[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tego, że są na pierwszej linii walki z diabłem, o którym do tej
pory sądzili, że jest tylko alegorią.
Kiedy wysiadali z windy, Madeleine Springer czekała już na
nich w otwartych drzwiach. Miała na głowie czarną
welwetową jarmułkę, haftowaną srebrną nitką, zgoliła brwi i
pokryła twarz szarawym pudrem i ciemnoszarym cieniem na
policzkach. W odróżnieniu od surowości makijażu, jej oczy
były szeroko otwarte i błyszczące, tak że nadawały jej twarzy
niespotykanego piękna i ekspresji. I chociaż pomalowane
szarą szminką, jej usta nadal wyglądały zmysłowo i ponętnie.
Miała na sobie obcisłą, czarną, wieczorową suknię z głę-
bokim dekoltem, a jej ramiona były pokryte tym samym
szarawym pudrem. Nie miała butów ani biżuterii.
- Jesteś sławny - powiedziała, kiedy Stanley wszedł za nią do
skromnie umeblowanego mieszkania. Rozejrzał się wokół.
Coś się zmieniło. Nie meble, nie wystrój, ale kształt pokoju.
Ostatnim razem, kiedy tu byli, pokój był podłużnym
prostokątem. Teraz miał kształt prawie kwadratu. Oprócz
tego na ścianie wisiał rysunek o delikatnej kresce na ręcznie
czerpanym papierze, który przedstawiał coś w rodzaju lilii,
zdzbła zboża czy rozchylonych ust.
Stanley usiadł na sofie.
- Słyszała pani, co się stało? - spytał.
Madeleine Springer przymknęła na chwilę oczy na znak
potwierdzenia. Przeszła przez pokój, stąpając cicho swoimi
bosymi stopami i spuściła lniane żaluzje.
- Wspomnieli o tym w wiadomościach. Sądzą, że to
terroryści arabscy wysadzili cię w zemście za ostrzelanie
przez Izraelczyków Banku Zachodniego. Jesteś więc teraz
najsławniejszym %7łydem w Londynie, co najmniej jak
Rothshild albo Seiff lub obaj razem wzięci.
- Weszliśmy do snu - powiedział Stanley. - Angie i ja.
Weszliśmy do snu Isabel Gowdie.
Madeleine Springer posłała mu delikatny, pełen zrozumienia
uśmiech.
- Przypuszczałam, że to zrobisz. Jesteś bardziej uparty niż to
się wydaje na pierwszy rzut oka. Pod tą na pozór delikatną
powierzchownością muzyka bije serce prawdziwego
Wojownika Nocy.
- Pod delikatną powierzchownością muzyka bije serce
kogoś, kto został zarażony Nocną Plagą i ze wszystkich sił
pragnie zostać wyleczony.
Madeleine Springer przeszła do kuchni i Stanley usłyszał, jak
wyciÄ…ga szklanki i przygotowuje drinki.
- Czy znalazłeś to, czego szukałeś? - zawołała.
- Odkryliśmy tyle, ile Isabel Gowdie pozwoliła nam odkryć.
- Przypuszczamy, że jest w Dover albo gdzieś w tej okolicy -
wtrąciła się Angie. - Solomon Eisner dał nam kawałek kredy
i trochÄ™ muszelek.
- Kiedy Wojownicy Nocy pochowali demona zwanego
Abrahel, przynieśli kawałek marmuru i gałązkę cisu - dodał
Stanley. - Domyślamy się więc, że ich dowody uwięzienia są
zawsze kawałkiem skały, w której demon albo wiedzma są
uwięzieni, oraz wskazówką dotyczącą miejsca, gdzie jest owa
skała. W naszym wypadku mamy muszelki, które świadczą o
tym, że Isabel Gowdie została uwięziona niedaleko oceanu, i
wapień, który mówi, że została uwięziona w pokładach
kredy. Jest jeszcze coÅ›. Prababka Angie, Elisabeth Pardoe,
pochodzi z Dover. To ona prawdopodobnie wskazała
miejsce, gdzie Wojownicy Nocy mają pochować Isabel
Gowdie, choć Isabel zdołała ją jeszcze zabić.
Madeleine Springer wróciła z czarną lakierowaną tacą
japońską, na której stały dwie szklanki, jedna z wyborową i
jedna z dżinem.
- Jesteście głodni? - spytała. Oboje pokręcili głowami.
- Byliśmy diabelnie chorzy - odparł Stanley. - Nocna Plaga
daje siÄ™ nam coraz bardziej we znaki.
Przez dłuższą chwilę patrzał na Madeleine w milczeniu, po
czym dodał:
- Jest jeszcze coś, o czym musi pani wiedzieć. Madeleine
milczała.
- Kaptur przeprowadził nas przez Londyn ze snu Isabel
Gowdie. Nie znalezlibyśmy drogi, gdyby nie on. Odprowa-
dził nas z powrotem. A kiedy wróciliśmy, zażądał, bym mu
wyjawił, gdzie jest uwięziona Isabel Gowdie.
Twarz Madeleine Springer pozostała nieporuszona, twarz z
wypolerowanego szarego wosku.
- Musiał zostać zauważony przez przechodzący patrol
policji. Wezwali sierżanta Morrisa. Nawet jeśli był w domu,
to mieszka tuż za rzeką w Wandsworth, tak że o tej porze
dotarł do mnie w ciągu pięciu czy dziesięciu minut.
Oblizał suche i spękane usta.
- Zapukali, potem wyważyli drzwi. Kaptur zabił całą trójkę
na moich oczach.
- I wtedy powiedziałeś mu, gdzie spoczywa Isabel Gowdie? -
spytała Madeleine chłodnym tonem.
- Tak - odpowiedział Stanley głosem tak cichym, że
Madeleine Springer na początku go nie usłyszała. - Tak -
powtórzył nieco mocniej.
- No cóż, mogłam się tego spodziewać - odparła Madeleine
Springer. - Ale to nie czyni twego zadania ani odrobinÄ™
prostszym. Musisz znalezć sposób na utrzymanie Kaptura i
reszty Nosicieli z dala od siebie, kiedy staniesz przed samÄ…
Isabel Gowdie. Może to nie okazać się dla ciebie wcale
łatwe. Będzie z pewnością bardzo niebezpieczne.
- Nie miałem wyboru - rzekł Stanley rozdrażniony, że
lekceważy to, jak wielkim zagrożeniem był dla nich Kaptur. -
Zawsze wolałem mieć twarz na swoim miejscu.
- Czy masz już jakieś objawy? - zwróciła się Madeleine do
Angie, całkowicie zmieniając temat rozmowy.
Angie przełknęła z obrzydzeniem ślinę na wspomnienie
tasiemców.
- Pochorowałam się - powiedziała.
- Czujesz, że jest coraz gorzej?
- Tak - powiedziała Angie.
- W porządku... - powiedziała Madeleine do nich. - Możecie
tu zostać na jakiś czas. Właściwie, to musicie tu zostać.
Spodziewam się, że Kasyks i Zasta przybędą pojutrze.
Wówczas możemy rzeczywiście zacząć walczyć.
Zwróciła się do Angie:
- Jeśli znów zrobi ci się niedobrze albo jeśli będziesz miała
jakieÅ› inne objawy Nocnej Plagi, od razu mi powiedz. Nie
mogę cię uleczyć, ale przynajmniej mogę ci ulżyć.
- Dziękuję - powiedziała bez entuzjazmu Angie. - Czy nie
mogę wrócić do mojego mieszkania?
- Nie radzę. A co, jeśli będziesz miała atak choroby? Lub
zaczniesz śnić o jednym z twoich przyjaciół? Naprawdę
będzie lepiej, gdy zostaniesz tutaj.
- W tym kłopot, że nie mam żadnych ciuchów ze sobą.
- O to się nie martw. - Madeleine Springer uśmiechnęła się. -
Mam pełne szafy rzeczy. Możesz sobie pożyczać, ile
zechcesz.
Angie uśmiechnęła się. Był to pierwszy uśmiech, jaki Stanley
ujrzał u niej od czasu, kiedy wyruszyli w sen Isabel Gowdie.
Riboyne Shel Olem, daj kobiecie rzeczy, a będzie ci jadła z
ręki. Sam też nie był zbyt zadowolony, że ma tu zostać. Może
było tu bezpiecznie i wygodnie, ale czuł się tak, jakby został
wcielony do armii.
Wziął swojego drinka, podszedł do okna i uchylił nieco
żaluzje. Ale dojrzał tylko migające w zimnej nocy światła
południowo-zachodniego Londynu.
- Martwisz się tym, że niezbyt dobrze się spisałeś.
Stanley nic nie odpowiedział. Jeżeli tylko Morris nie wpadłby
jak John Wayne do środka, być może on i jego policjanci
nadal by żyli, a Stanleyowi udałoby się zyskać trochę na
czasie i znalezć jakieś wyjście, by nie musiał od razu
zdradzać Kapturowi, gdzie jest Isabel Gowdie. Może udałoby
mu się uniknąć tej makabrycznej jatki, która powaliła go na
kolana.
Madeleine Springer podeszła i stanęła tuż za nim. Był
pewien, że czuje delikatny powiew konwalii. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl