[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jamesa Madisona. Oznajmił, że wychodząc nad ranem z pracy, zobaczył
jakiegoś mężczyznę opuszczającego salę przez boczne wyjście. Wydało mu się
to podejrzane - sala była zamknięta przez cały dzień - więc swoją komórką
zrobił zdjęcie jego samochodu i tablicy rejestracyjnej. Chciał zadzwonić na
policję wcześniej, ale zapomniał. Gdy to zrobił, połączono go z
Bezpieczeństwem Krajowym, ponieważ na koncercie mieli być obecni
wysokiej rangi urzędnicy rządowi.
- Dzisiaj nic nie wiadomo - dodał pracownik restauracji. - Z tymi terrorystami
i tak dalej.
- Lepiej to sprawdzić - rzekł Chambers. - Gdzie pan jest? Odparł, że właśnie
wychodzi z pracy. Podał adres restauracji. Była
zamknięta, więc Chambers poprosił go, by zaczekał w pobliskim parku.
Wkrótce miał tam przysłać agentów.
- Dziękuję panu. Nasz kraj jest winien ogromną wdzięczność ludziom takim
jak pan.
Na scenie Felicja Kamińska grała jak jeszcze nigdy w życiu. Nie dlatego, że to
był jej pierwszy występ jako solistki podczas światowej premiery, ale z
powodu samej muzyki. Była odurzająca.
jak ego
Muzycy przyzwyczajajÄ… siÄ™ do swojego repertuaru, podobnie jak
małżonkowie przywiązują się do siebie w ciągu wielu lat wspólnego życia.
Ale pierwszy kontakt i zagranie nowego dzieła przypomina początek
płomiennego romansu.
Muzyka była pełna pasji, porywająca, urzekająca. Felicja zapomniała o bożym
świecie.
Była zupełnie pochłonięta grą, nieświadoma obecności tysiąca osób na
widowni, nieświadoma świateł, nie widziała znakomitych gości ani
towarzyszących jej członków orkiestry kameralnej.
Tylko jedna rzecz nieco jej przeszkadzała.
Lekki swÄ…d dymu.
Po chwili jednak nadszedł trudny fragment i skupiając się na Chopinie,
przestała zwracać uwagę na zapach.
Ciemny sedan zatrzymał się niedaleko małego parku w północno--zachodniej
części Waszyngtonu, gdzie na ławce siedział mężczyzna w średnim wieku,
ubrany w wytłuszczony kombinezon, rozglądając się jak nerwowy ptak.
Kiedy nadjechał samochód, wzdrygnął się i wstał dopiero na widok tabliczki:
 Pojazd rządowy" i liter DBK na drzwiach. Podszedł do człowieka, który
wysiadł z samochodu.
- Jestem Joe. Z restauracji - powiedział. - To ja dzwoniłem.
- Dick Chambers. - Podali sobie ręce.
- Proszę - rzekł Joe. Pokazał telefon komórkowy. - Mam zdjęcie tablicy
rejestracyjnej. Trudno przeczytać, ale na pewno macie komputery, które
mogą... no, jakoś wyostrzyć obraz.
- Tak, nasz wydział techniczny potrafi dokonać cudów. Z samochodu
wynurzył się drugi mężczyzna i zawołał:
- Dick, właśnie słyszałem w radiu wiadomość CNN! Pożar w sali
koncertowej. Podobno duży. Naprawdę duży!
Dick Chambers uśmiechnął się i odwrócił do człowieka, który go wołał.
To był Faust. Z samochodu wysiedli jego dwaj ludzie i dołączyli do niego.
- To jest właśnie człowiek, którego widziałem - krzyknął wzburzony Joe. -
Aresztowaliście go!
Ale zauważył, że Faust nie ma na rękach kajdanek.
- Nie, nie, nie... Upuścił komórkę, wpatrując się w Chambersa. - Jesteście z
nimi! Już po mnie!
Tak. w zasadzie już po tobie, pomyślał funkcjonariusz Departamentu
Bezpieczeństwa Krajowego.
- Co się dzieje w sali? - zapytał Fausta Chambers.
- To na razie pierwsza wiadomość. Nikt niczego nie widział. Ulice pełne
dymu. Wszędzie wozy strażackie.
- Sala koncertowa! Wysadziłeś ją?
Rozgniótł obcasem telefon pracownika restauracji.
- Obawiam się, że znalazłeś się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym
czasie. - Spojrzał na Fausta, który wyciągnął pistolet z tłumikiem i wymierzył
w Joego.
- Nie! BÅ‚agam pana!
W tym momencie rozbłysły reflektory, zalewając oślepiającym blaskiem
Chambersa, Fausta i pozostałych.
Pracownik restauracji padł na trawę i pospiesznie odczołgał się na bok, a
głośnik zadudnił:
- Chambers, mówi Emmett Kalmbach. Mamy snajperów, którzy mogą strzelać
bez ostrzeżenia. Na ziemię. Wszyscy.
Funkcjonariusz DBK był w szoku, ale wahał się tylko przez chwilę. Za długo
działał w tej branży. Wiedział, że od śmierci dzieli go niecały kilogram
nacisku na spust Skrzywił się i położył na brzuchu, rozkładając ręce i nogi.
Obstawa Fausta uczyniła to samo.
Faust natomiast się wahał, a broń w jego ręce lekko drżała.
- Ty, na ziemiÄ™!
Faust niewątpliwie wiedział, co go czeka - przesłuchanie, skazanie, a potem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl