[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przepełniającej jej radości. Uciszają ją nieustannie napuszone siostry nowicjuszki, które
dy\urują na korytarzu, starając się, abyśmy nie przeszkadzali turystom pstrykającym zdjęcia
Junipero Serry i Å‚aszÄ…cych siÄ™ do niego Indianek z brÄ…zu.
Szkoła Misyjna jest małą szkołą. Do drugich klas chodzi zaledwie siedemdziesięciu
uczniów. Cieszę się, \e mamy z Przyćmionym rozbie\ne plany zajęć, więc spotykamy się
tylko na lunchu. Lunch, nawiasem mówiąc, jada się na wielkim trawiastym placu obok
parkingu, skąd widać morze. Na tych samych ławkach, co uczniowie drugich klas, rozwalają
się seniorzy, najstarsze roczniki, a nad głowami tych, którzy okazali się na tyle nierozsądni,
\eby rzucić frytkę, krą\ą mewy. Wiem, bo sama tego doświadczyłam. Siostra Ernestyna - ta,
którą Adam, uczęszczający ze mną na zajęcia z socjologii, nazwał  paniusią - podeszła do
mnie i powiedziała, \ebym więcej tego nie robiła. Jakbym miała na to ochotę po tym, jak
pięćdziesiątka ogromnych skrzeczących mew zapikowała w moją stronę, otaczając mnie
niczym gołębie na placu Waszyngtona, gdy rzuciło im się kawałek precla.
W ka\dym razie Zpiący i Profesor jadali lunch o tej samej porze co ja. To był jedyny
moment, kiedy spotykałam Ackermanów w szkole. Obserwowanie ich w naturalnym
środowisku to interesujące zajęcie. Z zadowoleniem stwierdziłam, \e nie pomyliłam się w
ocenie ich charakterów. Profesor trzyma się z grupą dzieciaków o wyglądzie maniaków
komputerowych, z których większość nosi okulary i trzyma laptopy na kolanach. Przyćmiony
przebywa z osiłkami, wokół których krą\ą gromadką - jak mewy nade mną - ładne opalone
dziewczyny z naszej klasy, łącznie z tą, obok której nie zdecydowałam się usiąść. Dziś ich
rozmowy toczyły się wokół prezentów gwiazdkowych, jako \e tego dnia widzieli się po raz
pierwszy po feriach zimowych, oraz tego, kto złamał najwięcej kończyn na nartach w Tahoe.
Najciekawiej jednak obserwowało się Zpiącego. Nie dlatego, \e się obudził. O, nie.
Siedział na ławce z zamkniętymi oczami i twarzą zwróconą do słońca. Poniewa\ mam to na
co dzień w domu, nie to mnie zainteresowało. Zainteresowało mnie, co dzieje się obok niego.
A siedział tam niewiarygodnie przystojny chłopak, który nie robił nic, poza tym \e patrzył
przed siebie z wyrazem przerazliwego smutku na twarzy. Od czasu do czasu jakaÅ›
dziewczyna, przechodzÄ…c obok - dziewczyny zawsze krÄ…\Ä… w pobli\u przystojnych
chłopaków - mówiła mu  cześć , a on odrywał wzrok od morza i odpowiadał  cześć , \eby
zaraz powtórnie skierować spojrzenie na hipnotyzujące fale.
Przyszło mi do głowy, \e Zpiący i jego kolega mogą być ćpunami. To by wiele
wyjaśniało.
Kiedy jednak zapytałam Cee Cee, kim jest ten chłopak, a tak\e czy nie ma on
przypadkiem problemu z narkotykami, odparła:
- Och, nie. To Bryce Martinson. Nie, nie jest pod wpływem narkotyków. Jest tylko
smutny, wiesz, bo jego dziewczyna umarła podczas ferii.
- Naprawdę? - Prze\uwałam właśnie specjał ze szkolnego bufetu. Wy\ywienie w
Szkole Misyjnej pozostawiało wiele do \yczenia. Teraz zrozumiałam, dlaczego tyle osób
przynosi jedzenie z domu. Daniem dnia były dzisiaj hot dogi. Nie \artuję. Hot dogi. - Jak
umarła?
- Strzeliła sobie w głowę - poinformował mnie Adam, chłopak poznany przed
gabinetem dyrektora, który właśnie się do nas przysiadł. Zajadał cheetosy z ogromnej torby
wyciągniętej ze skórzanego plecaka. Plecaka od Louisa Vuittona, nale\y dodać. - Odstrzeliła
sobie tył czaszki.
- Bo\e, Adamie, jak mo\esz być tak cyniczny? - zgorszyła się jedna z nieefektownych
dziewczÄ…t.
Adam wzruszył ramionami.
- Nigdy jej nie lubiłem. Nie mogę powiedzieć, \e lubię ją teraz. W gruncie rzeczy,
kiedy nie \yje, nie znoszę jej jeszcze bardziej. Słyszałem, \e będziemy musieli przejść dla niej
w środę stacje krzy\owe.
- Zgadza się - potwierdziła z niechęcią Cee Cee. - Musimy się modlić za jej
nieśmiertelną duszę, poniewa\ popełniła samobójstwo i jej przeznaczeniem jest sma\yć się w
piekle przez całą wieczność.
- Naprawdę? Myślałem, \e samobójcy idą do czyśćca - mruknął Adam w zamyśleniu.
- Nie, głupolu. A dlaczego, twoim zdaniem, wielebny Constantine nie chce wydać
Kelly pozwolenia na odprawienie nabo\eństwa \ałobnego? Samobójstwo to grzech
śmiertelny. Wielebny Constantine nie dopuści, aby czczono pamięć samobójcy w jego
kościele. Nie pozwoli nawet rodzicom, aby ją pochowali w poświęconej ziemi. - Cee Cee
wzniosła do nieba fiołkowe oczy. - Nigdy nie lubiłam Heather, ale wielebnego Constantine'a i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl