[ Pobierz całość w formacie PDF ]

temu w szpitalu dla psychicznie chorych, nadal przekonany o prawdziwości swojego urojenia, że
udusił żonę, jeśli to było urojenie... - Zrobił pauzę. - To są wszystko bardzo interesujące fakty
-kontynuował po chwili - choć niezbyt związane ze sprawą. Najważniejszą kwestią wydaje się
rozstrzygnięcie, czy pani Halliday żyje, czy zmarła. A jeśli zmarła, to kiedy. I co wiedziała Lily
Kimble. W świetle tego, co się zdarzyło, wydaje się - że musiała wiedzieć coś ważnego. Tak
ważnego, że zamordowano ją, aby nie ujawniła tych informacji.
- Ale skąd miałby ktokolwiek oprócz nas wiedzieć -krzyknęła Gwenda - że zamierzała o tym
mówić?
Inspektor Last spojrzał na nią zamyślonym wzrokiem.
- Istotne wydaje się to, proszę pani, że pojechała pociągiem, odjeżdżającym z Dillmouth Junction
o drugiej pięć zamiast o czwartej pięć. Musiała mieć po temu jakiś powód. Poza tym wysiadła
przed stacją Wooleigh Bolton. Dlaczego? Wydaje mi się prawdopodobne, że po napisaniu do
doktora napisała jeszcze do kogoś innego, proponując spotkanie w Wooleigh Camp, i być może
planowała, że jeśli to spotkanie okaże się niesatysfakcjonujące, wtedy uda się do doktora po radę.
Możliwe, że podejrzewała jakąś określoną osobę i mogła napisać do tej osoby, wspominając, że
coÅ› wie, i sugerujÄ…c spotkanie.
- Szantaż - stwierdził Giles, nazywając rzecz po imieniu.
- Nie sądzę, aby pojmowała to w ten sposób - odparł inspektor Last. - Była po prostu chciwa,
miała rozbudzone nadzieje i trochę oszołomiło ją rozważanie, co mogłaby zyskać dzięki tej
sprawie. Zobaczymy. Być może jej małżonek powie nam coś więcej.
- A ostrzegałem ją - powiedział ponuro pan Kimble. - Mówiłem:  Nie waż się robić
czegokolwiek w tej sprawie". No to pojechała w tajemnicy przede mną. Myślała, że wie lepiej.
To cała Lily. O wiele za sprytna.
Dalsze przesłuchanie ujawniło, że pan Kimble miał niewiele do dodania.
Lily była na służbie w St Catherine's, zanim ją poznał i zaczął się z nią spotykać. Bardzo lubiła
chodzić do kina i
- jak mu opowiadała - była przekonana, że w domu, w którym pracowała, popełniono
morderstwo.
- Nie zwróciłem większej uwagi na to, co mówiła. Myślałem sobie, że to tylko jej wyobraznia.
Bo też Lily nigdy nie zadowalała się samymi faktami. Opowiadała mi jakieś niestworzone
rzeczy, jak to podobno pan załatwił panią i być może ukrył ciało w piwnicy i jeszcze o
Francuzce, która wyjrzała przez okno i zobaczyła coś czy kogoś.  Nie zwracaj uwagi na to, co
mówią cudzoziemcy, moja panno - powiedziałem jej wtedy. - Oni wszyscy, co do jednego, to
kłamcy. Nie to, co my". A kiedy dalej o tym mówiła, przestałem słuchać, bo zauważcie, że ona
sobie to wszystko wymyślała. Lubiła kryminały, taka już była. Kupowała  Sunday News", bo
tam były kawałki o słynnych mordercach. Miała tego pełną głowę i jeśli chciała sobie myśleć, że
pracowała w domu, gdzie popełniono morderstwo, to cóż, od takiego myślenia nikomu się
krzywda nie dzieje. Ale kiedy zaczęła mnie męczyć o to ogłoszenie, powiedziałem:  Zostawisz to
w spokoju! Nie ma sensu szukać guza". I gdyby zrobiła tak, jak jej powiedziałem, toby dziś żyła.
- Na chwilę pochłonęły go własne myśli.
- Hm - powiedział w końcu. - %7łyłaby dziś. O wiele za sprytna, taka była ta Lily.
XXIII
Który z nich?
Giles i Gwenda nie pojechali z inspektorem Lastem i doktorem Kennedym na przesłuchanie pana
Kimble'a. Wrócili do domu około siódmej. Gwenda była blada i wyglądała na chorą.
- Daj jej trochę brandy - poradził Gilesowi doktor Kennedy. - Zmuś, żeby coś zjadła i poszła do
łóżka. Dla niej to było silnym wstrząsem.
- To takie okropne, Gilesie - powtarzała Gwenda. - Takie okropne. Co za głupia kobieta, żeby
umawiać się na spotkanie z mordercą i jechać na nie sama z taką ufnością, na pewną śmierć. Jak
owca na rzez.
- Staraj się nie myśleć o tym, kochanie. Przecież wiedzieliśmy, że musiał być jeszcze ktoś...
morderca.
- Nie, nie wiedzieliśmy. Nie wiedzieliśmy, że ten ktoś zabije teraz. Chodzi mi o to, że on był
mordercą wtedy, osiemnaście lat temu. To jakoś nie było... realne. Mogło się wszystko
okazać pomyłką.
- A to zdarzenie dowodzi, że się nie myliłaś. Miałaś wtedy rację, Gwendo.
Giles był zadowolony, że zastali w Hillside pannę Marple. Obłe z panią Cocker zajęły się
troskliwie Gwenda, która nie chciała brandy, twierdząc, że przypomina jej to podróż parowcem
przez kanał, zgodziła się jednak wypić trochę górą-
cej whisky z cytryną, a potem, ulegając namowom pani Cocker, usiadła do stołu i zjadła omlet.
Giles zdecydowanie chciał rozmawiać na inne tematy, ale panna Marple - co, jak Giles musiał w
końcu przyznać, było lepszą taktyką - mówiła o tym morderstwie w łagodny i wstrzemięzliwy
sposób.
- To okropne, moja droga - stwierdziła. - I oczywiście wstrząsające, choć trzeba przyznać, że
jednocześnie bardzo ciekawe. Ja naturalnie jestem już tak stara, że śmierć nie robi na mnie aż tak
silnego wrażenia jak na tobie; właściwie przygnębia mnie jedynie przewlekłe cierpienie, na
przykład przy raku. W całej tej sprawie naprawdę istotne jest to, że dowodzi ona ostatecznie i
ponad wszelką wątpliwość, iż biedna młoda Helen Halliday została zamordowana. Podejrzewa-
liśmy to przez cały czas, ale teraz już wiemy na pewno. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl