[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Odwróciłam się ku niemu, podnosząc rękę by zatrzymać Stefana, który trzymał
mężczyznę obiema rękami za szyję. Gdyby Ferko wahał się dłużej, nocny wędrowiec
skręciłby mu kark, zanim zdążylibyśmy poznać tą ciekawą i niezwykle zaskakującą
informację. Odeli zaatakowało mnie, bo była kolejną służką Veyrona. Nie miała
szczególnie wysokiej pozycji w społeczności nocnych wędrowców. Była po prostu trochę
strasza. Prawdziłą moc, mój umysł zawsze łączył z Veyronem. Był najstarszy,
najsilniejszy i miał największą moc w tym regionie.
-Odelia? Nie Veyron?-zapytałam.
-Odelia lubi to że jest najpiękniejsza w mieście. Nie lubi konkurencji.-powiedział
szybko Ferko.- Przez tą sukę, zginęły dwie z moich kobiet. Kiedy niespodziewanie w
mieście pojawiła się ta brunetka, Odelię nie obchodziło to że była tylko przejazdem.
Chciała ją zabić.
-Więc poprosiła by twoi ludzie się nią zajeli.-powiedział Stefan.
-Poprosiła?-prychął Ferko.-Załatwiła to tak że nie mieliśmy wyboru. Pomiędzy
Veyronem i Odelią, nie mieliśmy wiele do gadania w tej kwestii, jeśli dalej chcieliśmy
chodzić po mieście.
-Więc śledziłeś Michelle i zabiłeś ją.-skończyłam, moje gardło zacisnęło się na te
słowa. Nocny wędrowiec nie zrobił nic innego niż przyjechanie do miasta po paczkę dla
Stefana. Została wyeliminowana, bo była po prostu zbyt ładna, by żyć tam gdzie była
Odelia.
-Gdzie ona jest?-dopytywał się Stefan, drżącym głosem.
-Nie żyje.
Stefan kopnął wilkołaka w plecy, ponownie przewracając go na ziemię.-To
zrozumiałem. Gdzie jest ciało?
-Spalone.-wyznał Ferko, powoli powracając do pozycji siedzącej.-To jedyny
sposób aby mieć pewność że wasz gatunek nie zmartwychwstanie. Jej prochy zostały
rozrzucone po tym lesie.
Stefan spojrzał na mnie i pokręcił głową. Widziałam ból w jego oczach. Nie mógł
tu pozostać i przy okazji nie zabić Ferko. Nie winiłam go za to. Gdybym to ja była na
jego miejscu, wyrwałabym serce z piersi wilkołaka. Oczywiście nie sądzę by zasłużył na
tak szybką śmierć. Zasłużył na to by cierpieć za śmierć Michelle i jeśli mam coś do
powiedzenia w tej sprawie, to stanie siÄ™ to przed tym jak wyjedziemy z Budapesztu.
Daj mi tylko trochę więcej czasu. Poprosiłam Stefana.
Dobrze, ale on będzie mój, przed wyjazdem z Budapesztu.
Jeśli chcesz możesz mieć również Odelię.
Dorzuć do tego miejsce w sabacie i może cię nie zabiję. Powiedział Stefan. Kąciki
moich ust drgnęły w chorobliwym uśmiechu.
No to ustalone.
Brwi Stefana skoczyły do góry kiedy spojrzał na mnie, zaskoczony obietnicą.
Nocny wędrowiec nie powiedział już nic więcej, nie chcąc zniszczyć swojego nagłego
szczęścia. Po prostu zniknął w ciemności, pozostawiając nam mordercę Michelle.
-Opowiedz nam o czarodzieju, który był z twoimi pobratymcami za dnia, a
rozważę pozostawienie cię przy życiu.-powiedziałam.
Ferko odwrócił się do mnie, marszcząc brwi. Miałam wątpliwości czy
rzeczywiście mógł mnie wyraznie zobaczyć, ale mogłam stwierdzić że rozważał moją
ofertę. Musiał wiedzieć, że jego życie wisiało na cienkiej nitce.-Czarodzieju?
-Och nie pogrywaj ze mną znowu.-sapnęłam zirytowana.-Zrobiliśmy już takie
postępy.
Ferko pokręcił głową, zwracając twarz z powrotem w kierunku ziemi. Jego
ramiona opadły, a jego oddech był ciężki. Jego ciało miało problem z uzdrowieniem
wszystkich ran których mu zadaliśmy, pomimo pełni księżyca. Oczywiście poważnie
wątpiłam że byłby w stanie przeżyć, gdyby nie pełnia. Stefan i Valerio lubili szorstko
pogrywać.
Odeszłam od Ferko, idąc w kierunku Danausa. Valerio podniósł wzrok znad
swoich paznokci i odepchnął się od drzewa, kiedy skinęłam na niego głową. Skierował
się w stronę naszego jeńca i objął stanowisko Stefana, tuż za Ferko. Mimo że Valerio nie
lubił brudzić sobie rączek, to wciąż był w tym dobry. Gdybym dała najmniejszy znak że
chce śmierci Ferko, Valerio byłby nie tylko szczęśliwy spełniając moje życzenie, ale
także upewniłby się, że będzie to szczególnie powolna i bolesna śmierć.
-Istnieję już od dłuższego czasu, Ferko.- Zaczęłam znowu, tym razem próbując
innego podejścia.- Wiem że nocni wędrowcy i wilkołaki współpracują ze sobą, przy
rzadkich okazjach. Wiem że nocni wędrowcy bardzo rzadko pracują z czarodziejami i
czarownicami. Ale takie coś widzę po raz pierwszy. Czarodzieje z reguły nie dogadują się
ze zmiennokształtnymi. Postrzegają was jako bandę, brudnych, niecywilizowanych
zwierząt, których nie mogą kontrolować podstawowymi zaklęciami. Dlaczego czarodziej
miałby chcieć współpracować z twoim rodzajem?
-Być może jeden patrzy na ciebie z mniejszym pożądaniem, by mieć wokół siebie
stado zwierząt.-zadrwił Ferko.
-Może.-przyznałam.-Wkurwiłam kilku czarnoksiężników, ale muszę przyznać że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl