[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzeczy się Rozmieniały& Nie, nie ma pośpiechu. Nie chcę psuć panu Bożego Narodzenia&
Powiedzmy w drugi dzieli świąt albo pózniej. Jak pan przyjdzie, przedstawię moje życzenia.
Nie, dziękuję, wszystko w porządku. Nie zamierzam się jeszcze przenosić na tamten świat.
Odłożył słuchawkę i powiódł oczami po twarzach ośmiu członków rodziny.
 Coście tacy smętni?  zachichotał.  O co chodzi?
 Zwołałeś nas tutaj&  zaczął Alfred.
 Och, przepraszam  pospiesznie wszedł mu w słowo Simeon  nic się za tym nie
kryje. Spodziewaliście się jakiejś narady rodzinnej? Nie, jestem dziś zbyt zmęczony. Nikt z
was nie musi tu już przychodzić po kolacji. Idę spać. Chcę być świeży i wypoczęty na Boże
Narodzenie.
Uśmiechał się do nich.
 Oczywiście& Oczywiście  zgodził się gorliwie George.
 Zwięta Bożego Narodzenia, wspaniała tradycja, czas rodzinnej solidarności. Co
myślisz o tym, Magdaleno?
Magdalena Lee omal nie podskoczyła. Otworzyła, potem zamknęła drobne usteczka.
 Och& och, tak!  zdołała w końcu wyjąkać.
 Mieszkałaś swego czasu sama z emerytowanym oficerem marynarki, twoim& 
tu Simeon zrobił dłuższą pauzę  ojcem. Nie sądzę, byście urządzali wielkie święta. Do tego
potrzeba licznej rodziny!
 Tak& Tak, racja.
Oczy Simeona zsunęły się wreszcie z Magdaleny.
 Nie chciałbym w tym szczególnym czasie mówić o rzeczach nieprzyjemnych, ale
wiesz co, George, boję się, że będę musiał zmniejszyć nieco pensję, którą ci wypłacam.
Wszystko wskazuje na to, że niebawem wzrosną moje koszty utrzymania.
George zrobił się czerwony.
 Jak to, ojcze? Nie możesz tego zrobić!
 Czyżby?  spytał cicho Simeon.
 Już teraz mam ogromne wydatki. Ogromne. Nie wiem, doprawdy, jak udaje mi się
związać koniec z końcem. I tak oszczędzam na czym się da.
 Więc niech twoja żona też zacznie oszczędzać  poradził Simeon.  Kobiety to
potrafią. Oszczędzają w sposób, który mężczyznie nie przyszedłby do głowy. Na przykład
same szyją sobie odzież. Moja żona, pamiętam, doskonale radziła sobie z igłą i nitką. To było
właściwie wszystko, co umiała zrobić& Dobra kobieta, tylko śmiertelnie nudna&
David aż podskoczył.
 Siadaj, chłopcze, jeszcze coś strącisz&  przyhamował go ojciec.
 Moja matka&
 Twoja matka miała ptasi móżdżek! I zdaje mi się, że wszystkie dzieci go po niej
odziedziczyły.  Simeon podniósł się nagle. Na jego twarzy pojawiły się wypieki.
 Nie jesteście warci złamanego grosza, żaden z was  zaczął krzyczeć ostrym
tonem.  Mdli mnie na wasz widok. Jacy z was mężczyzni? Mięczaki, łamagi, ofermy! Pilar
jest dwa razy więcej warta niż każdy z was! Klnę się na niebiosa, że mam lepszego syna
gdzieś w świecie, choć wy wszyscy jesteście z prawego łoża!
 Ej, ojcze, licz się ze słowami!  krzyknął Harry, którego pogodną zwykle twarz
wykrzywiła złość.
 To było również o tobie!  odparował Simeon.  Czego ty w końcu dokonałeś?
Skamlałeś tylko z końca świata, żebym ci przysłał pieniądze! Powtarzam, obrzydzenie mnie
bierze na wasz widok! Wynoście się wszyscy!
Opadł zadyszany na fotel.
Wychodzili, jeden po drugim. George był czerwony i wściekły, Magdalena wyglądała
na wystraszoną. David pobladł i trząsł się wyraznie. Harry wyleciał z pokoju jak z procy.
Alfred poruszał się niczym lunatyk. Lydia kroczyła za nim z wysoko podniesioną głową.
Tylko Hilda zatrzymała się przy drzwiach i powoli wróciła do Simeona.
Stała nad nim, aż otworzył oczy i drgnął zaskoczony widokiem. Coś groznego było w
jej spokoju i nieruchomej pozie.
 Co jest?  spytał z irytacją.
 Gdy nadszedł pana list, uwierzyłam, że naprawdę chce pan na Boże Narodzenie
skupić całą rodzinę wokół siebie i namówiłam Davida do przyjazdu.
 No i co z tego?
 Rzeczywiście chciał pan tu mieć całą rodzinę  mówiła powoli Hilda  ale wcale
nie w tym celu, o którym była mowa w liście. Zebrał pan ich tutaj, żeby wszystkich na siebie
wzajemnie poszczuć. I, niech Bóg się nad panem ulituje, pan ma z tego zabawę!
 Zawsze miałem szczególne poczucie humoru  zachichotał Simeon. Nie zależy mi
na tym, by innym podobały się moje żarty. Ważne, że ja się bawię!
Hilda milczała. Simeon Lee poczuł nagły przypływ obawy.
 O czym pani myśli?  spytał szorstko.
 BojÄ™ siÄ™&
 Boi siÄ™ pani& mnie?
 Nie. BojÄ™ siÄ™ o pana!
Niczym sędzia po ogłoszeniu wyroku odwróciła się i ciężkim krokiem powoli
wymaszerowała z pokoju.
Simeon patrzył za nią dłuższą chwilę. Potem podniósł się i podszedł do sejfu.
 Zerknijmy na nasze śliczności  zamruczał.
III
Na kwadrans przed ósmą rozległ się dzwonek do drzwi.
Tressilian otworzył i wrócił do kredensu, gdzie zastał Horbury ego, który podnosił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl