[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Darcy pomyślała o podobnym biurku, które stało w bibliotece w Bel-Air. Matka
uwielbiała opowiadać historię tego me-
172
bla: Maria Antonina wysłała go do Wiednia w prezencie dla swej matki,
cesarzowej. Dlatego właśnie biurko nie zostało sprzedane podczas rewolucji
francuskiej. Stojący tu mebel przyjechał również wedle wszelkiego
prawdopodobieństwa z Francji.
- Zajmuje się tym pani zawodowo? - powtórzył Chris.
- Och, przepraszam - uśmiechnęła się Darcy, myśląc o hotelu, który zamierzała
umeblować sprzętami z wyprzedaży garażowych. - W pewnym sensie.
Chris uniósł brwi, ale nie poprosił o wyjaśnienie.
- Proszę tędy.
Szeroki hol prowadził do pokoju z dwojgiem drzwi. Stał tam stół bankietowy w
stylu króla Jerzego, przykryty dla bezpieczeństwa obrusem. Albumy, roczniki,
oprawione fotografie, pojedyncze odbitki i slajdy leżały pięknie ułożone na
stole.
- Proszę pamiętać, że te zdjęcia pochodzą sprzed piętnastu, a nawet osiemnastu
lat - przypomniał jej Sheridan.
- Wiem. - Darcy ogarnęła wzrokiem ogrom materiału. -Jak często używa pan tego
pokoju?
- Niezbyt często.
- W takim razie może pan to wszystko zostawić i pozwolić mi tu zaglądać? W
biurze mam zazwyczaj mnóstwo pracy. A moje mieszkanie jest niewielkie, no i
rzadko w nim bywam.
Chris wiedział, że nie powinien się wtrącać, ale nie mógł się powstrzymać przed
zadaniem tego pytania.
- Agent D'Ambrosio mówił mi, że odpowiada pani na ogłoszenia towarzyskie, czy
tak? - Od razu spostrzegł cień rezerwy w oczach Darcy.
- Erin nie miała ochoty się w to bawić - powiedziała. - Namówiłam ją do tego.
Mogę to odpokutować jedynie w ten sposób, że przyczynię się do ujęcia mordercy.
Czy mogę tu czasem zaglądać? Obiecuję, że nie będę zabierała czasu pańskim
pracownikom.
Chris zrozumiał, co miał na myśli D'Ambrosio, twierdząc, że Darcy i tak zrobi
to, co postanowiła.
- Oczywiście, że może pani przychodzić, kiedy pani zechce. Jedna z sekretarek
jest na miejscu już o ósmej. Sprzątanie odbywa się mniej więcej koło dwudziestej
drugiej. Zawiado-
173
mię wszystkich, że mają panią wpuszczać. Albo jeszcze lepiej. Dam pani klucz.
Darcy się uśmiechnęła.
- Obiecuję, że nie zniknę z żadnym eksponatem. Czy mogę tu teraz zostać? Mam
parę wolnych godzin.
- Oczywiście. I proszę pamiętać, że znam wielu z tych ludzi. Proszę mnie pytać o
nazwiska.
O piętnastej trzydzieści Sheridan wrócił ze służącą, która niosła na tacy
filiżankę herbaty.
- Pomyślałem, że przyda się pani przerwa. Mogę się przyłączyć?
- Będzie mi bardzo miło. - Darcy poczuła lekki ból głowy i uświadomiła sobie, że
nie jadła lunchu. Z wdzięcznością przyjęła więc filiżankę herbaty, nalała do
niej parę kropli mleka z porcelanowego dzbanuszka z Limoges i sięgnęła po kostkę
cukru. Gdy służąca wyszła z pokoju, Darcy powiedziała:
- Wyobrażam sobie, jak trudno było panu zebrać te wszystkie zdjęcia. Tego
rodzaju wspomnienia są bardzo bolesne.
- Zrobiła to moja matka. Ona wciąż mnie zaskakuje. Zasłabła, gdy nadeszła ta
nieszczęsna paczka, ale w tej chwili obchodzi ją tylko to, co może zrobić, by
pomóc wyśledzić mordercę Nań i uchronić przed nim inne kobiety.
- A pan?
- Nań była ode mnie starsza o sześć minut. Nigdy nie pozwalała mi o tym
zapomnieć. Nazywała mnie  małym braciszkiem". Ona lubiła się bawić. Ja byłem
nieśmiały. Uzupełnialiśmy się wzajemnie. Dawno temu porzuciłem nadzieję ujrzenia
jej mordercy przed sądem. Teraz ta nadzieja znów się we mnie obudziła. - Chris
spojrzał na stos odłożonych przez Darcy zdjęć. - Poznała pani kogoś?
- Na razie nie.
O szesnastej czterdzieści pięć Darcy zajrzała do gabinetu Sheridana.
- Znikam już.
- Tu jest klucz. - Chris zerwał się z krzesła. - Chciałem go pani dać, schodząc
na dół.
174
Darcy wsunęła klucz do kieszeni.
- Przyjdę zapewne jutro z samego rana. Chris musiał zadać to pytanie.
- Ma pani może teraz jakąś randkę ogłoszeniową? Przepraszam. Nie mam prawa się
wtrącać. Chodzi mi tylko o to, że to bardzo niebezpieczne.
Ucieszył się, że tym razem Darcy Scott nie zesztywniała.
- Nic mi nie będzie. - I wyszła, skinąwszy mu ręką.
Patrzył za nią, myśląc o tym, że kiedyś, raz w życiu, wybrał się na polowanie.
Aania piła wodę ze strumienia. Przeczuwając niebezpieczeństwo, uniosła łeb i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl