[ Pobierz całość w formacie PDF ]

więc postanowiłaś nic nikomu nie mówić. Dziękuję ci, Margaret.
 Nie waż mi się dziękować!  Jej twarz znalazła się nagle blisko jego ust i poczuł jej
oddech. Miał wrażenie, że rzuci się na niego wbijając mu zęby w tchawicę. Nigdy nie zdawał sobie
sprawy z tego podświadomego lęku.  Nie waż się tego mówić! Czy nie rozumiesz?
Pozwoliłabym cię ukrzyżować, gdyby nie czekało mnie to samo! Robię to dla siebie, w trosce o
własne interesy. Dla siebie i dla dzieci. Zawsze twierdziłeś, że brak mi uczuć macierzyńskich; otóż
wiedz, że mam je, gdy chodzi o taką hańbę! Nikt się nie dowie, ale od dzisiaj przestaniesz się tym
zajmować, słyszysz mnie? Rezygnujesz z tej pracy, bo inaczej cię złapią. Ja cię przyłapałam, a to
znaczy, że zapominasz o ostrożności. Musisz mi to obiecać, Fergus. Dasz mi słowo honoru, że nie
będziesz już tego robił.
 Nie mogę ci obiecać, że zrezygnuję. Mogę jedynie spróbować.
 Dobrze, spróbuj. I lepiej żeby ci się udało. Jesteśmy na miejscu. Czy to nie zajeżdżają
Patersonowie?
 Tak  przyznał. Wciąż był odrętwiały, ale zaczynał odczuwać zmęczenie i ból w
kończynach.  Czy ona nadal należy do grona twoich protegowanych?
 Lubię ją. On jest straszną świnią; uważam, że ona potrzebuje kogoś, kto by ją wspierał.
Wiem, że ja chciałabym mieć kogoś takiego.
 Ty nigdy nikogo nie potrzebowałaś. Od urodzenia byłaś silna i wszystko wytrzymywałaś.
 Musiałam taka być. A teraz rzeczywiście jestem twarda jak kamień. Przynajmniej to ci
zawdzięczam.
Kiedy szofer otworzył drzwi Margaret wysiadła unosząc jedną ręką fałdy swej długiej sukni;
razem z Fergusem weszła po kilku schodkach do imponującego gmachu ambasady, ocienionego
wysokimi drzewami derenia i dyskretnie oświetlonego. Prezentowali się tak dostojnie, że można by
ich uznać za statystów w hollywoodzkim filmie.
Rachel Paterson starała się jak mogła podtrzymać rozmowę z Brazylijczykiem, który stał po
jej lewej stronie. Nie przychodziło jej to łatwo ponieważ cały czas miała uwagę skupioną na
Richardzie; uśmiechem i półsłówkami odpowiadała na uprzejme pytania dotyczące czasu trwania
jej pobytu w Waszyngtonie, tego kiedy spodziewa się dziecka i tym podobnych banałów. W
gruncie rzeczy jednak obserwowała męża, który rozmawiał z prześliczną południowoamerykańską
dziewczyną, żoną chilijskiego attache do spraw lotnictwa.
Piękność ta śmiała się, ukazując olśniewająco białe zęby i świdrując jej męża swymi
czarnymi oczami, jedną szczupłą dłonią dotykając lewej piersi według Rachel nieprzyzwoicie
obnażonej. Od pewnego czasu stała się zazdrosna. Kiedy wrócił z Nowego Jorku, była spokojna i
pozornie pogodzona z wyjaśnieniem powodów nagłego wyjazdu. Ale gdy go nie było leżała nie
mogąc zasnąć i popłakując; telefon nieznajomej zdenerwował ją. Jednak Richard przysiągł, że nic
nie było, że nawet się nie pocałowali. Ale teraz Rachel przyglądała mu się tak, jak nigdy przedtem
zwłaszcza gdy znajdował się w towarzystwie kobiet, i widziała go w zupełnie nowym świetle.
Uśmiechał się teraz do swojej rozmówczyni; wydawał się rozbawiony i ożywiony, a kobieta
odsłaniała pełnię swych wdzięków przed umiejącym je docenić mężczyzną. Rachel próbowała coś
przekąsić, ale miała wrażenie, że brzuch jej spuchł i nie była w stanie nic przełknąć. Sięgnęła po
kieliszek z winem i wypiła parę łyków, zmuszając się do zainteresowania swoimi towarzyszami
stojącymi po obu jej stronach, tak by nie patrzeć na męża, który flirtował z tą półnagą czarną małpą
o kilka kroków od niej... Chociaż normalnie nie piła, Rachel pozwoliła kamerdynerowi wciąż
napełniać swój kieliszek podczas kolacji. Gdy wraz z żonami innych dyplomatów udała się śladem
małżonki gospodarza na górę, czuła jakby poruszała się w lekkiej mgle. W ogromnym buduarze
wypełnionym absurdalnymi meblami i lustrami w pozłacanych ramach w stylu Rio de Janeiro
opadła na atłasowe krzesło i zaczęła grzebać w torebce. Czuła się rozbita emocjonalnie, jakby
miała za chwilę skompromitować się przed innymi kobietami i wybuchnąć płaczem.
 Nie czujesz siÄ™ dobrze?
Podniosła wzrok i ujrzała, że stoi nad nią Margaret Stephenson. Chociaż różnica wieku
między nimi wynosiła piętnaście lat, Rachel traktowała żonę pierwszego sekretarza jak zastępczą
matkÄ™.
 Nie, pani Stephenson. Bardzo mi przykro. Za chwilÄ™ mi przejdzie.
 Tam jest jeszcze jedna sypialnia. Proszę iść za mną; będziesz mogła na chwilę się tam
położyć.
Rachel poszła za nią posłusznie. W pokoju stało wielkie łóżko z baldachimem podpieranym
przez obrzydliwe hiszpańskie amorki trzymające w dłoniach szyfonowe zasłony.
 Proszę unieść nogi do góry  poradziła jej Margaret.  Dobrze wiem, jak fatalnie czuje
siÄ™ kobieta w tym stanie. Nie martw siÄ™, za chwilÄ™ poczujesz siÄ™ lepiej.
Rachel ułożyła się wygodnie kładąc nogi na poduszce. Kręciło się jej w głowie od alkoholu.
W oku zabłysła wielka łza spływając po policzku.
 Nie jestem pijana  powiedziała.  Po prostu czuję się tak nieszczęśliwa, to wszystko.
Starsza kobieta usiadła na łóżku obok niej i wyjęła swoją chusteczkę.
 Proszę. A teraz należałoby usiąść, moja droga. O właśnie. Co się stało?
 Chodzi o Richarda i mnie  wyrzuciła z siebie gwałtownie.  Jestem taka nieszczęśliwa.
Nie wiem, co robić. Och, pani Stephenson. Nie powinnam pani o tym mówić, Richard byłby
wściekły! Obawiam się, że wypiłam trochę za dużo wina podczas kolacji. To dlatego tak się
rozkleiłam. Proszę pozwolić zostać mi tu jeszcze trochę. Za kilka minut zejdę na dół. Czuję się
okropnie! Nie powinnam była nic pani mówić.
 Ależ przeciwnie  zaprzeczyła Margaret.  Nikomu o tym nie powiem, a może będę w
stanie pomóc, moja droga. Proszę wpaść do mnie jutro na obiad  nie, niech to licho, na obiad
jestem zaproszona do żony senatora  proszę przyjść jutro na kawę, o dziesiątej trzydzieści rano.
Wszystko mi wtedy opowiesz. I nie martw się, twój mąż niczego się nie dowie.
Nachyliła się i ścisnęła rękę młodej kobiety. Czuła, że jest jej ona bliższa od własnej córki.
Gdyby zastanowiła się nad tym choć trochę, zrozumiałaby że kieruje nią nie tyle chęć opieki nad
Rachel, co pragnienie dopieczenia jej mężowi i wszystkiemu, co on sobą reprezentuje. Paterson
należał do facetów, którzy doprowadzali ją do szału. Chociaż seksualnie była od nich uzależniona
nienawidziła mężczyzn.
Nienawidziła ich w osobie swego męża, który tak ją upokorzył czyniąc z niej emocjonalną
kalekę i niszcząc jej poczucie pewności siebie przyznaniem się że woli kochać się z osobnikami
własnej płci. Nienawidziła mężczyzn, których czyniła swymi kochankami, ponieważ fakt, że ich
potrzebuje, potwierdzał jej klęskę jako żony. Nienawidziła Richarda Patersona, ponieważ zdawała
sobie sprawę, że oto spotkała osobowość podobną do swojej. Trafiła kosa na kamień i wcale nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl