[ Pobierz całość w formacie PDF ]

reszta zasłonięta jest przede mną i ani wzrokiem, ani myślą nie mogę przeniknąć
zdarzeń, które się rozegrały lub teraz rozgrywają na Zachodzie. Cień spowija całą
krainę Aman i sięga daleko nad morza. Dlaczego nie chcesz mi wyjawić czegoś
więcej?
 Nieszczęście należy do przeszłości  odparła Galadriela  a ja pragnę
nacieszyć się radością, jaka tutaj przetrwała, i nie mącić jej złymi wspomnienia-
mi. Kto wie, może czeka nas wiele niedoli, chociaż wydaje się, że wciąż jeszcze
nadzieja przyświeca nam jasno.
Meliana patrząc jej w oczy rzekła:
 Nie wierzę, że Noldorowie przyszli tu jako wysłannicy Valarów, chociaż
tak z początku sądzono, i chociaż zjawili się w samą porę, gdy bardzo potrze-
bowaliśmy pomocy. Nigdy bowiem nie mówią o Valarach i żaden z książąt nie
przyniósł Thingolowi jakiegoś zlecenia czy to od Manwego, czy od Ulma, czy
chociażby od Olwego; który jest bratem króla i przewodzi jego bratniemu szcze-
powi za morzem. Powiedz mi, Galadrielo, dlaczego wodzowie Noldorów zostali
wygnani z Amanu? Jaki zły urok sprawił, że synowie Feanora stali się tak wynio-
śli i okrutni? Czy moje domysły nie są bliskie prawdy?
 Bliskie  przyznała Galadriela.  Nie zostaliśmy wszakże wygnani 
opuściliśmy Valinor z własnej woli, a wbrew woli Valarów. Nie zważając na wiel-
kie niebezpieczeństwa i na przekór Valarom postanowiliśmy urzeczywistnić cel,
który sobie postawiliśmy: zemścić się, ukarać Morgotha i odzyskać to, co nam
ukradł.
I Galadriela opowiedziała Melianie o Silmarilach i o zamordowaniu króla Fin-
wego w Formenos, lecz ani słowem nie wspomniała o Przysiędze ani o Bratobój-
stwie, ani o spaleniu okrętów w Losgarze. Meliana odparła:
 Wiele mi wyjawiłaś, ale więcej jeszcze się domyślam. Chciałabyś rzucić
nieprzenikniony cień na całą długą drogę z Tirionu do Zródziemia, ja jednak wi-
dzę, że działo się w tej podróży dużo złego, i uważam, że Thingol powinien o tym
wszystkim wiedzieć, aby mógł postępować jak należy.
 Może  powiedziała Galadriela  ale nie dowie się ode mnie.
Meliana już więcej nie rozmawiała z Galadrielą na ten temat, powiedziała
jednak zaraz królowi Thingolowi, co usłyszała o Silmarilach.
 Ważna to sprawa  rzekła  ważniejsza niż się wydaje Noldorom; prze-
cież Zwiatło Amanu i losy Ardy zamknięte są teraz w tych klejnotach, dziełach
Feanora, który zginął. Przewiduję, że nie da się ich odzyskać siłami Eldarów,
a wiele bitew spustoszy świat, zanim Silmarile zostaną wydarte Morgothowi. Po-
myśl, co się już stało! Feanor zabity, a pewno i wielu innych Noldorów poległo,
114
lecz pierwszym, na którego te klejnoty ściągnęły śmierć, był twój przyjaciel Fin-
we. Morgoth go zamordował przed swoją ucieczką z Amanu.
Thingol milczał, zasmucony i pełen złych przeczuć, aż w końcu powiedział:
 Teraz nareszcie rozumiem, dlaczego Noldorowie opuścili Zachód, a wie-
le i daremnie rozmyślałem nad tą zagadką. Nie przysłano ich nam na ratunek
(chociaż przypadek zrządził, że nas obronili), bo Valarowie uznali, że ci, którzy
dobrowolnie zostali w Zródziemiu, muszą sami sobie radzić, i nie pomogą nam,
chyba w ostateczności. Noldorowie przyszli, aby się zemścić i odzyskać zrabowa-
ny skarb. Tym lepszymi będą sprzymierzeńcami przeciwko Morgothowi, bo nie
do pomyślenia, aby zechcieli wdawać się z nim kiedykolwiek w jakieś układy.
Lecz Meliana odparła:
 Masz słuszność, po to przyszli tutaj, lecz nie tylko po to! Strzeż się sy-
nów Feanora. Cień gniewu Valarów pada na nich i uczynili wiele złego zarówno
w Amanie, jak w stosunku do swoich współbraci. Książąt Noldorów dzielą urazy,
na krótko tylko uśpione. Na to Thingol rzekł:
 Cóż mnie to może obchodzić? Wszystko, co słyszałem o Feanorze świad-
czy, że był wspaniałym elfem. Jego synowie, sądząc z tego, co mi o nich wiadomo,
nie zasługują na moją przyjazń, ale mogą się okazać najgrozniejszymi wrogami
naszego wroga.
 Miecze ich, tak samo jak ich zamysły, są obosieczne  powiedziała Me-
liana. Więcej już nie rozmawiali o tej sprawie.
Wkrótce zaczęły się szerzyć wśród Sindarów szeptane z ust do ust opowieści
o uczynkach, jakich się dopuścili Noldorowie przed przybyciem do Beleriandu.
Nie ulega wątpliwości, z jakiego zródła pochodziły te pogłoski, które wyolbrzy-
miały złą prawdę i zatruwały ją kłamstwami, lecz Sindarowie, jeszcze wówczas
niepodejrzliwi, ufali słowom; Morgoth  jak wolno się domyślać  właśnie dla-
tego ich wybrał za pierwszy cel swoich niecnych intryg, że go nie znali.
Kirdan zaś usłyszawszy te posępne wieści szybko w swej mądrości zrozumiał,
że fałszywe czy prawdziwe są one właśnie w tym momencie rozpuszczane w zło- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl