[ Pobierz całość w formacie PDF ]
własnym dzieckiem, ale któż miał to wiedzieć, jak nie
osoba, która spędziła z nim większość dnia? Przyjazd
zajął Jake'owi niecały kwadrans. Długimi krokami prze
mierzył ukwieconą ścieżkę i po kilku sekundach już
dzwonił do drzwi.
Otworzyła je i przez długą chwilę stała, patrząc na
niego. Prawdopodobnie nie był to dobry pomysł, żeby
Domowe ognisko 119
tu przychodził, kiedy jest sama. Jej mama była na kolej
nej randce, Eric u przyjaciela... Nikt nie stłumi palących
się już w niej wewnętrznych płomieni.
- Czy mogę wejść? - zapytał wreszcie.
- Ach, tak, przepraszam. Jasne, Jake, wejdz. - WpuÅ›
ciła go i odetchnęła głęboko, kiedy przeszedł koło niej,
kierując się w stronę salonu. Jego zapach wypełnił jej
nozdrza, odsuwając gdzieś racjonalne myślenie.
Zamknęła drzwi i oparła się o nie.
- Gdzie jest twoja mama?
- Na randce.
Uśmiechnął się.
- Naprawdę? To dobrze. - Rozejrzał się wokół. -
A Eric?
- U Jasona.
- W takim razie cieszę się, że zadzwoniłaś - oświad
czył, podchodząc bliżej.
Dotknął jej, a ona poczuła przebiegający po plecach
dreszcz oczekiwania. Mężnie walczyła o utrzymanie
kontroli.
- Nie dzwoniłam po to, żebyśmy... - machnęła ręką.
- No wiesz.
- Rozumiem - powiedział, głaszcząc jej ramię długimi,
powolnymi i zmysłowymi ruchami. - A więc dlaczego?
- Muszę wiedzieć, co dręczy Erica - wyrzuciła z siebie.
- Myślę, że to idea studiów go przeraża.
- Przecież jest dopiero w drugiej klasie liceum.
- Wygląda na to, że tak jak jego matka wybiega my
ślą w przyszłość.
120 Maureen Child
Westchnęła i oparła głowę o znajdujące się za nią
drzwi.
- Nie chcę, żeby się bał. Chciałabym, żeby był pod
ekscytowany na myśl, że może iść do każdej szkoły, do
jakiej tylko zechce.
- Boi się porażki - powiedział jej Jake.
- Ale dlaczego? Jest inteligentny.
- To prawdopodobnie nasza wina - przyznał, przycią
gając ją do siebie i obejmując. - Opowiadaliśmy mu, ja
ki Mac był mądry, i myślę, że Eric czuje teraz presję, że
powinien być taki jak ojciec.
- O matko. - Donna zaplotła ręce wokół pasa Jake'a
i położyła głowę na jego piersi. Miarowe bicie jego serca
uspokoiło ją w takim samym stopniu, w jakim jego do
tyk działał podniecająco na każdą komórkę jej ciała.
Pogłaskał jej plecy wielkimi, silnymi dłońmi, a ona
zamknęła oczy, poddając się odczuciom.
- Po prostu chciałabym, żeby był szczęśliwy.
- On wie o tym - zapewnił ją Jake, zniżając głos do
przenikajÄ…cego jÄ… szeptu. - Jest po prostu zagubiony
i... do diabła, Donno, on ma czternaście lat. To zawsze
trudny wiek dla chłopaka. Będzie dobrze.
Tak, wiedziała o tym. Jednak jej matczyny radar budził
się za każdym razem, kiedy czuła, że coś jest nie tak.
- Dzięki - szepnęła, odsuwając głowę i patrząc na nie
go. Spojrzała mu w oczy, na usta, i znowu w oczy. - Chy
ba potrzebowałam to usłyszeć.
- Cieszę się, że mogłem pomóc. - Lekki uśmiech wy
krzywił mu usta, a ręce poruszyły się w dół jej pleców
Domowe ognisko 121
i uchwyciły mocno. - Czy jest coś jeszcze, co mógłbym
powiedzieć... albo zrobić?
NaprawdÄ™ nie powinna.
Doskonale wiedziała, że kolejna noc spędzona z Ja
kiem doleje jedynie oliwy do już i tak niewiarygodnie
silnego ognia. Ale kiedy jego dłonie spoczywały na jej
ciele, po prostu nie mogła go odprawić. Potrzebowa
ła znów poczuć go w sobie. Potrzebowała zatracić się,
choćby tylko na parę godzin.
- Jest parę takich rzeczy - powiedziała, wspinając się
na palce, aby dotknąć ustami jego warg.
Jeden pocałunek. Dwa. Trzy. Szybkie przesunięcie ję
zykiem po jego wargach. Jake przycisnÄ…Å‚ jÄ… do siebie tak
mocno, że zabrakło jej powietrza.
- Tęskniłem za tobą - wyszeptał, całując ją namiętnie.
Donna poddała się pożodze szalejącej w jej ciele. Każ
dy centymetr jej skóry płonął. Wielkie dłonie Jake'a gła
skały i ugniatały jej ciało. Nawet przez tkaninę dżinsów
czuła gorące odciski jego palców.
Wziął jej usta z dziką determinacją. Ich języki splotły
się w tańcu żądzy tak dojrzałej i tak pierwotnej, że nie
myślała o niczym innym, tylko o jego następnej piesz
czocie, kolejnym dotyku.
- Gdzie twój pokój? - wysapał. - Szybko.
Wyplątała się z jego objęć, chwyciła go za rękę i po
ciągnęła przez schludny salon do długiego korytarza
i na schody.
Kiedy dotarli na miejsce, zamknÄ…Å‚ z impetem drzwi,
odwrócił się ku niej i złapał za brzeg koszulki.
Maureen Child
122
- Masz na sobie zbyt wiele ubrań.
- Racja. - Pomogła muz zatrzaskami i zamkami.
Zdjęła z siebie wszystko oprócz biustonosza i koron
kowych majteczek, a Jake zrzucił buty i zajął się własny
mi ubraniami. Po chwili był już zupełnie nagi. Wyciąg
nął po nią dłonie.
Kiedy patrzyła, jak podchodzi, zaparło jej dech w pier
siach. Jego ciało, takie twarde i umięśnione, takie gotowe.
Już pragnęła go tak, jak jeszcze niczego w życiu, a jej pożą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]