[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jack, tutaj.
Tom Carlton siedział na wysokim stołku przy barze.
Sześćdziesięciokilkuletni mężczyzna o przeciętnej po-
wierzchowności nie wyglądał na pierwszego rekina po-
litycznego w tym kraju. Jack ścisnął mu dłoń.
Dobrze cię widzieć, Tom.
Ciebie też - odpowiedział i poklepał Jacka po ramieniu. -
Czego siÄ™ napijesz?
Niech będzie woda sodowa z lodem, Harry - zwrócił się
Jack do barmana. Staruszek Harry był w Country Clubie
od zawsze. Był uprzejmy i milczący. A nade wszystko
dyskretny. Zapewne nasłuchał się za tym barem wielu
historii.
Tylko tyle? - zdziwił się Carlton. - Zdawało mi się, że
masz szkockie pochodzenie.
Jestem teraz żonatym facetem, którego żona spodziewa
się dziecka. Dzięki, Harry - powiedział, gdy Harry po-
S
R
stawił przed nim napełnioną szklankę. - Lily pije tylko
mleko, a przy specjalnych okazjach sok owocowy. Ja też
zmieniłem swoje nawyki.
Carlton pokręcił głową z niedowierzaniem.
To chyba jedna z różnic pokoleniowych. Za moich cza-
sów nikt nie oczekiwał od mężczyzny, że będzie zmieniał
nawyki żywieniowe, bo jego żona jest w ciąży.
To sprawa osobista. Ale jestem pewien, że nie zaprosiłeś
mnie tu, żeby omawiać moje nawyki żywieniowe.
To mi się właśnie w tobie podoba, Cartwright. Jesteś
bezpośredni.
Zauważyłem, że dzięki temu oszczędzam czas. A ostat-
nio nie mam go zbyt wiele. - To była prawda. Praca, obo-
wiązki w Fundacji i rodzina sprawiały, że w ogóle nie
miał czasu dla siebie. Organizował go tak, żeby móc jak
najszybciej wrócić do domu, do Lily.
Może usiądziemy gdzieś, gdzie będzie więcej pry-
watności - zaproponował Carlton. Usiedli przy odosob-
nionym stoliku. - Chciałeś, żebym walił prosto z mostu,
więc przejdę do rzeczy. Chcę, żebyś jeszcze przemyślał
kandydaturÄ™ do senatu.
-Tom... Carlton uniósł palec.
-Pozwól mi skończyć. Wstępne ankiety pokazały, że
jeśli będziesz kandydował, będziesz senatorem. - Gdy
nie zobaczył u Jacka żadnej reakcji, ciągnął: - Jack, mo
żesz być następnym senatorem Connecticut. Pomyśl,
jak wiele dobrego możesz zrobić, jak wiele w tym stanie
S
R
możesz zmienić na lepsze. Ilu ludziom możesz pomóc.
Connecticut byłoby z ciebie dumne. Wszystko, co musisz
zrobić, to powiedzieć, że się zgadzasz, i jutro ruszamy z
kampaniÄ….
Jestem ci bardzo wdzięczny za propozycję. Naprawdę.
Miałbym wiele pomysłów, jeśli chodzi o to, co można w
Connecticut zmienić, a także jak to zrobić, jednak to nie
jest dla mnie odpowiedni moment. Może kiedyś w przy-
szłości spróbuję, ale nie teraz.
SÅ‚uchaj, Jack. Doskonale rozumiem twoje opory. Kiedy
się dowiedziałem, dlaczego tak naprawdę nie kan-
dydujesz, pogodziłem się z twoją decyzją.
Dowiedziałeś się, dlaczego nie kandyduję? - powtórzył
Jack, gdyż osobiście podał Carltonowi prawdziwy po-
wód, czyli taki, że nie chciał w tym momencie narażać
Lily i swojej rodziny na takÄ… presjÄ™.
Szybki ślub z tą Miller z powodu jej ciąży. Mnie też, tak
jak tobie, wydawało się, że to będzie działało na twoją
niekorzyść. Mieszkańcy Connecticut to ludzie bardzo
tradycyjni i rodzinni. Najpierw ślub, potem dziecko. Ale
myliłem się - powiedział z szelmowskim uśmiechem
Carlton. - %7łeniąc się z tą dziewczyną, wyszedłeś z tego z
twarzÄ… i jesteÅ› w ich oczach honorowym facetem.
Doprawdy? - Jack starał się powściągnąć gniew.
Tak, a jeśli się niepokoisz, że przeszłość twojej żony bę-
dzie dla nich problemem, to niepokój jest zbędny. Spe-
cjaliści od reklamy uważają, że fakt, że ta dziewczyna
wychowała się w domu dziecka i musia-
S
R
ła na siebie pracować, będzie działać na twoją korzyść.
Głosujący będą widzieli w tobie nie tylko bogacza, ale
też zwykłego człowieka - zakończył Carlton z tryumfem.
- Co ty na to? Mam dać znać drużynie, żeby drukowała
plakaty?
Nie - odpowiedział Jack i zacisnął zęby.
Nie? Czy dobrze słyszę? Odmawiasz, gdy ktoś składa ci
propozycję zostania senatorem z Connecticut? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl