[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardzo podobne do śladów pańskich butów, panie Lee Wortley& Tych, które
zostawił pan teraz, podchodząc tu. Desmond Lee Wortley odwrócił się.
 Na Boga! Czy pan& mnie oskarża?! MNIE?! Pan chyba zwariował! Po co, do
diabła, miałbym ją zabijać?
 Właśnie, po co? Zobaczymy&
Schylił się i delikatnie rozchylił zaciśnięte i sztywne palce Bridget.
Desmond wziął głęboki oddech. Patrzył w dół z niedowierzaniem. W dłoni
zamordowanej leżało coś, co wyglądało na duży rubin.
 To ten przeklęty kamień z puddingu!  krzyknął Desmond.
 Tak?  spytał Poirot.  Jest pan pewien?
 Oczywiście, że tak.
Desmond Lee Wortley pochylił się szybko i wyjął czerwony kamień z zaciśniętej
dłoni Bridget.
 Nie powinien pan tego robić& Nie wolno nam niczego dotykać.
 Przecież nie ruszyłem ciała, prawda? Ten kamień mógłby zginąć. A jest przecież
dowodem. Należy oddać go w ręce policji tak szybko, jak to tylko możliwe. Pójdę
zatelefonować.
Odwrócił się i popędził w stronę domu. Sara podeszła do Poirota.
 Nic nie rozumiem  szepnęła. Jej twarz była trupioblada.  Nic nie rozumiem.
 Chwyciła Poirota za
ramię.  Co pan miał na myśli, mówiąc o tych śladach?  spytała.
 Niech pani sama zobaczy, mademoiselle.
Zlady, które prowadziły do ciała i z powrotem, były identyczne jak te, które
zostawił Desmond, podchodząc do Poirota.
 Myśli pan, że to Desmond? To nonsens! Nagle przejrzyste powietrze rozdarł
warkot silnika samochodu. Wszyscy się odwrócili. Zobaczyli auto pędzące na
złamanie karku w stronę bramy. Sara natychmiast je rozpoznała.
 To Desmond  rzekła.  To jego samochód. Wi& widocznie zdecydował się
pojechać po policję, zamiast telefonować.
Z domu wybiegła Diana Middleton. ,  Co się stało?  spytała, z trudem łapiąc
oddech.  Dopiero co Desmond wbiegł do domu, krzycząc, że zamordowano
Bridget. Próbował dodzwonić się na policję, ale telefon jest głuchy. Desmond
stwierdził, że ktoś musiał przeciąć kabel i że w takim razie musi wziąć auto i
pojechać po policję& Ale dlaczego po policję.,.?
Poirot bez słowa wskazał na ciało.
 Bridget?  Diana wytrzeszczyła oczy.  Ale& czy to przypadkiem nie jest
kawał? Coś słyszałam& Wczoraj wieczorem. Myślałam, że chcą wypłatać panu
figla.
 Owszem  odrzekł Poirot.  Tak miało być. To miał być tylko kawał& Ale
teraz chodzmy wszyscy do domu. Bo inaczej na śmierć pozamarzamy& Do czasu, aż
wróci pan Lee Wortley i tak nie mamy tu nic do roboty.
 Ale przecież  sprzeciwił się Colin  nie możemy zostawić tu Bridget.
 Zostając tu i tak jej nie pomożesz  odparł cicho Poirot.  Chodzmy& To
straszna, przerażająca tragedia, ale naprawdę w niczym nie możemy już pomóc
mademoiselle Bridget. Więc chodzmy do domu i napijmy się kawy albo herbaty.
Ruszył w stronę domu, a pozostali posłusznie podążyli za nim. Peverell miał
właśnie uderzyć w gong. Nawet jeśli wydało mu się niezwykłe, że większość gości
była na dworze, a pan Poirot miał pod paltem tylko piżamę, to w ogóle tego po
sobie nie pokazał. Pomimo swego podeszłego wieku Peverell był nadal idealnym
lokajem. Nie zauważał niczego, czego nie kazano mu zauważyć. Ponury korowód
udał się do jadalni. Kiedy wszyscy mieli już przed sobą filiżanki z kawą, Poirot
przemówił:
 Muszę opowiedzieć państwu pewną historię. Nie mogę, co prawda, podać
wszystkich szczegółów, ale zdradzę przynajmniej główny wątek. Historia dotyczy
pewnego młodego księcia, który przyjechał do Anglii. Przywiózł on ze sobą
niezwykle cenny rubin, który po zmianie oprawy miał się stać ślubnym prezentem
dla jego przyszłej żony. Niestety, pech chciał, że książę zaprzyjaznił się tu z pewną
osóbką, młodą i bardzo ładną, której jednak na nim samym specjalnie nie zależało.
Zależało jej natomiast, i to bardzo, na słynnym klejnocie. No i któregoś dnia młoda
dama ulotniła się wraz z historycznym rubinem, który od wielu pokoleń należał do
rodziny księcia& Tak więc młody człowiek znalazł się w dość kłopotliwej sytuacji&
Nie mógł sobie pozwolić na zawiadomienie policji, gdyż to groziłoby skandalem.
Dlatego zjawił się u mnie.  Niech pan dla mnie odzyska ten historyczny rubin 
powiedział. Eh bien, młoda dama, która przywłaszczyła sobie kamień, miała
przyjaciela, a ten przyjaciel przeprowadził w przeszłości wiele podejrzanych
transakcji. Był zamieszany w szantaż, a także w przemyt drogocennych kamieni.
Jednak zawsze działał z wyjątkowym wyczuciem. Podejrzewano go, lecz nigdy nic
mu nie udowodniono& W każdym razie dowiedziałem się, że ten młody człowiek
ma zamiar spędzić święta w tym domu. Musimy jeszcze pamiętać, że jego
przyjaciółka powinna była po zdobyciu kamienia zniknąć na jakiś czas z widoku,
aby nikt nie wywierał na nią nacisku ani nie zadawał żadnych pytań. Dlatego nasz
bohater postarał się, by trafiła do tego domu razem z nim, jako jego rzekoma
siostra& Sarze dosłownie dech zaparło.
 O nie! Nie, nie tutaj! Nie w mojej obecności!  krzyknęła oburzona.
 Lecz tak właśnie było  rzekł Poirot.  Dzięki innej małej manipulacji także ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl