[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do Apacza:
 Dziękuję memu bratu, \e pomógł mi odbyć sąd nad bladą twarzą i ukarać ją. Niechaj wraca teraz do hacjendy i czuwa nad raną
Piorunowego Grota. Ja przybędę tam dopiero jutro, gdy\ tutaj czeka mnie jeszcze wielka praca.
Niedzwiedzie Serce udał się natychmiast w powrotną drogę.
Bawole Czoło skinął na Indian. Otoczyli go kołem, czekając na rozkazy.
 Jesteśmy synami plemienia  przemówił wódz  które musi zginąć. Blade twarze przynoszą nam śmierć. Szukają naszych skarbów,
ale dotychczas nie zdobyli ich. Ojcowie wasi pomogli mym przodkom ukryć te skarby i nie zdradzili tajemnicy. Czy potrafilibyście
milczeć tak samo, jak oni?
Skinęli głowami na znak, \e umieliby równie ofiarnie strzec tajemnicy, a najstarszy spośród nich odezwał się:
 Przeklęte niechaj będą usta, które by zdradziły tajemne miejsce komukolwiek spośród białych.
 Wierzę wam. Ja jeden wiedziałem, gdzie się znajdują te skarby, ale te\ i jeden biały dowiedział się o tajemnicy. Wie on, gdzie
spoczywa część złota, dlatego trzeba je przenieść gdzie indziej. Czy chcecie mi pomóc?
 Chcemy!
 Przysięgnijcie na dusze ojców i dzieci, \e nie zdradzicie nowej kryjówki i ze nikt z was niczego ze skarbów nie ruszy.
 Przysięgamy!  odrzekł i wszyscy zgodnym chórem.
 Zostawcie więc wasze konie i chodzcie ze mną! Czerwonoskórzy udali się za Bawolim Czołem do groty.
Po chwili wrzała w niej praca. Tylko jeden z nich pozostał, aby pilnować koni i trzymać stra\.
Praca trwała całą noc. Nad ranem przed grotą stało kilkanaście worów z grudkami złota i złotym piaskiem. Wskazując na nie, wódz
Indian rzekł:
 Nakryjcie to płachtami i załadujcie na konie. Będzie to podarunek Miksteków. dla jedynego białego, który oglądał skarby własnymi
oczyma, otrzymał bowiem na to moje przyzwolenie. Niechaj dar ten przyniesie mu szczęście!
Bawole Czoło wrócił jeszcze do groty. Ta jej część, którą widział Unger, była zupełnie pusta. Indianin rozejrzał się bacznie dokoła,
podszedł do miejsca, gdzie na ziemi le\ał lont, zapalił go od pochodni i śpiesznie opuścił grotę. Po paru minutach nastąpił wybuch.
Ziemia zadr\ała. Z gór i skał wydobywać się zaczął brunatny dym. Wnętrze groty zawaliło się w gruzy. Wejście zostało zasypane,
skarby znowu ukryte.
 Przysięgnijcie raz jeszcze dozgonne milczenie  rzekł Bawole Czoło do swych ludzi.
I raz jeszcze przysięgli, po czym ruszyli w drogę.
Przybywszy do hacjendy, Niedzwiedzie Serce zastał cały dom w wielkim smutku. Emma czuwała niestrudzenie u ło\a narzeczonego.
Pomagała jej Karia. Don Pedro wysłał najlepszego jezdzca na najlepszym koniu do Monclovy po lekarza. Gdy Niedzwiedzie Serce
pojawił się na ganku, starzec począł go rozpytywać o szczegóły, mówiąc do niego indiańskim zwyczajem przez ty.
 Wracasz sam? A gdzie Tecalto?
 Został u stoku El Reparo.
 Co tam robi?
 Nie wiem.
 Podobno kazał, by przybyli do niego Indianie? W jakim celu?
 Nie pytałem o to.
 A gdzie jest hrabia Alfonso?
 Tego nie powiem.
Starzec był oburzony: nie wiem, nie pytałem o to, tego nie powiem! Có\ to znaczy?!
 Mój brat nie powinien pytać o rzeczy, o których nie mogę mówić. Wódz Apaczów zna tylko czyny, nie lubi słów.
 Mimo to chciałbym wiedzieć, co się tam stało.
 Mo\e Karia opowie...
 J ona milczy jak zaklęta.
 Bawole Czoło opowie wszystko, gdy wróci. A teraz niech mnie mój brat zaprowadzi do ło\a Piorunowego Grota, bym mógł obejrzeć
ranÄ™.
W pokoju Ungera zastali obie panny. Emmę we łzach, Indiankę w smutnym zamyśleniu. Ranny rzucał się na łó\ku. Musiał bardzo
cierpieć, nie jęczał jednak. Oczy miał zamknięte. Gdy Niedzwiedzie Serce wziął głowę Ungera w swe ręce, twarz chorego wykrzywiła
się z bólu.
 No i co?  zapytał Indianina don Pedro.
 Nie umrze! Trzeba mu tylko ciągle przykładać zioła.
 Jutro przybędzie lekarz.
 Zioła oregano są mądrzejsze od lekarzy. Czy brat mój ma wśród pastuchów jakiegoś dobrego jezdzca i strzelca?
 Tak, starego Francisca.
 Niech się tu stawi. Pojedzie ze mną do Komanczów.
 Co takiego? Do Komanczów? Po co?
 Odebraliśmy im jeńców, zabiliśmy kilku spośród nich. Przyjdą tutaj, aby się zemścić.
 Tutaj? Czy to mo\liwe? Tak daleko?
 Czerwonoskórzy nie znają odległości, je\eli chodzi o zemstę lub oskalpowanie wroga. Przybędą z pewnością.
 Po có\ więc wychodzić im naprzeciw?
 Chcę widzieć i wiedzieć, kiedy i jaką drogą przybędą.
 Czy nie lepiej, byś został tutaj? Rozstawimy warty.  Piorunowy Grot chciał iść naprzeciw Komańczom.
Poniewa\ le\y zło\ony cię\ką niemocą, musi go wyręczyć wódz Apaczów!
 Niech\e się tak stanie, jak chcesz. Ka\ę zawołać Francisca.
Stary pastuch zgodził się towarzyszyć Niedzwiedziemu Sercu. Wkrótce wyruszyli w drogę, zaopatrzeni we wszystkie przedmioty
potrzebne do zwiadu.
Gdy mę\czyzni opuścili pokój, Emma znowu wybuchnęła płaczem. Uspokoiwszy się nieco, zaczęła całować Ungera. Pod wpływem
pocałunków twarz rannego wypogadzała się, ustępował z niej wyraz cierpienia.
 Poznaje mnie, wie, \e to ja go pieszczę  ucieszyła się.
 Nie widzi cię przecie\  powiedziała Karia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl