[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spał kamiennym snem z rozpostartymi szeroko ramionami.
Tej nocy kochali się niestrudzenie i namiętnie. Zasnęli dopiero przed
świtem. Ciągle czuła na ciele jego dotyk, pocałunki, delikatne pieszczoty. Jej
niepewność znikła. Wkrótce znikną też jej obawy.
Zeszła na dół. Uśmiechnęła się do siebie na myśl o reprymendzie
Chrysandera za schody. W kuchni skubnęła kawałek bajgla i wypiła szklankę
soku. Potem weszła do salonu, by nacieszyć oczy widokiem morza.
To tu zastał ją Chrysander. Otoczył ją ramionami, położył jej dłonie na
brzuchu i pocałował w szyję.
131
R
L
T
 Wcześnie wstałaś, agape mou.
 Rozmyślałam.  Odwróciła się i napotkała jego niespokojne spojrzenie.
Milczeli, patrzÄ…c sobie w oczy.
 Mam jeszcze szansę na twoją miłość, Marley?  spytał niepewnie.
W jej sercu było teraz miejsce nie tylko na miłość do niego, ale i na
przebaczenie.
 Kocham cię, Chrysander. I zawsze cię kochałam. Od pierwszej chwili.
Nie było innego mężczyzny w moim życiu, i nie będzie.
 Kochasz mnie?  powtórzył, jakby nie dowierzał własnym uszom.
 Nie mogłam powiedzieć ci tego wcześniej. Nie w Nowym Jorku, gdzie
wszystko tak się poplątało. Nie uwierzyłbyś mi. Chciałam wrócić tutaj, gdzie
byliśmy szczęśliwi. Chciałam tutaj zacząć nasze wspólne życie.
Przytulił ją mocno. Głos drżał mu z emocji, gdy przerzucając się z
greckiego na angielski i odwrotnie, powiedział, jak bardzo ją kocha i jak
bardzo żałuje, że sprawił jej tyle cierpienia.
Potem zaniósł ją do sypialni.
Gdy leżeli spleceni ramionami, pogładził ją po włosach.
 Kocham cię, yineka mou. Nie zasługuję na twoją miłość, ale jestem ci
za nią wdzięczny. To mój największy skarb.
 Ja też cię kocham. Bardzo. Dam ci szczęście, zobaczysz.
132
R
L
T
EPILOG
Jak na ironię Marley zaczęła rodzić w połowie schodów. Była sama.
Chwyciła się poręczy i zgięła wpół, gdy przyszedł skurcz. Czy poród nie
powinien się zacząć powoli?
Zmiała się w duchu, że los zagrał jej na nosie. Chrysander nalegał, by w
ostatnim stadium ciąży nie chodziła po schodach sama. I oto była na schodach
sama, a na dodatek rodziła.
Stała na stopniu i trzymając się poręczy, oddychała głęboko. Zawołałaby
kogoś na pomoc, gdyby nie była tak zajęta wciąganiem powietrza przez nos.
Poza tym Chrysander wisiał teraz na telefonie, zajęty sprawą przenosin
Therona do biura w Nowym Jorku. Theron przejmował interesy w tamtej
części świata, by Chrysander mógł zostać w Europie. Godzinami omawiali
kwestie bezpieczeństwa, ponieważ porywacze Marley ciągle byli na wolności.
Usłyszawszy kroki na górze, wyprostowała się i z miną winowajcy
spojrzała na Chrysandera, który mierzył ją chmurnym wzrokiem.
Zaczął schodzić ku niej, mamrocząc coś po grecku.
 Co mam z tobą zrobić, agape mou?  spytał, gdy znalazł się przy niej.
 Zabierzesz mnie do szpitala?  odparła słabym głosem. Pod wpływem
kolejnego skurczu znów zgięła się wpół.
 Marley, rodzisz?  Nie czekał na odpowiedz. Porwał ją na ręce i zbiegł
na dół, wołając pilota, który przez ostatnie dwa tygodnie mieszkał na wyspie w
oczekiwaniu na tÄ™ chwilÄ™.
 Nie bój się, skarbie. Zaraz będziemy w szpitalu.
 Skarbie?  zaśmiała się i jęknęła.  To boli.
Wsiadł z nią do helikoptera.
133
R
L
T
 Masz zakaz używania angielskich czułych słówek. Grecki jest bardziej
seksowny.
 Pedhaki mou, yineka mou, agape mou  wyszeptał jej do ucha. Moja
maleńka, moja pani, moja miłości.
 O wiele lepiej  westchnęła. Na jej twarzy pojawił się grymas, gdy
helikopter wzbił się w powietrze.
Pilot wylądował na dachu szpitala, gdzie czekała już ekipa medyczna.
Niecałą godzinę pózniej Dimitri Anetakis głośnym krzykiem ogłosił
światu swoje narodziny.
 Jest piękny, agape mou wyszeptał Chrysander, z zachwytem patrząc,
jak Dimitri ssie pierÅ› Marley.
 Jest cudowny. Och, Chrysander, wszystko jest cudowne.
 S'agapo, yineka mou.  Pocałował ją czule z sercem wezbranym
miłością.
Ujęła w dłonie jego twarz i obdarzyła go najpiękniejszym ze swoich
uśmiechów.
 S'agapo, Chrysander. Na zawsze.
134
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl