[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- 196 -
S
R
do jej wyłącznej dyspozycji. To na nim właśnie opracowała wszystkie ostatnie
materiały reklamowe dotyczące przystani, z których była taka dumna. Ponownie
spojrzała na zegarek.
Robi się pózno!
Szybko przeszła do znajdującej się przy sypialni łazienki, zrzuciła ubranie i
weszła pod nowiutki prysznic. Travis zainstalował go w tym samym czasie, gdy
przebudowywał łazienki w przeznaczonych dla gości domkach. Nowa sosnowa
boazeria i ogromne wygodne łóżka, które zastąpiły wąskie tapczaniki, uzupełniły
modernizację.
Były to bardzo kosztowne ulepszenia, lecz niezbędne w sytuacji, gdy żony
coraz częściej towarzyszyły mężom w ich wyprawach nad jezioro Kimberly.
Osiem miesięcy temu Travis dotrzymywał towarzystwa jednemu z gości i jego
żonie, pływał z nimi łodzią po jeziorze, pokazując ulubione stanowiska do łowienia
ryb. Po powrocie do domu ludzie ci polecili usługi Travisa swoim przyjaciołom, ci
swoim, i tak dalej.
Ośrodek szybko stał się znany i coraz więcej gości zjawiało się na przystani.
Piękna przyroda i niczym nie zmącony spokój stwarzał przybywającym
mieszczuchom niepowtarzalne warunki do wypoczynku i oderwania się od hałasu
wielkomiejskiego życia.
Kara zakręciła kran, wytarła się ogromnym, kąpielowym ręcznikiem i szybko
ubrała. Nakładała właśnie na usta pomadkę, gdy do jej uszu dobiegł charakterystyczny
dzwięk rozgniatanych przez koła samochodu muszelek, którymi wysypana była droga
dojazdowa do domu.
Po chwili drzwi frontowe otworzyły się, po czym natychmiast zamknęły, i
rozległo się wołanie:
- Szczupaczkuuuu, wróciłem!
Kara wybuchnęła śmiechem i spojrzała na stojący przy łóżku budzik.
Punktualnie ósma. Czuła, jak mocno bije jej serce.
- Zaraz będę gotowa! - zawołała. - Nalej do kieliszków wino, dobrze?
- Dobrze!
- 197 -
S
R
Pięć minut pózniej opuściła sypialnię ubrana w obcisłą bluzkę z aksamitu z
dodatkiem stretchu i krótką spódniczkę. Po raz pierwszy miała na sobie ten strój na
dyskotece, a pózniej w biurze sędziego pokoju dokładnie rok temu.
Chyba trochę przesadziłam, powiedziała do siebie, z zakłopotaniem obciągając
zbyt mocno opinający jej figurę materiał. Miała tylko nadzieję, że Travis doceni ten
sentymentalny gest. Wciągnąwszy głęboko powietrze w płuca, weszła do kuchni.
Travis zapalił już świece i napełniał drugi kieliszek winem. Podniósł do góry
głowę i spojrzał na nią z czułością. Jego oczy zdawały się wołać: Tęskniłem za tobą.
Pragnę cię. Kocham cię.
- Uważaj! - zawołała, ale było już za pózno. Wino przelało się przez brzegi
kieliszka i spłynęło na biały obrus. Travis, kręcąc głową z niezadowoleniem, odstawił
butelkę.
- Do licha, Karo, tak mi przykro. Chociaż muszę powiedzieć, że stół i tak
wygląda pięknie.
- Nic nie szkodzi...
Czyż mogła się denerwować, kiedy tak na nią patrzył? Szła w jego stronę,
dziękując losowi, że zetknął ich podczas programu Vanessy Allen. Dziękowała
również Bogu za dojrzałą i mądrą miłość, która każe ludziom akceptować siebie
nawzajem takimi, jacy są.
- Wszystkiego najlepszego w tak uroczystym dla nas dniu, najdroższy mężu.
Długo czekałam, żeby ci to powiedzieć.
Jego oczy gwałtownie pociemniały.
- Wszystkiego najlepszego, najdroższa żono. Wyglądasz cudownie.
Kara spojrzała z niepokojem na swoją figurę.
- Liza nie byłaby zachwycona, gdyby wiedziała, jak bardzo rozciągnęłam ten
piękny strój, którym mnie tak wspaniałomyślnie obdarowała.
Duża, ciepła dłoń wyciągnęła się ku niej i z ogromną miłością przykryła jej
lekko zaokrąglony brzuch.
- Liza z pewnością nie będzie zachwycona, jeśli dłużej będziesz przed nią
ukrywała, że jesteś w ciąży. Na co właściwie czekasz?
- 198 -
S
R
Powiedziała Travisowi, że nie chce o tym mówić nikomu, przed upływem
pierwszych trzech miesięcy. Jednak teraz zaczął się już czwarty miesiąc, najwyższy
więc czas, by zdradzić ich największą tajemnicę.
- Wiem, że to brzmi głupio, ale jakoś nie mam ochoty afiszować się przed nią
moim szczęściem. Coś mi mówi, że wkrótce ona sama to zrobi. To przecież widać jak
na dłoni, że oni się bardzo kochają! Lauren mówiła mi, że otrzymują tony listów z
pytaniem, czy Ross i Liza nie pobrali się czasem w tajemnicy.
Travis przytulił ją do siebie.
- To musi trochę potrwać. Oni dopiero się poznają. Na wszystko przyjdzie czas.
Po wyemitowaniu ośmiu odcinków programu zawarta z Karą i Travisem
umowa wygasła. Kierownictwo stacji chciało ją przedłużyć, ale Travis zaproponował
inne rozwiązanie. Program powinien teraz poprowadzić Ross, ponieważ nikt nie znał
wszystkich jego niuansów lepiej niż on.
Kara natychmiast zauważyła, że w tej sytuacji idealną partnerką Rossa byłaby
Liza. Przynęta została rzucona i Ross dosyć łatwo dał się na nią złapać. Obecnie
program Posłuchajcie jego, posłuchajcie jej" robił furorę w szesnastu największych
ośrodkach w kraju.
Kara westchnęła.
- Masz rację. Właściwie dlaczego nie mielibyśmy zaprosić wszystkich na
kolację w następny weekend i przy okazji przekazać tę nowinę? Moglibyśmy również
pochwalić się przeprowadzoną w domkach modernizacją.
- Dobra myśl - przyznał Travis. Uścisnęła go i pociągnęła w stronę stołu.
- Rozwiń swój prezent - poprosiła.
- Teraz? - zdziwił się, ale sięgnął po prostokątną paczkę, po czym, trzymając ją
przy uchu, delikatnie nią potrząsnął.
Podejrzewał, że jest w niej krawat.
- Otwórz, proszę! - nalegała Kara.
Travis rozerwał złotą wstążkę i niebieskie opakowanie, otworzył pudełko i
nagle zaniemówił. Cholera! Chyba nie spodobało mu się.
- Mogę przerobić, to żaden problem - rzekła szybko. - Powinnam była ciebie w
to włączyć. Przykro mi.
- 199 -
S
R
Travis, jakby jej nie słysząc, wyjął z pudełka błyszczącą, kolorową broszurę z
widniejącym na okładce przepięknym zdjęciem przystani i jeziora. Kara chciała mieć
na tym zdjęciu pierwsze promienie słońca przebijające się przez gałęzie drzew. Liza
spisała się znakomicie. Widok przystani i jeziora w blasku wschodzącego słońca
wprost zapierał dech w piersiach.
Travis bez słowa otworzył folder. W milczeniu patrzył na kolorowe zdjęcia
nowych domków. Na niektórych stał ze swymi klientami trzymającymi w rękach
dorodne okazy złowionych ryb. Na jednym ze zdjęć jakaś młoda para na molo karmiła
ryby.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]