[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przyjęła tę informację w milczeniu. Oczywiście była to dobra wiadomość i wciąż nie potrafiła
pojąć, dlaczego czuje się rozczarowana.
 Jak wiesz  Rob urwał, po czym dodał:  a może zresztą nie wiesz, Rafael ma rozległe interesy
w Ameryce Południowej.
Miała nadzieję, że Rob wyprowadzi z błędu również innych pracowników, ale nie wiedziała, czy
to zrobił. Do tej pory wydawało jej się, że wszyscy w firmie odnoszą się do niej życzliwie. Któregoś
dnia jednak, gdy przyszła do pracy, okazało się, że jej mentor jest chory. Było to zwykłe
przeziębienie, ale wziął sobie wolne do końca tygodnia.
Zastępowała go jedna z podwładnych, stylowa trzydziestoparoletnia brunetka. Pod
zwierzchnictwem Roba praca zaczęła sprawiać Libby przyjemność, tymczasem już po pierwszym
dniu jego nieobecności na myśl o kolejnym dniu zaczęła czuć lęk. Nowa przełożona odnosiła się do
niej z wyrazną niechęcią, przeważnie ją ignorowała i przedstawiała innym dopiero wtedy, gdy ją o to
poproszono. Libby czuła się jak niepotrzebna część zapasowa. Za każdym razem, gdy otwierała usta,
przełożona przewracała oczami i przypominała jej kąśliwie, że jest tu po to, aby się przyglądać, a nie
po to, by brać udział w rozmowach. W końcu Libby przestała się odzywać. Frustrowało ją to, że
zamiast się czegoś nauczyć, traci cenny czas, ale nie miała wyboru. Na złość Rafaelowi była
zdeterminowana udowodnić swoją wartość i miała nadzieję, że Rob Monroe wkrótce wyzdrowieje.
Zwierzchniczka nawet nie próbowała udawać, że wciąga Libby w tajniki działalności firmy. Po
lunchu rzuciła jej na biurko stertę papierów i poprosiła o analizę. Wyraz jej twarzy wyraznie
świadczył, że nie spodziewa się jej dostać.
Przez większą część popołudnia Libby próbowała dojść, na czym właściwie ma polegać jej
zadanie i co dokładnie ma przeanalizować. O czwartej zdała sobie sprawę, że to zadanie może jej nie
zabije, ale z pewnością spowoduje solidny ból głowy. Nie pomogło również to, że nie jadła tego
dnia śniadania ani nie miała przerwy na lunch. W nadziei, że uda jej się zwalczyć pierwsze objawy
nadciągającej migreny, wyszła na korytarz po szklankę zimnej wody. W głowie wciąż krążyły jej
liczby z zestawień. Nie zwracała na nic uwagi i omal nie zderzyła się z Jakem Wyliem, prawnikiem,
z którym Susie umówiła ją przed miesiącem w Nowym Jorku. Obydwoje byli równie zdziwieni tym
spotkaniem.
 To z pewnością palec przeznaczenia  stwierdził Jake, gdy wyjaśniła mu krótko, co tu robi.
Libby nie uważała tego spotkania za przeznaczenie, ale miło było dostrzec znajomą twarz
w otoczeniu, w którym czuła się jak ryba wyjęta z wody. Tego dnia czuła się tak samotna
i odizolowana od świata, że niemal zaczęła wyczekiwać powrotu Rafaela.
Wdała się w rozmowę. Jake był dobrym słuchaczem i można było wierzyć w to, co mówił. Jego
słowa nie miały żadnego drugiego dna, żadnych ukrytych znaczeń. Aatwo było czuć się przy nim
swobodnie. Ponieważ Libby przepracowała całą przerwę na lunch i teraz rozpaczliwie potrzebowała
kawy, poprosiła Jake a, by do niej dołączył, i bardzo się ucieszyła, gdy się zgodził.
Właśnie nalewała mu kawę, gdy zadzwoniła komórka. Uśmiechnęła się przepraszająco i odebrała.
W słuchawce odezwał się głos jej brata.
 Co słychać?
 Czy to prawda?  zapytał Ed bez żadnych wstępów.
Rodzice obiecali wcześniej, że nie powiedzą bratu o jej pracy. Ed i tak miał dość na głowie, a oni
mieli nadzieję, że Libby wkrótce odzyska rozum. Teraz jednak, gdy dziecko było już w domu, a Meg
czuła się dobrze, widocznie zmienili zdanie.
 Tak, to prawda. Pracuję dla Rafaela Alejandra i mam ku temu ważne powody.
 Nie interesują mnie twoje powody, Libby. Chciałbym tylko usłyszeć, że właśnie wychodzisz
z tego budynku i nie zamierzasz do niego wrócić.
 Nie mogę ci tego obiecać.
 Czy masz pojęcie, jak bardzo mama się martwi? Nie mogę uwierzyć, że jesteś taką egoistką.
Libby poczuła, że do oczu napływają jej łzy.
 Możliwe.
Wcześniej sama się nad tym zastanawiała i dobrze wiedziała, że nie robi tego, co robi wyłącznie ze
względu na rodzinę, lecz przede wszystkim dla siebie.
Skrzywiła się boleśnie, gdy Ed wyłączył telefon.
 Czy dobrze siÄ™ czujesz?
Przygryzła wargę i potrząsnęła głową.
 Rodzinne problemy  urwała i przycisnęła dłoń do ust.
Na twarzy Jake a odbiło się współczucie.
 Nie martw się. Ja również mógłbym ci opowiedzieć wiele rzeczy o mojej rodzinie.
Zaczął mówić. Libby nie miała pojęcia, czy historia o katastrofalnym świątecznym obiedzie była
prawdziwa, ale musiała się roześmiać.
 Dziękuję ci bardzo i przepraszam, że się rozkleiłam.
Przystojny Amerykanin uśmiechnął się i dotknął jej ramienia.
 Mam cztery siostry i byłą żonę. Wiem wszystko o łzach. Nie przejmuj się mną, wypłacz się 
poradził, przyjacielsko ściskając jej ramię.
Ten wyraz współczucia przywołał do jej oczu nową falę łez. Zamrugała, próbując rozluznić
zaciśnięte gardło. Oczywiście Jake miał dobre zamiary, ale nie zamierzała słuchać jego rady.
Wiedziała, że jeśli przestanie się kontrolować, emocje wyleją się z niej szeroką strugą, przerywając
wszelkie zapory. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl