[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pamiętam, że jej twarz jakby się wygładziła. Stała się wręcz
piękna, co nawet miałem ochotę jej powiedzieć.
Ellen odwróciła się od ściany.
- A potem staÅ‚a siÄ™ rzecz zabawna. - Pan Cave splótÅ‚ pal­
ce. - W tamtym czasie takie rozwiązanie wydawało się dość
oczywiste. PodpowiedziaÅ‚ mi je pewien kolega z biura. Spoty­
kaliśmy się wtedy z Marjorie prawie codziennie, tyle było
spraw do załatwienia, no i któregoś dnia zaprowadziłem ją do
lombardu, gdzie mieli słój pełen obrączek ślubnych.
Opowiadanie toczyÅ‚o siÄ™ dość gÅ‚adko, z należytymi pauza­
mi. Ellen wpatrywała się w sufit.
Pan Cave odkaszlnÄ…Å‚.
- Marjorie włożyła rękę do słoja i zaczęła wyjmować
obrÄ…czkÄ™ za obrÄ…czkÄ…, jakby to byÅ‚y cukierki. Dla mnie wszyst­
kie wyglądały jednakowo. Najwyrazniej wiedziała, czego szu-
237
lilux
lilux
scandalous
ka. Nagle znieruchomiała z ręką w słoju i zdawała się nad
czymś zastanawiać.  Nie! - odepchnęła od siebie słój. - Moja
obrÄ…czka ma być z osiemnastokaratowego zÅ‚ota!" Nie wie­
dziaÅ‚em, co jÄ… ugryzÅ‚o. Potem wybiegÅ‚a z lombardu, zosta­
wiając mnie z garściami pełnymi obrączek. Od tamtego dnia
minęło już parę lat.
Ellen sÅ‚uchaÅ‚a z rozchylonymi ustami; nie patrzyÅ‚a na opo­
wiadajÄ…cego.
- To chyba jedyna historia - pan Cave zatarł dłonie - jaka
przychodzi mi do głowy w związku z mą osobą.
Holland, który wÅ‚aÅ›nie wszedÅ‚ i sÅ‚yszaÅ‚ zakoÅ„czenie opo­
wieści, parsknął śmiechem.
- Osiemnastokaratowego? Dlaczego nie dwudziesto-
czterokaratowego?
SpostrzegÅ‚, że Ellen obróciÅ‚a siÄ™ do Å›ciany i zastygÅ‚a w bez­
ruchu.
- Chyba powinna teraz odpocząć - zmarszczył brwi. -
Niech pan już lepiej idzie.
lilux
lilux
scandalous
38
Crebra
Eukaliptus gęsty: oto rozsądne zastosowanie rzeczowni-
kowości. Ten eukaliptus ma prosty pień i twardą, pobruż-
dżoną korę, przypominającą plaster ciemnoszarej gliny, który
wysechł po przeoraniu. Liście wyraznie wąskie. Czego opis
nie uwzglÄ™dnia, to ich  tendencji do pÅ‚aczu" (termin technicz­
ny); mianowicie tego, że liÅ›cie obwisajÄ… w migotliwym na­
stroju prawdziwej melancholii.
Ten rozwieszony w powietrzu nastrój wiecznego smutku
nie pociągałby za sobą grozniejszych konsekwencji, gdyby
nie to, że eukaliptus gÄ™sty (E. crebra) należy do najpospolit­
szych eukaliptusów na świecie; z całą zaś pewnością porasta
bezkresne, lesiste obszary całej wschodniej Australii, aż po
czubek Queensland na północy. Nazwa botaniczna od poczÄ…t­
ku dostrzegała ten fakt: crebra to po łacinie  bujna",  stojąca
gęsto obok siebie".
ProszÄ™ sobie wyobrazić, jaki wpÅ‚yw na ogólny nastrój mo­
gÄ… mieć tak rozprzestrzenione przejawy melancholii. Wystar­
czy wspomnieć, że przeniknęły i odzwierciedliÅ‚y siÄ™ w po­
ciągłych obliczach członków naszego narodu, cechujących się
wydłużonymi szczękami, a także w wyrazach naszej mowy,
wypowiadanych przy niedostrzegalnych prawie ruchach warg,
co często odfiltrowuje deklaracje nadmiernej uczuciowości.
Szarym cieniem okryły nasze codzienne historie, gdzickol-
239
lilux
lilux
scandalous
wiek sÄ… opowiadane, a nawet legendy i mity, a to wszystko
w sposób równic niepodważalny, w jaki Å›niegi i lody uksztaÅ‚­
towały charakter Norwegów.
W eukaliptusach można się dopatrywać codziennych przy-
pominaczy tego smutku, jaki zalega między ojcami a córkami,
owego Å›miertelnie poważnego stoicyzmu natury (który, oczy­
wiście, nie ma ze stoicyzmem nic wspólnego), upalnych susz
i rozmiękłego od gorąca asfaltu w miastach. Każdy obwisły
ich liść sugeruje jeszcze jedną łzawą historyjkę, ironiczną
uwagę albo kawał z brodą.
Jedynie maÅ‚a grupa eukaliptusów, tych bladych i dostoj­
nych piękności, jakie zyskały sobie sławę dzięki ścierkom do
naczyÅ„, znaczkom pocztowym oraz ilustrowanym kalenda­
rzom, poprawia ogólne wrażenie melancholii, jakie wytwa­
rzajÄ… eukaliptus gÄ™sty (E. crebra) i kilka innych odmian euka­
liptusów żelaznych. To one przydają blasku ogrodzonym
pastwiskom, skalnym Å›cianom, miejskim chodnikom; dwa eu­
kaliptusy różowokore (E. salmonophloia) rosną na wysepce
wÅ›ród jezdni miÄ™dzy uniwersytetem a cmentarzem w Mel­
bourne! Wystarczy kilka sztuk tych drzew. To one skÅ‚ada­
ją majestatyczne deklaracje żywotności i bujnosci: świadczą
o kontynuacji.
A niedaleko szukajÄ…c, można znalezć stosowny odpowied­
nik. Nie bÄ™dzie zapewne przesady w stwierdzeniu, że drze­
miący w mężczyznach przemożny instynkt oceniania, często
mylony z pesymizmem, znajduje przeciwwagÄ™ w przejawia­
nym przez kobiety optymizmie, który nie jest niczym innym
jak samym życiem; nigdy niezgraną kartą atutową ich płci.
Objawia siÄ™ to w miniaturze w szacunku, jaki kobiety oka­
zują kwiatom, co najlepiej widać, gdy podnoszą wzrok znad
bukietu i w uznaniu naturalnego powinowactwa między nimi
a sobÄ… przyjmujÄ… kwiaty.
lilux
lilux
scandalous
39
Confluens
Po siedemnastu dniach Ellen wciąż leżała w łóżku w swym
pokoju. Nikt nie opowiedział jej historii, która postawiłaby ją
na nogi.
Opowieść pana Cave'a tylko jeszcze pogorszyła jej stan.
Jeśli o niego samego chodzi, zdobył rękę Ellen zgodnie
z regułami, pod bacznym okiem ojca, który nie odstępował go
ani na krok. To był. wedle wszelkich standardów, wspaniały
popis fantastycznej pamiÄ™ci i wytrwaÅ‚oÅ›ci, egzamin tak trud­
ny, że Holland nie wyobrażał sobie, by ktokolwiek na świecie
mógł go zdać. Gdyby pan Cave miał stanąć do niego jeszcze
raz, najpewniej obciÄ…Å‚by siÄ™ w koÅ„cu. A teraz, wobec tak caÅ‚­
kowicie nieoczekiwanego rezultatu, był zbyt zmieszany i zbyt
uczciwy, żeby protestować.
- Ulatniam się - oświadczył, co Ellen usłyszała, po czym
poszedł tam, gdzie czuł się najlepiej: między eukaliptusy,
o których wiedziaÅ‚ wiÄ™cej niż o jakimkolwiek innym przed­
miocie, mimo że był wręcz niewyczerpany.
Holland niewiele mógÅ‚ w danym momencie uczynić. Zo­
stał w domu i zaczął oglądać kostki własnych dłoni, które na
ogół nie przyciągały jego nadmiernej uwagi, a teraz wydały
mu się większe niż zwykle. Wystarczyło to spostrzeżenie, by
go pobudzić do posÄ™pnego Å›miechu, od którego aż podrygi­
wały mu ramiona, a Ellen poczęła się zastanawiać, co w jej
położeniu może być tak zabawnego.
241
lilux
lilux
scandalous
Pozostawało więc czekać. Czas, jak zwykle, przyniesie
wszystkie potrzebne odpowiedzi, tak uważał. Czas wszystko
leczy. Tyle tylko mógÅ‚ powiedzieć panu Cave'owi, czÅ‚owie­
kowi, którego polubił, a w każdym razie szanował. Ale już
przy pierwszym słowie:  Czas...", dał sobie spokój.
Niejedno też pragnąłby powiedzieć Ellen. Były to jednak
sprawy tajemnicze i trudne: a on byÅ‚ tak do swojej córki nie­
podobny.
Lubiła, kiedy siadał na krześle obok łóżka. W nocy jego
papieros żarzyÅ‚ siÄ™ w ciemnoÅ›ci, dom poskrzypywaÅ‚ i trzesz­
czał, powracając do strefy niższych temperatur, a ojciec snuł
po raz kolejny, jakby krążył wkoło, smutną opowieść o jej
matce, a swojej żonie, która również odeszła od niego, z dnia
na dzień bledsza i bledsza.
Im dłużej Ellen słuchała ojca, tym mniej go rozumiała...
Zdała sobie sprawę, że zna go lepiej niż ktokolwiek inny,
a tak naprawdÄ™ w ogóle go nie znaÅ‚a. Choć nieznajomego ga­
wędziarza nie znała prawie wcale - i jak najsłuszniej mogła
go nazywać  nieznajomym" - uświadomiła sobie nagle, że
zna go chyba lepiej od własnego ojca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl