[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pielgrzymi sÄ… nietykalni. Podczas pielgrzymki ustaje wszelkie wrogie uczucie.
Znam prawo pÄ…tnicze rozciÄ…ga siÄ™ jedynie na pielgrzymki do Mekki, Medyny i
Jeruzalem, a nie na inne pobo\ne wędrówki. Wielu wiernych nie stosuje się jednak do tego
prawa nawet podczas had\*.
Nie wiedziałam o tym, inaczej wzbraniałaby i a się przed pójściem tą niebezpieczną
drogą. On sam miał zapewne te\ jakieś wątpliwości, gdy\ w dzień odpoczywaliśmy, a szliśmy
tylko nocą, dopóki nie wyminęliśmy wszystkich obozów i namiotów Uled Ayunów.
A potem ju\ czuliście się bezpieczni i zarzuciliście środki ostro\ności?
*
PiÄ…tek
*
Pielgrzymka do Mekki, uwa\ana za jeden z pięciu głównych obowiązków prawowiernego muzułmanina
Tak. Znajdowaliśmy się wprawdzie wcią\ na obszarach wrogów, ale nie było ju\ daleko
do naszych granic. Dlatego wędrowaliśmy tak\e podczas dnia.
Nie pomyśleliście, \e największe niebezpieczeństwo czai się nad granicą wrogów? W
głębi nieprzyjacielskiego kraju jest się nieraz bezpieczniejszym ni\ na krańcach.
Doświadczyłaś tego na sobie samej.
Tak. Allach skierował nas na złą drogę, albowiem tak przewidywała księga przeznaczeń.
Kiedy doszliśmy do tego miejsca, napadli na nas Uled Ayuni. No\ami i włóczniami przebili
ciało mego towarzysza, przestrzelili mu głowę i zrabowali odzie\ oraz ten ubogi dobytek, który
starzec miał przy sobie. A mnie nakopali w ziemię, abym mogła oczy moje karmić widokiem
trupa, dopóki mnie sępy nie po\rą. Gdyby moje dziecko nie było ślepe, zabiliby je niechybnie,
bo to chłopiec.
Kiedy na was napadli?
Przed dworna dniami.
Straszne! Co te\ musiałaś w tym czasie przejść!?
Tak. Niech Allach przeklnie Ayunów i pogrą\y a\ na najgłębsze dno piekła!
Przecierpiałam męki, których nie potrafię wypowiedzieć, katusze rozpaczy nad własną zgubą, a
jeszcze bardziej, o wiele bardziej nad tragedią mego dziecka. Nie mogłam mu pomóc. Le\ało
przede mną w skwarze słonecznym i w ciemnościach nocy, a nie mogłam go dotknąć ani
obronić, albowiem ręce miałam zakopane. A tam opodal le\ał starzec, ten dobry, ten czcigodny
starzec. Szarpały go sępy& Musiałam na to patrzeć& To było okropne!! Potem sępy zbli\yły
się do mnie i do mego dziecka. Nie mogłam się poruszyć, mogłam tylko odstraszać je
krzykami. Więc krzyczałam, ile sił, ale ptaki zrozumiały wnet, \e jestem bezsilna. Przysuwały
się coraz bli\ej, stawały się bardziej natrętne i na pewno jeszcze przed wieczorem wbiłyby
dzioby i szpony w moją głowę i w moje biedne dziecko&
Przycisnęła je do siebie, zanosząc się znowu płaczem.
Uspokój się! prosiłem. Allach bardzo cię\ko cię doświadczył. Ale oto cierpienia
twoje skończyły się. Gdyby starzec był twoim krewnym, cierpiałabyś jeszcze bardziej.
Zapomnisz wnet o udrękach, które zniosłaś. Twoje dziecko \yje. Wrócisz do domu, nie
straciwszy nikogo z bliskich, i będziesz witana z radością i podziwem.
Masz słuszność, o panie! Ale jak\e wrócę do domu? Nie posiadam ani \ywności, ani
wody, a jestem taka słaba, \e chodzić nie mogę.
Czy zdołasz utrzymać się w siodle, jeśli ci dam konia i będę szedł przy tobie?
Wątpię, poniewa\ będę jeszcze trzymać dziecko na ręku.
Ja je poniosÄ™.
Twoja dobroć, panie, jest tak wielka, jak moje przebyte cierpienie. Ale mimo \e mnie
wyręczysz, poniósłszy dziecko, jestem tak wycieńczona, \e nie zdołam się utrzymać w siodle o
własnych siłach.
A zatem nie pozostaje ci nic innego, jak zdać się na mnie. Posadzę cię przed sobą na
koniu. Wezmiesz dziecko na ręce, ja zaś będę cię tak mocno trzymać, \e nie spadniesz. Zjedz te
daktyle, które na szczęście zabrałem w drogę. To cię pokrzepi.
Zjadła chciwie i rzekła:
Wiesz, o panie, \e \aden mę\czyzna nie powinien dotknąć cudzej \ony, ale poniewa\
Allach odebrał mi zdolność chodzenia lub jechania o własnych siłach, więc chyba nie poczyta
mi za złe, jeśli otoczysz mnie swymi ramionami. Mój mą\, pan i władca, te\ mi na pewno
wybaczy.
Gdzie chcesz go szukać?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]