[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mu się, jakby opuścił Kopenhagę zaledwie na parę tygodni.
- Być może powinien pan w przyszłości postawić na apteki. Wydaje mi
się, że to dość pewny interes - stwierdził Ole, sam nie wiedząc, skąd mu to
nagle przyszło do głowy.
- Apteki, powiadasz... - zastanowił się bankier. - Rzeczywiście, lekarstwa
będą zawsze potrzebne, kogo jednak stać, by za nie zapłacić? Tylko dobrze
sytuowanych.
- A czy nie dotyczy to praktycznie wszystkich dóbr? - odpowiedział
pytaniem na pytanie Ole.
Z prawdziwą przyjemnością oderwał się myślami od kos i sierpów,
chłopów skłóconych o miedzę i od zwożenia drewna z poręby. Rozmowa z
bankierem dostarczyła mu szczególnego zadowolenia i po raz pierwszy od
chwili, gdy oświadczył się Ashild, obudziły się w nim wątpliwości. Czy od
tej pory jego życie skupiać się będzie wyłącznie na orce, wyrębie i pracach
gospodarskich?
- Cieszę się, że znów zobaczę Sorholm, z radością myślę także o
czekających mnie konnych przejażdżkach -zmienił temat, uznając, że na
poważne rozmowy przyjdzie jeszcze pora.
Nad Sorholm nadciągnęły grozne, ciemne chmury, a kiedy powóz
wjechał w aleję prowadzącą do dworu i zatrzymał się przy głównym
wejściu, spadły pierwsze krople deszczu. Ole z bankierem pospiesznie
weszli do środka. W holu powitała ich Tina, która od wielu lat wiernie
służyła w majątku. Od ostatniego razu, gdy Ole ją widział, znacznie się
postarzała, ale wciąż uśmiechała się promiennie swymi dobrotliwymi
oczami.
- Witamy panicza! - rzekła i dygnąwszy, spuściła wzrok.
RS
62
Ole zawsze po przyjezdzie czuł się nieswojo, gdy służba we dworze
okazywała mu taką pokorę, jednak zaskakująco szybko wchodził w rolę
syna właścicielki majątku.
- Cieszę się, że znów tu jestem. Tylko czemu nie zadbałaś o trochę słońca
i ładną jesienną pogodę? - zażartował i uścisnął szczerze dłoń służącej. - We
dworze wszystko dobrze?
Kobieta, wyraznie zakłopotana, napotkała wzrok Olego, po czym
zerknęła na bankiera i znów na Olego.
- W pałacu wszystko jak należy.
Ole odniósł wrażenie, że służąca usiłuje mu coś powiedzieć, ale
powstrzymuje ją obecność bankiera. Tina była bystra i zarówno Ole, jak i
jego matka darzyli jÄ… wielkim zaufaniem.
- To wspaniale - odparł i popatrzył na nią znacząco, jakby dawał do
zrozumienia, że domyślił się, iż coś jej leży na sercu. Postanowił
porozmawiać z nią, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja.
- Na górze jest napalone w piecach, a w jadalni już nakryto do stołu i za
chwilę podamy posiłek - oświadczyła i znów się ukłoniła.
Ole podziękował i skierował się w stronę schodów prowadzących na
piętro, gdy nagle otworzyły się drzwi kuchenne i na powitanie wyszedł
zarządca, rosły mężczyzna o poważnej twarzy. Miał na sobie wygnieciony
surdut. Ole zapamiętał go jako zręcznego i pracowitego człowieka, który
wraz z żoną i dziećmi mieszkał w budynku za pałacem. Prowadził spokojne
życie i zachowywał się nienagannie.
- Witamy - odezwał się zarządca bez uśmiechu w na-biegłych krwią
oczach.
- Dziękuję. Jak rozumiem, dwór zarządzany jest bez zarzutu, co z
pewnością ucieszy moją matkę - uśmiechnął się Ole i skinąwszy głową w
stronę okna, dodał: - Jak tylko przestanie padać, pokaże nam pan, co się
zmieniło od naszego ostatniego pobytu.
- Jeśli tylko pani dziedziczka sobie tego zażyczy, to się stawię - odparł
zarządca. - To jej złożę raport.
- Tak, oczywiście - Olego zdumiała odpowiedz mężczyzny, który
najwyrazniej dał mu do zrozumienia, że polecenia przyjmuje wyłącznie od
Hannah. Ale skinąwszy głową, rzekł: - Z pewnością ma pan swoje zajęcia,
nie będę pana zatrzymywał. Moja mama da wkrótce panu znać.
Następnie wszedł wraz z bankierem spokojnie po schodach, przez cały
czas czujÄ…c na plecach wzrok Tiny.
- Wiewiórka! Wiewiórka! - zawołała z zachwytem Birgit i chciała
koniecznie zejść z końskiego grzbietu.
RS
63
- Sprawdzimy, czy jest głodna - zaproponował Ole, zatrzymując
wierzchowca. - Może zechce zjeść ciasteczka, które wzięliśmy dla kaczek?
Zdjął siostrę i dał jej do rączki okruchy. Minął zaledwie jeden dzień od
ich przyjazdu do Sorholm, ale Ole postanowił dotrzymać słowa danego
Birgit. Wybrali się do kryjówki...
- Teraz postoimy całkiem cicho i poczekamy - rzekł do siostry i razem
wystawili dłonie. Birgit wytrzymała długą chwilę bez słowa. Na szczęście
deszcz ustał, choć wciąż jeszcze kapało z nagich gałęzi bukowych drzew.
Ciemne jezioro w pobliżu dworu marszczyło się w jesiennym chłodzie, ale
kaczki nadal pływały przy brzegu. W pamięci Olego ożyły nagle
wspomnienia z tamtego dnia, kiedy w tym miejscu zaskoczył go Frederik. Z
jaką ulgą przyjął wiadomość, że Alice ze swymi dziećmi opuściła pałac!
Spotkanie z Sophie u kupca Reinerta w Christianii bardzo go zaskoczyło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl