[ Pobierz całość w formacie PDF ]
własnego dobra. Spróbuj nie utrudniać mi tego zadania.
Zerknęła na niego.
- Wło\ę rycerską zbroję - odparła z uśmiechem.
- Dobranoc, Lang.
- Zpij dobrze.
- Mam ochotę na gorącą kąpiel i... - zawahała się. Lang westchnął z rezygnacją.
- Zgoda, wyłączę kamerę, kiedy usłyszę szum wody. Jesteś zadowolona?
- Nie potrzebujesz instalować kamery w łazience!
- zaprotestowała.
- To dziwne, mę\czyzna, którego chroniłem ostatnio, powiedział to samo - wyznał
szczerze Lang. - Zrobiliśmy kilka naprawdę interesujących zdjęć...
- Jak to mo\liwe, \e wcią\ jesteś jeszcze cały i zdrowy? - zdziwiła się.
- Muszę przyznać, \e wielu zirytowanych obywateli rzeczywiście nie szczędziło
trudów, by wyrządzić mi krzywdę - odparł z błyskiem w oku. - Zpij dobrze, maleńka. Gdybyś
mnie potrzebowała, wystarczy, \e krzykniesz.
- Będę krzyczeć, jeśli nie wyłączysz kamer - ostrzegła go.
- Potrafisz zepsuć ka\dą przyjemność - mruknął z niechęcią.
- Ja nie podglądam ciebie pod prysznicem - zapewniła go.
Lang nie roześmiał się.
Patrzył głęboko w jej oczy, a\ poczuła, \e jej kolana zaczynają niebezpiecznie dr\eć.
- Miałabyś na to ochotę? - zapytał cicho.
ROZDZIAA PITY
W oczach Kirry zalśniło udawane oburzenie.
- Czy nie są to złudne nadzieje? - spytała z ironią w głosie.
- Twoja strata. - Wzruszył ramionami. - Nie zapomnij zamknąć drzwi na klucz.
Spojrzała na niego wymownie.
- Sądzisz, \e przesadzam? - Odprowadził ją do wyjścia. - A nie miałabyś ochoty,
\ebym odwiózł cię rano do pracy? - zaproponował. - Gwarantuję, \e kiedy będziemy razem,
zniknie widmo niebieskiego sedana.
- Erikson mógłby to uznać za tchórzostwo.
- Posłuchaj - odparł, opierając się o drzwi. - Stres jest niebezpieczny. Nerwy mogą cię
zawieść w którymś momencie. Nie wolno ci do tego dopuścić. Jeśli pojedziesz ze mną, choć
przez chwilę będziesz czuła się swobodnie i bezpiecznie. Czy naprawdę nie zdajesz sobie
sprawy, w jakim napięciu \yjesz ostatnio?
Z niechęcią uświadomiła sobie, \e jej ręce są zupełnie zimne.
- Tak, wiem, lecz nie chcę okazywać strachu, nawet jeśli rzeczywiście go odczuwam.
Uśmiechnął się.
- Nie musisz się o to martwić. Erikson po prostu uzna, \e jesteś teraz moją zdobyczą.
Taki jest sposób myślenia tego rodzaju facetów.
- Có\, chyba rzeczywiście mogłabym z tobą pojechać - zgodziła się. - Pod warunkiem,
\e naprawdę nie zamierzasz uczynić ze mnie swojej zdobyczy.
Jego oczy zwęziły się, wędrując teraz spojrzeniem po jej figurze niczym rozdające
pieszczoty ręce.
- A czy mógłbym cię zdobyć, Kirry, gdyby naprawdę zale\ało mi na tym? - W jego
wzroku dostrzegła dziwny, niepokojący błysk.
- Bardzo mi przykro, ale jestem uodporniona - odpowiedziała przekornie.
- Mo\e tylko na odrę - odrzekł Lang. - Ale nie na mnie. Wcią\ jeszcze po tylu latach
rumienisz siÄ™, kiedy patrzÄ™ na ciebie.
- To uczulenie - wyjaśniła. - Moja skóra reaguje na twoją obecność wysypką.
Roześmiał się.
- Pamiętasz, jak poszliśmy kiedyś do parku i spotkaliśmy sześcioro zbłąkanych dzieci?
Koniecznie chciały wiedzieć, dlaczego masz tyle piegów na nosie, a ja powiedziałem, \e to z
powodu uczulenia na lody.
- Niemal popłakały się wtedy z \alu nade mną.
- Uśmiechnęła się. - Och, Lang, prze\yliśmy razem tyle pięknych chwil. Byłeś moim
najlepszym przyjacielem.
Zamyślił się.
- A ty moim, lecz kilka lat temu kiepski był ze mnie materiał na mę\a. Musiałaś o tym
wiedzieć. Tak wiele chciałem wtedy od \ycia. Marzyłem o rzeczach, których nie mógłbym
dokonać, będąc obarczonym rodziną.
- Tak, na przykład wstąpić do CIA. - Spuściła wzrok, nie chcąc, by dojrzał w nich
strach, który gnębił ją przez tyle lat, kiedy nie wiedziała nawet, gdzie Lang akurat przebywa.
Jedynie Bob i Connie czasami wspominali o jego pracy. Przez cały ten czas zamartwiała się,
ogarnięta obawą, \e zostanie zabity, a do Floresville odeślą jedynie jego szczątki w
zapieczętowanej trumnie. Prze\yła prawdziwy szok, kiedy znów ujrzała Langa w dniu, gdy
rozpoczął pracę dla Lancaster Inc. Wcią\ jeszcze była pod wra\eniem jego decyzji o
porzuceniu dotychczasowego stylu \ycia. Zastanawiała się, dlaczego to zrobił.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]