[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zimnokrwista ryba. I cóż jest takiego strasznego w emocjonalnym
zaangażowaniu? Matthew jest dżentelmenem, nawet jeżeli na moment o
tym zapomniał. Szczerze mówiąc, uważam, że wy, młodzi, bierzecie
wszystko zbyt poważnie. Przykro mi, Annie. Ale jeżeli chcesz prosić o
to, bym pozwoliła ci odejść, to czeka cię rozczarownie.
Od czasu fatalnej przejażdżki, Annie udawało się unikać bycia sam
na sam z Mattem, jednak kiedy teraz patrzyła, jak oparł jedną nogę o
ogrodzenie i uniósł kapelusz, by przygładzić wyzłocone słońcem włosy,
czuła ponowny napływ pragnienia, którego nie była w stanie zdusić.
Nie wyobrażała sobie, jak będzie wyglądało ich życie po powrocie do
Houston.
- Wygląda na to, że polubiłaś Lazy H - skomentowała Victoria.
Annie odstawiła filiżankę i zdobyła się na uśmiech. Polubiła Lazy H.
Było to piękne ranczo we wspaniałej krainie.
- Kto by go nie polubił? - wymruczała.
- Będziesz zaskoczona, Annie. Dla mnie jest to niebo. A Matthew tu
przyjeżdża, by ładować swoje baterie. Spoczywa na nim wielka
odpowiedzialność. Jesteśmy staroświecką rodziną i Matthew jest
patriarchą, a w każdym razie tak mu się wydaje. Myślę, że dlatego
zawsze bronił się przed poważnymi związkami z kobietami. Ma już
wystarczająco dużo dam, o które musi się troszczyć.
- Ale pani z pewnością nie wygląda na kobietę-bluszcz, a pani córki
są samodzielne. - Annie nie mogła powstrzymać się od komentarza.
- Wiem, ale Harper Industries nie istniałoby bez Matta. To on jest
siłą napędową. Dziewczęta nigdy się nią nie interesowały, może
dlatego, że ojciec chciał, aby dobrze poznały firmę. A może po prostu
dlatego, że są zbyt podobne do Owena, by iść po jego śladach. Każda
wybrała własną ścieżkę. Tak samo jak Matthew, ale zrobił to w ramach
firmy. Jest głową rodziny, pomimo tego, że jest najmłodszy. Sądzę, że
to jego sposób bycia. Troskliwość. Kiedy miał osiem lat, wdał się w
bójkę z dwunastolatkiem, który przezywał Mirellę na boisku szkolnym.
Matthew wyszedł z tego z podbitym okiem, ale większego od siebie
przeciwnika posłał do domu z rozkwaszonym nosem. I Mirella nie
RS
86
musiała się więcej martwić o przezwiska. Czasy się zmieniły, ale Matt
nadal jest obrońcą całego klanu.
- Victorio - rzekła Annie powoli. - To jasne, że dla Matta jestem
kolejną odpowiedzialnością, a nie efektywną ochroną osobistą. Nie
pojmuję, dlaczego mnie pani zatrudniła i dlaczego nalega pani, by mnie
zatrzymać.
Victoria westchnęła głęboko.
- To proste. Wierzę, że odkryjesz, kto nienawidzi Matta. Annie
potrząsnęła głową.
- Jak na razie nie zbliżyłam się do celu ani o milimetr. I naprawdę,
pomijając osobiste trudności, jakie mam z tym przypadkiem, niepokoją
mnie pieniądze. Czuję się taka winna. Nie spełniłam pani oczekiwań.
Płaci mi pani za to, że siedzę w pięknym apartamencie i gawędzę z
ciocią Judith, a do tego... - Przerwała. Victoria zna całą resztę i nie
robi to na niej wrażenia" - pomyślała. - Sądzę, że przynajmniej
powinnyśmy zmienić warunki tej umowy.
- Nie bądz śmieszna - rzekła Victoria z chichotaniem. -Wielkie
nieba, ale z ciebie uparta kobieta. Prawdopodobnie powinnam podwoić
ci pensję. A jak tam twoje śledztwo? Znalazłaś już kogoś
podejrzanego?
- Nie pomiędzy partnerami handlowymi, których poznałam. Matt
jest zbyt uczciwy w interesach, by ktoś mógł go nienawidzieć. Nawet w
negocjacjach na temat fuzji nie używa drastycznych środków. Nie może
mieć wrogów człowiek, który jest tak... tak wyjątkowo uczciwy.
Victoria uśmiechnęła się.
- Jest naprawdę niemożliwe, prawda? A co z jego kobietami?
Rozmawiałaś już z którąś?
- Nie podał mi ich nazwisk.
- Tak? - zapytała Victoria, unosząc brwi. - Ciekawe. -Zerknęła w
stronę zagrody i wpatrywała się w Matta przez kilka długich chwil. -
Bardzo ciekawe.
- Nie, żebym potrzebowała, by podawał mi nazwiska -rzekła Annie
pospiesznie. - Mogę bez trudu zdobyć takie informacje. Trochę
dowiedziałam się już, przeglądając wycinki prasowe. Mam wrażenie, że
pani syn jest równie bezpośredni w swych związkach z kobietami, jak
w interesach. Nie sądzę, by mógł inspirować nienawiść. Ale czuję
RS
87
wyraznie, że nie chce, bym grzebała w jego życiu osobistym, i ja
respektuję jego życzenie.
- Dlaczego? - zapytała Victoria. Annie zachmurzyła się.
- Ponieważ jest moim klientem, a nie przestępcą pod obserwacją.
Nie mam prawa wsadzać nosa w nie swoje sprawy.
- Rozumiem - odparła Victoria. Przyglądała się Annie przez kilka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]