... Twoja matka...
- No cóż, mogłyby przyjeżdżać z wizytą - odparłam rozsądnie.
Grandmère nagle spochmurniaÅ‚a. SpojrzaÅ‚a na mnie zza mocno utuszowanych
szparek, w które zamieniły się jej oczy.
- Amelio Mignonette Grimaldi Renaldo - powiedziała. - Ty przed czymś uciekasz,
prawda?
Pokręciłam głową niewinnie.
- Ależ skÄ…d, Grandmère. Nic podobnego. ChciaÅ‚abym zamieszkać w Genowii. ByÅ‚oby
czadowo.
- CZADOWO?!
Grandmère wstaÅ‚a. Wysokie obcasy jej butów wpadÅ‚y w szpary miÄ™dzy metalowymi
kratkami schodków przeciwpożarowych, ale nie zwróciła na to uwagi. Władczym gestem
wskazała na moje okno.
- Natychmiast właz do środka - rozkazała głosem, jakiego jeszcze nigdy u niej nie
słyszałam.
Muszę przyznać, byłam tak zaskoczona, że zrobiłam dokładnie to, co mi kazała.
Wyłączyłam elektryczny koc Ronnie i wślizgnęłam się z powrotem do mojego pokoju. A
potem stanęłam i poczekaÅ‚am, aż Grandmère też siÄ™ wgramoli do Å›rodka.
- Jesteś - powiedziała, kiedy już wygładziła spódnicę - księżniczką z książęcego rodu
Renaldich. Księżniczka - ciągnęła, podchodząc do mojej szafy i przeszukując jej zawartość -
nie uchyla się od swoich zobowiązań. Ani nie ugina się przy pierwszej przeciwności losu.
- Hm, Grandmère... - powiedziaÅ‚am. - To, co siÄ™ dzisiaj staÅ‚o, trudno nazwać pierwszÄ…
przeciwnością losu, dobra? To co się dzisiaj stało, to ostatnia kropla goryczy. Ja już tego
dÅ‚użej nie zniosÄ™, Grandmère. Wyjeżdżam stÄ…d.
Grandmère wyciÄ…gnęła z szafy sukienkÄ™, którÄ… zaprojektowaÅ‚ dla mnie na bal
Sebastiano. No wiecie, tę - która podobno miała sprawić, że Michael zapomni, że jestem
przyjaciółką jego małej siostrzyczki.
- Nonsens - powiedziaÅ‚a Grandmère.
Tylko.
Po prostu: nonsens.
A potem wyprostowała się, tupiąc nogą i spojrzała na mnie.
- Grandmère - powiedziaÅ‚am. Może to tylko caÅ‚y ten czas spÄ™dzony na zewnÄ…trz. A
może to, że byłam całkiem pewna, że w pokoju obok mama, pan G. i tata siedzą razem i
podsłuchują. Czy mogło być inaczej? Nie było żadnych DRZWI, które oddzielałyby mój
pokój od salonu. - Ty nic nie rozumiesz - dodałam. - Ja nie mogę tam wrócić.
- WiÄ™c tym bardziej - odparÅ‚a Grandmère - musisz tam pójść.
- Nie - powiedziałam. - Po pierwsze, nawet nie mam partnera na bal, okay? A po
drugie, tylko nieudacznicy chodzÄ… na bale bez osoby towarzyszÄ…cej.
- Nie jesteÅ› nieudacznikiem, Amelio - powiedziaÅ‚a Grandmère. - JesteÅ› księżniczkÄ…. A
księżniczki nie uciekają, kiedy sprawy zaczynają się komplikować. Księżniczki prostują plecy
i z podniesioną głową wychodzą naprzeciw katastrofie, która je czeka. Dzielnie i bez skarg.
Odparłam:
- Halo, my tu nie rozmawiajmy o najazdach Wizygotów, dobrze, Grandmère?
Mówimy o całym liceum, które jest przekonane, że kocham się w Borysie Pelkowskim.
- I wÅ‚aÅ›nie dlatego - powiedziaÅ‚a Grandmère - musisz pokazać im, że nie przejmujesz
się tym, co myślą.
- Dlaczego nie mogę im tego okazać, nie idąc?
- Bo to - odparÅ‚a Grandmère - byÅ‚oby tchórzostwo. A ty, Mia, w ciÄ…gu ostatniego
tygodnia w wystarczającym stopniu dowiodłaś, że tchórzem nie jesteś. A teraz ubieraj się.
Nie wiem, czemu zrobiłam, co mi kazała. Może dlatego, że gdzieś głęboko w środku
wiedziaÅ‚am, że raz w życiu Grandmère ma racjÄ™.
Albo może dlatego, że w głębi ducha byłam chyba trochę ciekawa i chciałam
zobaczyć, co się zdarzy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl