[ Pobierz całość w formacie PDF ]

set wojowników wychodziło z Chiavatty na ścieżki wojny lub na wiel-
kie łowy wiosenne. Gdy wracali z wojny, zdobiły ich skalpy; gdy wra-
cali z łowów, przywozili mięso i skóry bawole, a żony witały ich z ra-
dością i tańczyły na cześć Wielkiego Ducha.
Chiavatta była szczęśliwa! Niewiasty pracowały w wigwamach,
dzieci wyrastały na piękne dziewczęta i dzielnych wojowników. Wo-
jownicy umierali na polu sławy i szli polować z duchami ojców do
Srebrnych Gór. Topory ich nie broczyły się nigdy w krwi niewiast i
dzieci, bo wojownicy Chiavatty byli szlachetnymi mężami. Chiavatta
była potężną. Aż przyszły blade twarze zza mórz dalekich i wrzuciły
ogień do Chiavatty. Bladzi wojownicy nie pokonali Czarnych Wężów
w boju, ale zakradli się nocą jak szakale i noże ich zbroczyły się w
piersiach uśpionych mężów, niewiast i dzieci.
I oto nie ma Chiavatty, bo na ich miejsce biali wznieśli swoje ka-
mienne wigwamy. Wymordowane pokolenie i zniszczona Chiavatta
wołają o zemstę.
Głos wodza stał się chrapliwy. Teraz, kołysząc się na
tym drucie, wydawał się jak jakiś czerwony archanioł zemsty, uno-
szący się nad głowami ciżby ludzkiej. Sam dyrektor widocznie był za-
niepokojony. W cyrku zrobiła się śmiertelna cisza. Wódz wył dalej:
 Z całego pokolenia zostało jedno dziecko. Było ono małe i słabe,
ale przysięgło duchowi ziemi, że się zemści. %7łe ujrzy trupy białych
mężów, niewiast, dzieci  pożogę, krew.... Ostatnie słowa zmieniły się
w ryk wściekłości. Po cyrku poczęły się zrywać szmery podobne do
nagłych powiewów wichru. Tysiące pytań bez odpowiedzi cisnęło się
do głów. Co zrobi ten wściekły tygrys? co zapowiada? jak dokona ze-
msty?  on?  sam jeden?  zostać czy uciekać? czy się bronić  i jak?
 Was ist das? was ist das?  rozległy się wystraszone głosy kobiece.
Nagle nieludzkie wycie wyrwało się z piersi wodza, zakołysał się
silniej, wskoczył na drewniany kozieł, stojący pod żyrandolem, i
wzniósł drąg. Straszna myśl przeleciała jak błyskawica przez głowy:
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
86
rozbije świecznik i zaleje cyrk potokami płonącej nafty. Z piersi wi-
dzów wyrwał się jeden okrzyk. Ale cóż to? Z areny wołają: stój! stój....
Wodza nie ma! zeskoczył, znikł w wyjściu. Nie spalił cyrku? Gdzież
się podział? Oto wychodzi, wychodzi znowu, zziajany, zmęczony,
straszny. W ręku niesie blaszaną miskę i wyciągając ją ku widzom,
mówi błagalnym głosem: Was gefallig fur den letzten der Schwarzen
Schlangen!... Kamień spada z piersi widzów. Więc to wszystko było w
programie, więc to była sztuka dyrektora? efekt? Sypią się półdolary i
dolary. Jakże odmówić ostatniemu z Czarnych Wężów  w Antylopie,
na zgliszczach Chiavatty! Ludzie majÄ… serce.
Po przedstawieniu sachem pił piwo i jadł knedle  Pod Złotym
Słońcem . Otoczenie wpływ widocznie wywarło. Zyskał wielką popu-
larność w Antylopie, zwłaszcza u kobiet. Robiono nawet plotki...
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
87
SD OZYRYSA
PRZEAO%7Å‚YA Z EGIPSKIEGO PAPIRUSU
HENRYK SIENKIEWICZ
A gdy umarł w Egipcie syn Psunabudesa, Psunabudes, wielki mini-
ster któregoś tam Tutmesa1, z którejś dynastii panującej przed napadem
Hyksów, dwie nieśmiertelne Ideje pokłóciły się o jego duszę tak zapal-
czywie i napełniły takim hałasem nieskończone przestworza cichej
wieczności, iż wszechmocny Ozyrys kazał im stanąć przed sobą i zapy-
tał:
 Kto wy jesteście, o duchy, kto jest ten grzesznik, którego me ja-
strzębie oko dostrzega między wami, i dlaczego w krainie Ciszy kłóci-
cie siÄ™ jak dwie przekupki z Memfis?.
A na to tak odpowiedział pierwszy z duchów:
 Ja, panie, jestem nieśmiertelna Głupota. Opiekowałam się tu
obecnym EkscelencjÄ… Psunabudesem jak kochajÄ…ca matka. Dyktowa-
łam mu wszystkie jego słowa, byłam mu przewodniczką we wszelkich
czynach. Nie odstępowałam go ani na chwilę, a ponieważ i on trzymał
się mojej szaty stale i wiernie, ponieważ całe życie był, wedle egip-
skiego przysłowia, głupi jak stołowe nogi, przeto chcę zabrać teraz jego
duszę i umieścić ją w tej zaziemskiej krainie, którą ja władam, a która
przeznaczona jest na wiekuiste siedlisko durniów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl