[ Pobierz całość w formacie PDF ]
inny. Ja nie zamierzałem z siebie pośmiewiska robić. Nie po to rok odpoczywałem,
\eby nagle z radością na ustach biec ratować prezesunia. Nie było mi te\ śpieszno do
Lecha Poznań, na którego namawiał mnie Andrzej Grajewski. Jeszcze niby tam
kibiców jakichś miałem przepraszać, \e \yję. Bądzcie powa\ni, w \adnym Lechu grać
nie będę, odpoczywam na Bródnie.
Co działo się ze mną przez to półtora roku, wiem tylko ja. Bardzo du\o czasu
spędziłem na ró\nego rodzaju wycieczkach. A to pojechałem z rodziną nad morze, a
to na Mazury, a to do lasu. Jesteśmy w komplecie, nic nas nie trzyma, pieniędzy nie
brakuje, więc co? Wakacje. Oczywiście nie samemu, ale jeszcze z przyjaciółmi, bo
samemu byłem pięć lat w Hiszpanii. Szukałem miejsc, gdzie mo\na miło spędzić
czas, połowić ryby, pozbierać grzyby, pogrillować. Nie napiszę nic nowego, \e w
takim okresie pije się te\ więcej alkoholu ni\ wynosi przewidziana norma. Jednak nie
róbcie ze mnie alkoholika. W Hiszpanii przez kilka lat nie piłem w ogóle, a tu piwko
dziennie to \adna choroba. Wódka jeśli ju\, to urodzinowo - to nie jest mój ulubiony
trunek. WolÄ™ whisky.
Gdy było lato, to nawet w dzienniku powtarzali - trzeba uzupełniać płyny, trzy litry
dziennie, bo idą gorące dni. Skoro w dzienniku mówią, to jak\e nie posłuchać? I czy
ktoś kiedyś był na ognisku, grillu, aby obok nie pojawiło się piwo?
Kiedy byłem w Warszawie, często odwiedzałem ró\ne rodzaju targi - na przykład
związane z urządzaniem domu. Z dzieckiem chodziłem na koncerty-pikniki i inne
tego typu imprezy. Kiedyś nawet poszedłem z córką na wyścigi konne. Nie \eby
przepuścić kasę, bo nawet nie wiedziałem, jak w to się gra. Poszedłem popatrzeć.
Szybko zrozumiałem, \e to nie najlepsze miejsce na wizyty z dzieckiem. Byłem w
szoku - wkoło masa ludzi, którzy poprzegrywali całe swoje \ycia. Karolina mnie
zapytała, dlaczego oni tak wyglądają, tak krzyczą, są tacy nietrzezwi. Co miałem
powiedzieć? Tylko tyle, \e jest weekend, to wszyscy są nietrzezwi.
A sport? Oglądałem wszystkie mo\liwe transmisje sportowe w telewizji, słuchałem
nawet Studia S-13. Lubię sport. Obejrzałem całą olimpiadę, co mi się nie zdarza.
Nawet wszystkie etapy wszystkich największych etapów kolarskich obejrzałem.
Troszeczkę mi piłki brakowało. Mówiło się z chłopakami - chodzcie, pogramy.
Jednak nie odczuwałem jeszcze wtedy potrzeby, \e muszę wracać do futbolu. Na
mecze, na Legię nie chodziłem, bo jeszcze komuś musiałbym niechcący dać w mordę.
W ogóle się raczej nie pokazywałem. Taki ju\ jestem. Kiedy na dobre skończę grać,
ludzie będą mnie mogli oglądać chyba tylko na zdjęciach. śyje się tylko raz i
niekoniecznie dla piłki, nawet nie przede wszystkim dla niej. Ja na pewno nie ustawię
sobie w domu kamery z widokiem na kominek.
Z \adnymi piłkarzami z kadry nie utrzymywałem kontaktu, mam swoją grupę
przyjaciół. Kiedy na Aazienkowskiej Polska grała z Anglią, akurat był wysyp
grzybów... Do nikogo nie dzwoniłem i nikt do mnie nie dzwonił. Nikt mnie nie musiał
pocieszać. Kowal wie, co robi. Kowal wie, \e wróci, tylko nie wie, kiedy. Poza tym
do mnie nie jest łatwo się dodzwonić. To dlatego, \e za du\o ludzi ma mój numer.
Jeden bierze od drugiego, drugi od trzeciego i kończy się tak, \e w ogóle nie
odbieram. W domu, gdy coś dzwoni, z zało\enia - mnie nie ma! Nie ma i nie będzie
przez najbli\sze dziesięć lat. Ale są takie uparciuchy, co nawet zadzwonią na telefon
Ewy, a tam, o dziwo - nie ma! Kiedy grałem na Cyprze, wstałem rano i włączyłem
telefon. Poszedłem do łazienki, wychodzę, a tam - 22 nieodebrane połączenia. Dwa
nowe numery. I jak tu kochać to urządzenie?
Kiedyś to chyba w ogóle nie będę miał telefonu.
W czasie olimpiady w Barcelonie wa\yłem 77 kilogramów. Kiedy odpoczywałem na
Bródnie jakieś 91. Dokładnie nie wiem, bo nawet nie mam w domu wagi. Dla jednych
byłem zwyczajnie gruby, dla innych nie. Bez jaj, miałem nadwagę, jak na piłkarza
du\ą nadwagę, ale gruby to jest Ryszard Kalisz. Trudno było nie przytyć, skoro nic
nie robiłem. Przez półtora roku trenowałem mo\e dwa miesiące, gdy przyszła zima i
ju\ trudno było sobie zorganizować czas. Wtedy te\ brałem powa\nie pod uwagę
powrót do piłki, więc chodziłem na siłownię, godzinę dziennie jezdziłem na rowerku,
dwa razy w tygodniu grałem z kolegami na hali, raz w tygodniu na dworzu. To były
nawet niezłe treningi. Graliśmy tak po dwie, dwie i pół godziny i sam się
zastanawiałem - ile mo\na? Dla zwycięzców zawsze przygotowana była skrzynka
piwa. A \eby było fair, dla przegranych te\ się coś znajdywało. Wtedy miałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]