[ Pobierz całość w formacie PDF ]
aspiryny i popiła je wodą mineralną. Potem poszła na klif, ciągnąc za sobą leżak.
Chciała być sama. Niestety, po paru minutach dołączyła do niej Marilyn.
- Przeżyliście w nocy ciężkie chwile - stwierdziła.
- Można tak powiedzieć - przyznała Olivia.
- Cóż, wszystko dobre, co się dobrze kończy.
- To prawda. Mam nadzieję, że wkrótce oczyszczą tunel. Chcę tam zejść z
powrotem.
- Uważasz, że jest tam grobowiec? - spytała Marilyn.
- Mam nadziejÄ™.
- Nie pojawiłaś się na kolacji. Jack mówił, że trochę ci się w głowie kręci.
Olivia wolałaby, żeby Jack niczego nie mówił.
- Pózno jadłam lunch. Zjem sobie jeszcze baton z musli.
Marilyn przekrzywiła głowę i długą chwilę przyglądała się Olivii w gasnącym
świetle dnia.
- Może jesteś w ciąży?
Olivia omal nie zakrztusiła się ze śmiechu.
- Nie sÄ…dzÄ™.
- Masz nudności, wymiotujesz.
- Pływałam dzisiaj małą łódką. Mam chorobę morską - odparła cierpko.
Gdyby Marilyn wiedziała, jak absurdalna była jej sugestia!
- Ja okropnie przechodziłam ciążę, cały czas byłam zmęczona, miałam mdło-
S
R
ści, zgagę, bolały mnie piersi. Trudno zrozumieć, po co znowu się to robi. Ale uro-
dziłam czwórkę i...
- Marilyn, daj spokój. Nie jestem w ciąży.
- Oczywiście, to może być co innego. Grypa, denga albo coś gorszego.
- Nic mi nie jest. Naprawdę. - Olivia wstała.
Nie mogła znieść towarzystwa tej kobiety, która dobrze jej życzyła, a jednak
wtrącała się w nie swoje sprawy.
Natychmiast zakręciło jej się w głowie i opadła na leżak. Marilyn podniosła
się i popatrzyła na nią z miną pod tytułem: A nie mówiłam?".
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
Nazajutrz Olivia oznajmiła Jackowi, że musi w miasteczku załatwić kilka
spraw.
- Pojadę z tobą - odparł. - Jeszcze nie mogę zejść do tunelu.
- Jadę na zakupy. Nudziłbyś się.
Jack ściągnął brwi i popatrzył na nią. Wyglądała na zdenerwowaną. Coś się z
nią działo, a on nie miał pojęcia, o co chodzi. Cały miniony wieczór przesiedział z
Robbinsami przy ognisku, a Olivia poszła wcześniej do namiotu. Kiedy położył się
w swoim śpiworze obok niej, udawała, że śpi. To nie był dobry znak dla kogoś, kto
planował spędzić z nią resztę życia.
Powiedział sobie, że nie powinien na nią naciskać. Ten epizod w tunelu, kiedy
ziemia się osypała, odcisnął na niej piętno. Byli o krok od śmierci i oboje zdawali
sobie z tego sprawÄ™.
Olivia musiała też walczyć z klaustrofobią. A także z rozczarowaniem, że
wciąż nie ma dostępu do cennego znaleziska. Starała się też rozwiązać kwestię ich
przyszłości, co stanowiło dla niej poważny problem. Bo Jack już zdecydował, że
opuści swoją uczelnię.
W tej sytuacji nie było sensu upierać się, że pojedzie z nią do miasta. Podał jej
kluczyki do jeepa.
- Potrzebujesz czegoś? - spytała wyraznie ucieszona.
- Tylko ciebie.
Ujął ją pod brodę i musnął jej wargi pocałunkiem. Wargi Olivii były ciepłe,
za ciepłe.
- Dobrze siÄ™ czujesz?
- Dobrze - odparła z rozdrażnieniem, unikając jego wzroku.
Potem szybko odwróciła się i poszła do jeepa.
Jack patrzył, jak odjeżdża pełną kolein drogą, aż zniknęła, zostawiając za sobą
S
R
chmurÄ™ kurzu.
Kiedy wróciła z miasta parę godzin pózniej, zostawiła zakupy w samochodzie
i pospieszyła na stanowisko.
- Czy ktoś widział Jacka? - zapytała.
Nie widział go nikt prócz Eliasa, który kopał dziurę w ziemi. Wskazał na pla-
żę. Ze szczytu klifu Olivia zobaczyła Jacka siedzącego z kolanami pod brodą, zapa-
trzonego w horyzont. Wzięła głęboki oddech i ostrożnie zeszła na dół, czując, jak
małe kamyki uciekają spod jej stóp.
Jack odwrócił się i uśmiechnął się do niej. Ten uśmiech łamał jej serce.
Potem wstał.
- Kupiłaś wszystko, co chciałaś?
Olivia kiwnęła głową.
- Usiądz, musimy porozmawiać.
Skrzywił się, jakby spodziewał się ciosu. A ona nie powiedziała mu przecież,
o czym chce rozmawiać.
- Nie znoszę, kiedy tak mówisz - oznajmił.
Usiedli obok siebie na kamienistej plaży, patrząc na lazurowe morze i małe
białe łódki kołyszące się w oddali.
Olivia westchnęła.
Taki piękny, pełen spokoju widok. I jak tu zburzyć ten idylliczny nastrój? Ale
nie może z tym czekać. W drodze powrotnej w samochodzie układała sobie w gło-
wie, co powie Jackowi.
Teraz słowa uwięzły jej w gardle.
- Może to jednak nie takie ważne - odezwał się Jack po kilku minutach ciszy.
- Nie, to bardzo ważne. - Wreszcie coś z siebie wydusiła. - Jack, nie możemy
być razem, nie uda nam się.
Popatrzył na nią ze złością.
- Co to znaczy?
S
R
- Za dużo czasu minęło, zbyt wiele się wydarzyło. Ty masz swoje życie, ja
swoje.
- Chcesz powiedzieć, że już mnie nie kochasz - rzekł beznamiętnie, tylko mię-
sień w jego twarzy drgnął.
- Można to tak określić - odparła ostrożnie.
- No to powiedz to wprost. Inaczej ci nie uwierzÄ™.
- Miłość nie ma z tym nic wspólnego. Musimy postąpić tak, żeby było nam
dobrze.
- Będzie dobrze, jak zamieszkamy znów razem. Sądziłem, że już to uzgodnili-
śmy.
- Byliśmy wtedy w stresie. Myśleliśmy, że zginiemy. Mówiliśmy rzeczy, któ-
rych nie powiedzielibyśmy w innych okolicznościach. Teraz możemy myśleć roz-
sÄ…dniej.
- Nigdy nie mówiłem niczego, czego nie chciałem powiedzieć.
Olivia kiwnęła głową. To jest problem. Jack mówił szczerze i teraz nie mógł
tego cofnąć, nawet gdyby chciał.
- Nie utrudniajmy sobie, jest i tak ciężko - poprosiła. - Spędzimy tu jeszcze
dwa tygodnie. Musimy odkryć grobowiec. Otaczają nas ludzie. - Podniosła wzrok
na skały. Nie zdziwiłaby się, widząc tam kolegów, podsłuchujących, co się dzieje.
Ale nie było tam nikogo.
- Chcesz, żebym udawał, że między nami wszystko gra? - zapytał.
- Skoro nikt nie zna prawdy, to nie powinno być trudne. Po prostu zachowuj-
my siÄ™ tak jak zawsze.
- Odpada. Kocham cię i myślę, że ty też mnie kochasz. Chcę cię odzyskać. Je-
stem gotów zrobić wszystko, żeby to osiągnąć. Powiedz tylko, czego pragniesz.
- Chcę, żebyś zapomniał, że mieliśmy się pogodzić. Pospieszyliśmy się. My-
śleliśmy, że umrzemy. Proszę, Jack.
Nie będzie płakać w jego obecności. Nie pokaże mu, że jest rozdarta. Zebrała
S
R
siły, zacisnęła wargi i odwróciła się od niego.
- To nie jest dla mnie łatwe - dodała.
- Nie? A wygląda, że jest. Wygląda na to, że zaszło coś, o czym nie wiem.
Czemu mi nie powiesz, o co chodzi? Może wtedy lepiej cię zrozumiem. Umówili-
śmy się, że nie będziemy już mieć przed sobą sekretów.
Powinna była zgadnąć, że Jack nie podda się bez walki, ale nie może mu wy-
znać prawdy. Zwietnie wiedziała, co by wtedy zrobił i powiedział.
%7łeby uciąć tę rozmowę, mogła tylko wstać i odejść. I tak właśnie zrobiła.
Podniosła się i otrzepała piasek ze spodni, a potem zaczęła się wspinać stromą
ścieżką.
Nie oglądała się za siebie. Wiedziała, że Jack nadal siedzi na plaży i patrzy na
morze, zachodzące słońce i ciemność, która powoli spada na Hermapolis.
Na szczęście przez kolejne dwa tygodnie Jack unikał jej tak samo, jak ona
unikała jego. Kolejną dobrą wiadomością było to, że Olivia wraz z całym zespołem
zeszła do odblokowanego tunelu i odczytała napis na steli.
Miała ochotę skakać i krzyczeć z radości, i świętować to odkrycie z Jackiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]