[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nim chętnie, oddychając głęboko świeżym powietrzem. - Widziałaś już ogród
różany? - spytał ją Robert.
- W nocy jeszcze nie - odparła. Była już kiedyś w ogrodzie z Rebeką. W
promieniach słońca widok kwitnących róż był przytłaczający. Zapach
kwiatów był tak silny, że czuła go jeszcze długo po wyjściu z ogrodu.
- Nocą jest najpiękniejszy - wyjaśnił Robert. Poszła za nim przez miękki
jak aksamit trawnik.
- Wiosną róże pachną najmocniej - powiedział Robert. - Jakby chciały
wyprzedzić swój czas.
Zapach kwiatów nocą zdawał się Amelii delikatniejszy niż w dzień.
Pochyliła głowę, przechodząc przez zwieńczoną niskim lukiem furtkę. Robert
musiał się mocno pochylić.
RS
57
Potem stanęli obok siebie w ogrodzie. Robert opowiadał jej, że jego
praprababka zaprojektowała tę część. - Kochała kwiaty ponad wszystko -
powiedział. Potem objął Amelię ramionami. Mocno przycisnął jej szczupłą
postać do swojej silnej piersi. Amelia, przerażona, wstrzymała oddech i
spojrzała na niego. Wzrok miał zamglony, a jego usta zbliżały się do jej warg.
Jego pocałunek był najpierw łagodny i czuły. Potem jednak nagle
przyciągnął ją mocniej i całował długo i namiętnie. Amelia zareagowała
podobnie jak poprzednio. Rozchyliła wargi i z pełną namiętnością
odwzajemniła jego pocałunek.
Zapachy róż i Roberta zmieszały się ze sobą. Nic nigdy nie było tak
upajające, tak nieodparcie kuszące, by dała się ponieść uczuciom i nie
zwracała uwagi na wszystkie niebezpieczeństwa, przed którymi ostrzegał ją
rozsÄ…dek.
Za zasłoną murów ogrodu osunęli się z Robertem na ziemię, by odnalezć
się znowu na posłaniu z miękkiego mchu, nagrzanym po całym słonecznym
dniu. A może to ich rozgrzane ciała pozwoliły im zapomnieć, że noce o tej
porze roku są jeszcze dość chłodne?
Amelia nie zastanawiała się nad tym. Wiedziała jednak, że w tej chwili nie
chce być nigdzie indziej niż tu i teraz w ramionach Roberta.
Zamknęła oczy i całkowicie oddała się uczuciom, które budził w niej
Robert swoimi dłońmi i ustami.
- Twoja skóra - szepnął Robert - jest taka miękka. Przede wszystkim tutaj. -
Dotknął ustami jej szyi i Amelia zadrżała.
- Zimno ci? - spytał i spojrzał na nią. W jego spojrzeniu widoczna była
czułość i troska.
Amelia otworzyła oczy i potrząsnęła głową. - Nie, jest mi ciepło... bardzo
ciepło.
- Naprawdę? -Robert zaśmiał się cicho. - Tak ciepło, że musimy jakoś temu
zaradzić?
Spojrzała na niego pytająco, jednak gdy wyjął jej bluzkę zza paska
spódnicy, zrozumiała, co miał na myśli. Przełknęła ślinę. Wyobrażenie, że
pod gołym niebem pozwoli Robertowi, by ją rozebrał, było przerażające, a
jednocześnie kuszące. Co by było, gdyby ktoś zobaczył to, co nieuchronnie by
się stało, gdyby przytulili się do siebie bez przeszkadzających ubrań? A co by
było, gdyby nic się nie wydarzyło?
Ta ostatnia myśl była nie do zniesienia. Kocha Roberta, nagle była tego
całkowicie pewna, i pragnie go jak żadnego mężczyzny dotąd. Przez tę jedną,
RS
58
noc chciała do niego należeć. Obojętne, co się stanie potem, nikt już nie
będzie mógł jej zabrać wspomnienia tej chwili szczęścia.
Pomogła Robertowi, gdy zdejmował jej bluzkę i biustonosz, a potem
zsunął spódnicę, oczekując w napięciu chwili, gdy dotknie jej nagiego ciała.
Gdy jego palce niemal z czcią pogładziły jej brzuch, zadrżała ponownie.
- Jesteś taka piękna - szepnął Robert - tak cudownie piękna. - Pochylił się
nad nią, a jego usta podążyły drogą odkrytą uprzednio przez palce. Aagodnie
objÄ…Å‚ jej pierÅ›, dotknÄ…Å‚ kciukiem twardego czubka.
Amelia pragnęła poczuć pod palcami jego nagą skórę, więc Robert
przerwał pieszczoty, by zsunąć koszulę. Potem zajął się znowu piersiami
Amelii, pieszcząc je i całując namiętnie.
Jego czułe dłonie i wargi powędrowały powoli do jej brzucha, pępka i
niżej.
Amelia wstrzymała oddech, gdy zdejmował z niej ostatnią część garderoby.
Pieszczoty., którymi ją potem obsypał, sprawiły, że zrobiło jej się słabo z
pożądania.
- Proszę, Robert - szepnęła.
- Tak? - spytał, nie podnosząc wzroku.
- ProszÄ™, kochaj siÄ™ ze mnÄ…. Tu i teraz.
Spojrzał na nią, odkrył w jej oczach zdecydowanie i odetchnął głęboko.
Wielkie nieba, nie zamierzał posuwać się tak daleko, ale nie miał też siły, by
próbować wyperswadować Amelii coś, czego sam pragnął bardziej niż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]