[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Dobry wieczór, Sophie.
 Dobry wieczór. Wejdz.
 Nie chciałbym...
 Jeszcze nie jest tak pózno.  Zapaliła światło w pokoju.  Napijesz się kawy?
 Nie, dziękuję. Dopiero co zjadłem kolację.
 Tu u nas?
 Tak. Znajomy zaprosił mnie na zjazd prawników. Chyba wiedziałaś, że się odbędzie?
 Tak, ale nie miałam pojęcia, że się zjawisz.
 Joanna mówiła, że nie byłaś dziś w pracy.  Obrzucił jej twarz bacznym spojrzeniem. 
Mocno przybladłaś. Jesteś chora?
 Nie, ale trochę zmęczona.  Krótko powiedziała o zakupach i szpitalu.  Potem
zawiozłam dziewczynki i nakarmiłam Stephena...
 Omletem?
 Tak.  Odwróciła wzrok.  Wszystkie zdjęcia się udały. Napisałam kilka słów
podziękowania.
 Czemu nie zadzwoniłaś?
 Po co pytasz?
 Bałaś się, że pomyślę, iż zmieniłaś zdanie?
 Ty już zmieniłeś!  wypaliła gniewnie.  Prędko się pocieszyłeś.
 O czym mówisz?
 Nie o czym, ale o kim. O pani Isobel Kidd. To ona odebrała telefon, gdy zadzwoniłam.
Ku jej zdumieniu Jago wybuchnął śmiechem.
 Widzę, że bardzo cię to bawi.
 Tylko trochę.  Wzruszył ramionami.  Isobel przyniosła korespondencję. Pogadaliśmy
jak starzy znajomi i wróciła do siebie.
 Mnie nic do tego  burknęła Sophie.  Jest pózno, a czeka cię daleka droga...
 Tylko do  Rose and Crown .  Uśmiechnął się przymilnie.  Chętnie napiję się kawy,
którą byłaś łaskawa zaproponować.
Przeszli do kuchni. Obecność ukochanego sprawiła, że Sophie wszystko leciało z rąk.
Nagle Jago schwycił ją i odwrócił ku sobie.
 Nie chcę kawy  szepnął przytłumionym głosem.  To był pretekst, żeby zostać.
 Masz podkrążone oczy...
 Bo dużo pracuję, a mało śpię.  Mocniej zacisnął palce na jej ramionach.  Wygrywam
większość spraw, wydawcy chwalą książkę, więc powinienem być zadowolony. A nie jestem.
Chyba wiesz, dlaczego. Zmieniłem zdanie, więc błagam cię, powiedz, że twoja propozycja
nadal jest aktualna.
Spojrzała na niego rozpromienionym wzrokiem, co starczyło za odpowiedz. Przygarnął ją
mocno do piersi i żarliwie pocałował.
 Nie wytrzymam dłużej  wyznał chrapliwie.  Miałem czas zastanowić się nad naszą
sytuacją. %7łycie jest za krótkie, by je marnować, dlatego bez zastrzeżeń przyjmuję twoje
warunki.
 Mówisz poważnie?
 Tak.  Zajrzał jej w oczy.  Wiesz, nie przypuszczałem, że mam tyle wspólnego z
twoim poprzednim kochankiem.
 Glen nie był moim kochankiem!  Uśmiechnęła się promiennie.  A ty nie masz z nim
nic wspólnego.
 Mam, bo też chcę ukraść ci każdą wolną chwilę.
 Kochanie, ty to co innego.
 Nie masz pojęcia, co się ze mną dzieje, gdy tak mówisz.
 Może chcesz tego samego, co ja? Od naszej ostatniej nocy nigdy już nie spałam dobrze.
Jago ponownie zaczął ją całować. Mocno ją obejmował, lecz go odepchnęła.
 Zatrzymałeś się w  Rose and Crown ...
 Tak, ale mam klucz, więc mogę wrócić o każdej porze.
 Nie.  Zalotnie zatrzepotała rzęsami.  Właśnie że nie możesz.
 Czemu?
 Powiedz, że wracasz do Londynu i przyjedz do mnie.
 Oj, lubisz mnie dręczyć! Uprzedzam, że po powrocie odpłacę ci z nawiązką.
 LiczÄ™ na to.
Pocałował ją w czubek nosa i pogroził palcem.
 Tylko nie zaśnij przed moim przyjazdem.
 Postaram siÄ™.
Zamknęła za nim drzwi niezbyt pewna, czy to wszystko dzieje się naprawdę. Cieszyła się,
że odzyskała ukochanego. Jeśli nawet będą razem spędzali tylko jedną noc w tygodniu, i tak
będzie szczęśliwsza, niż tracąc Jagona na zawsze.
Gdy wszedł, zawołała z pretensją:
 Gdzie tak długo byłeś?
 Pomyślałem, że będzie lepiej, jeśli zaparkuję przed domem Fraserów.
 Słusznie. Dziękuję.  Zarzuciła mu ręce na szyję.  Jesteś nadzwyczajny.
ROZDZIAA JEDENASTY
Po przebudzeniu, ale jeszcze przed otwarciem oczu, Sophie przez chwilę zastanawiała się,
czy wydarzenia minionej nocy były jedynie pięknym marzeniem sennym. Ucieszyła się, gdy
poczuła, że obejmują ją silne ramiona, a gorące usta całują w szyję. Przytuliła się do Jagona i
oddała pocałunki.
 Bałam się, że to był tylko sen  szepnęła.
 Czemu tak bezmyślnie skazaliśmy się na rozstanie i udrękę?
 To twoja wina.
 Masz rację. Jedyną okoliczność łagodzącą stanowi fakt, że jestem typowym mężczyzną
i zachłannie pragnąłem dostać wszystko, najlepiej od razu.
 Gdyby nie przeszłość, podzielałabym twoje pragnienia. Ale i tak jestem w twoich
ramionach...
 Czyli tam, gdzie twoje miejsce.
 Tak. Możesz porozmawiać ze mną, jeszcze pospać albo...
 Albo?
 Możemy się kochać.
Gdy przyszła do pracy pózniej niż zwykle, Stephen przywitał ją z miną winowajcy.
 Przepraszam za spóznienie. Jak Anna?
 Twierdzi, że doskonale spała, ale ma wyrzuty sumienia z twojego powodu. Niezle cię
wymęczyła. Nieszczególnie dziś wyglądasz.
 To nie jej wina.
Jago wyjechał, zanim ośrodek zbudził się do życia. Sophie pracowała jak w transie,
myślami stale wracając do upojnej nocy. Przed pierwszą poszła do domu, ponieważ umówili
się, że Jago zadzwoni.
 Kochanie, co robisz?
 Leżę na kanapie.
 %7łałuję, że nie leżę koło ciebie. Czy wczoraj powiedziałem ci, jak za tobą szaleję?
 Mówiłeś coś w tym stylu.
 A ty za mnÄ…?
 OdrobinÄ™.
 Najdroższa! Nie wiem, jak doczekam piątku. Lepiej przyjedz pociągiem, bo na drogach
będą korki.
Mimo częstych telefonów tydzień wlókł się niemiłosiernie, ale wreszcie nadszedł piątek.
Pociąg wjechał na Paddington z kilkuminutowym opóznieniem. Sophie miała ochotę
przepchnąć się do wyjścia i biec do ukochanego. Jago objął ją, pocałował, wziął torbę i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl