[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-Heath, spójrz na moje czoło.
-No widzę. Masz taki półksiężyc. I cały jest wypełniony kolorem, nie tak jak przedtem.
-Ale teraz jest. Słuchaj uważnie, Heath. Zostałam Na znaczona. A zatem moje ciało przechodzi
Przemianę, po której stanę się wampirem.
Wzrok Heatha zaczął wędrować od Znaku w dół, po całym moim ciele. Zatrzymał się chwilę na
moich cyckach i potem wędrował dalej, po nogach, które co dopiero teraz sobie uprzytomniłam ~
były całkiem odsłonięte, bo przy włażeniu na mur zadarła mi się spódniczka.
-Zo, wszystko jedno, co się stanie z twoim ciałem, mnie się i tak podobasz. Zawsze byłaś bardzo
ładną ale teraz wyglądasz jak bogini. Uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku, co mi
natychmiast uświadomiło, dlaczego lubiłam go przez tyle czasu. Mimo swoich wad Heath potrafił
być naprawdę miły, przy nim zawsze czułam się jak skończona piękność.
-Heath powiedziałam łagodnie sporo się zmieniło.
-U mnie się nic nie zmieniło. Przysunął się bliżej, przeciągnął mi ręką po nodze od kolana w górę
i pocałował, czego się absolutnie nie spodziewałam.
Strąciłam jego rękę i zaraz mu się wyrwałam.
- Heath, próbuję ci coś powiedzieć!
- Można mówić i całować się jednocześnie szepnął. Znów zaczęłam go przekonywać, żeby
przestał, i wtedy
poczułam t o.
Jego puls pod moimi palcami.
Szybki, wyrazny. Wydawało mi się, że nawet go słyszę. A kiedy przysunął się, by mnie
pocałować, spostrzegłam na jego szyi nabrzmiałą pulsującą żyłę, bo krew w nim krążyła w
przyspieszonym tempie. A gdy jego wargi dotknęły moich ust, przypomniałam sobie smak krwi
obecny w kielichu. Tamta krew była zimna i zmieszana z winem, poza tym pochodziła od chłopaka,
który nic dla mnie nie znaczył. Krew Heatha gorąca... słodka... byłaby lepsza od krwi Elliotta Lo-
dówki.
- O rany, Zoey, skaleczyłaś mnie! - - Wyrwał rękę z moich objęć. Cholera, krew leci. Jeśli
nie chciałaś, że bym cię całował, mogłaś mi to powiedzieć.
Podniósł rękę do ust i zaczął zlizywać czerwoną kropelkę, która się pojawiła na jego przegubie. Potem
spojrzał na mnie i znieruchomiał. Na ustach miał ślad krwi. Czułam jej zapach, pachniała trochę jak
wino, ale o niebo lepsze. Nic innego nie czułam, tylko ten zapach i dreszcz, który zjeżył mi włoski na
skórze.
Musiałam jej spróbować. Niczego tak bardzo nie pragnęłam jak właśnie tego.
-Chcę... usłyszałam siebie, jak mówię zmienionym głosem.
-Tak... odpowiedział Heath jak w transie. Co tylko zechcesz. Zrobię wszystko, co tylko
zechcesz.
Teraz to ja przysunęłam się do niego, a gdy dotknęłam językiem jego warg, poczułam nieznaną
dotychczas dziką przyjemność, ogarnął mnie ogień pożądania...
- Jeszcze... szepnęłam.
Heath, jakby stracił nagle mowę, tylko skinął głową i podsunął mi swój przegub. Skaleczenie
niemal już nie krwawiło, a kiedy polizałam cienką czerwoną kreskę, Heath jęknął. Dotknięcie moim
językiem musiało wywołać jakąś reakcję, bo ranka zaczęła mocniej krwawić, kropla po kropli, coraz
więcej, coraz szybciej... Drżącymi dłońmi uniosłam jego rękę i przycisnęłam ją do ust. Dygotałam,
jęczałam z rozkoszy...
- O Boże! Co ty mu robisz? Ostry głos Kayli przebił się przez zamglony rozkoszą mój umysł.
Puściłam rękę Heatha, jakby zaczęła mnie palić.
- Odwal się od niego! wrzasnęła Kayla. Zostaw
go!
Heath nawet się nie poruszył.
-Idz powiedziałam do niego. Idz i nie wracaj.
-Nie odrzekł nieoczekiwanie przytomnie.
-Tak. Idz stÄ…d.
-Puść go! wrzasnęła znów Kayla.
-Kayla, ty krowo, jeśli natychmiast się nie zamkniesz, zaraz tam zlecę na dół i wytoczę z ciebie
krew do ostatniej kropli! wybuchłam.
Usłyszałam jej zduszony krzyk i zobaczyłam, jak wreszcie odchodzi.
-Ty też musisz iść.
-Zo, ja siÄ™ ciebie nie bojÄ™.
-Heath, ja siÄ™ bojÄ™ samej siebie, i to za nas dwoje.
-Ale mnie nie przeszkadza, co robisz. Kocham cię, Zoey, kocham cię bardziej niż przedtem.
-Przestań! Nie miałam zamiaru krzyczeć na niego, z przykrością zobaczyłam, że kuli się pod
wpływem mojego ostrego tonu. Przełknęłam ślinę i zniżyłam głos. Proszę cię. Odejdz. I
szukając sposobu, by skłonić go do odejścia, dodałam: Kayla na pewno będzie chciała
sprowadzić gliny, a tego chyba żadne z nas nie chce.
-Dobrze. Pójdę. Ale nie na zawsze. Pocałował mnie mocno i szybko. Poczułam następny
przypływ rozkoszy, smakując krew na jego wargach, lecz on już zeskoczył zgrab nie z muru i
zniknął w ciemnościach. Jeszcze przez chwilę widziałam kropkę światła z jego latarki, wkrótce
jednak i ona znikła.
Wolałam nie myśleć o tym, co się stało. Jeszcze nie. Zsunęłam się po murze jak automat, dla
równowagi trzymając się gałęzi. Kolana trzęsły mi się tak bardzo, że mogłam przejść jedynie do
drzewa, pod którym usiadłam i dla bezpieczeństwa oparłam się o jego starożytny pień. Nagle objawiła
się Nala, wskoczyła mi na kolana, jakby była moim kotem nie od kilkunastu minut, tylko od lat, a
kiedy zaczęłam płakać, wspięła mi się na piersi i przycisnęła ciepły łepek do moich policzków.
Dość długo musiałam płakać, a gdy szloch przeszedł w czkawkę, pożałowałam, że wybiegając z
sali rekreacyjnej, zostawiłam tam torebkę. Przydałyby mi się teraz chusteczki higieniczne.
- Masz. Wygląda na to, że są ci potrzebne.
Nali nie spodobało się, kiedy gwałtownie podskoczyłam na dzwięk tego głosu. Przez łzy
zobaczyłam, że ktoś podaje mi chusteczki.
Dziękuję - - wyjąkałam, biorąc je, by natychmiast wytrzeć nos.
Nie ma za co odpowiedział Erik Night.
ROZDZIAA OSIEMNASTY
-Nic ci nie jest?
-Nie. Dobrze się czuję. Naprawdę skłamałam.
-Nie wyglądasz, jakbyś się dobrze czuła zauważył Erik. Mogę usiąść?
-Jasne. Siadaj powiedziałam apatycznie. Wiedziałam, że mam czerwony nos. Na pewno byłam
usmarkana, kiedy do mnie podszedł. Miałam też niejasne przeczucie, że był świadkiem
przynajmniej części sceny, jaka się rozegrała pomiędzy mną a Heathem. Ta noc stawała się coraz
gorsza. Spojrzałam na niego i pomyślałam: Co tam, w takim razie niech będzie jeszcze gorzej",
więc powiedziałam: Gdybyś się nie domyślał, wiedz, że to byłam ja wczoraj w holu i wi-
działam tam ciebie z Afrodytą.
Nie wyglądał na zaskoczonego.
-Wiem i żałuję, że to widziałaś. Wolałbym, żebyś nie wyrobiła sobie o mnie niewłaściwego
sÄ…du.
-A jaki sąd powinnam mieć?
-%7Å‚e nic mnie nie Å‚Ä…czy z AfrodytÄ….
- Nie moja sprawa. Wzruszył ramionami.
- Po prostu chciałbym, abyś wiedziała, że już nie chodzimy ze sobą.
Już miałam na końcu języka że zapewne Afrodyta o tym nie wie, ale przypomniałam sobie, co
przed chwilą zaszło między mną a Heathem, i pomyślałam, co mnie samą zaskoczyło, że może nie
powinnam być zbyt surowa wobec Erika.
- W porządku, nie chodzicie już ze sobą zgodziłam
siÄ™.
Siedział przez chwilę bez ruchu obok mnie, a kiedy znów się odezwał, w jego głosie dała się
słyszeć nuta złości.
-Afrodyta nie uprzedziła cię, że w winie jest krew. Jego ton nie był pytający, mimo to
odpowiedziałam:
-Nie.
Potrząsnął głową, zauważyłam, jak zacisnął gniewnie zęby.
-Obiecała mi, że ci powie. Miała to zrobić, kiedy się przebierałaś, a gdybyś nie chciała,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]