[ Pobierz całość w formacie PDF ]

WracajÄ…c czulÄ… na sobie wzrok Temuchina. Kerk
był oszołomiony.
- O jakich narzędziach mówiłeś? Nie widzę w
tym wszystkim żadnego sensu!
- Tylko dlatego, że nigdy nie miałeś do
czynienia ze wspinaczkÄ…. PierwszÄ… rzeczÄ…
jakiej potrzebujÄ™, to twoje radio. MuszÄ™
przywołać statek, żeby mi zrobili pozostałe.
Jeśli się postarają dostarczyć nam je przed
świtem. Dopilnuj żeby nasi ludzie rozbili obóz
jak najdalej od innych. Będziemy musieli
wyjechać niezauważeni.
Podczas gdy inni rozkładali futrzane śpiwory,
Jason łączył się przez radio. Moropy ustawiono
Planeta Zmierci III
-
161
w krąg, pośrodku którego skulił się Jason.
Oficer na "Walecznym" wysłał gońca, który miał
obudzić załogę, a sam zanotował polecenia
Jasona. Dostawa sprzętu została obiecana przed
świtem.
Jason poczekał na powtórzenie instrukcji i
wyłączył się. Zjadł kolację i kazał się
obudzić na wypadek lądowania rakietki. To był
długi dzień. Jason znajdował się na krawędzi
wyczerpania - a jutro zapowiadało się jeszcze
gorzej. Wciskając się w śpiwór, nakrył twarz
kawałkiem futra i natychmiast usnął.
- Odczep się - wymruczał, próbując odsunąć
rękę, która ścisnęła do za ramię.
- Wstawaj - powiedział Kerk. - Wiadomość
przyszła dziesięć minut temu. Rakieta z
ładunkiem opuszcza właśnie statek. Musimy
jechać jej na spotkanie. Moropy już osiodłane.
Jason jęknął i usiadł. Zaczął drżeć z zimna.
- Med..medpakiet! - wyjąkał. - Daj mi porcję
stymulatorów i znieczulenia. To będzie
koszmarny dzień.
- Poczekaj tutaj - zaproponował Kerk. - Sam
pojadÄ™ na spotkanie rakiety.
- Bardzo bym chciał, ale nie mogę. Muszę
wszystko sprawdzić, zanim rakieta wróci na
statek.
Przenieśli go do moropa i usadowili w siodle.
Kerk chwycił cugle i poprowadził zwierzę.
Kłusowali w ciemnościach i zanim dotarli do
wyznaczonego miejsca, medykamenty zaczęły
działać. Jason poczuł się trochę lepiej.
- Rakieta już schodzi w dół - zakomunikował
Kerk, przytykając słuchawkę do ucha. Doszło
ich delikatne brzęczenie, którego z pewnością
nie było słychać w obozie.
- Masz latarkę? - zapytał Jason.
- Oczywiście, przecież było takie polecenie.
Niewyobrażalne było aby Pyrrusanin mógł
zapomnieć wydane mu polecenie. - Ma pojemność
1800 lumenogodzin i pełne natężenie 1200 LF.
Planeta Zmierci III
-
162
- Obniż natężenie. Kapsuła jest światłoczuła i
będzie automatycznie kierować na każde zródło
światła jaśniejsza od najjaśniejszej gwiazdy.
- Kapsuła wystrzelona, odległość około
dziesięciu kilometrów.
- W porządku. Możesz nastawić światło. Daj jej
coś, na co mogłaby sterować.
- Poczekaj, pilot coś mówi. Włącz światło.
Jason wziął do ręki latarkę. Pokręcił
potencjometr regulujący siłę światła. Wąski
promień przeciął ciemność. Skierował go w
stronÄ™ nisko lecÄ…cej rakiety.
- Pilot mówi, że mieli kłopot z zabrudzeniem
nylonowej liny. Zrobili to, ale nie mogÄ…
gwarantować, jak się będzie zachowywała pod
wpływem wody. Jest dość mocno poplamiona, ale
to może zejść.
- Nieważne. Musi tylko przypominać skórę. Nie
spodziewam siÄ™ deszczu.
Z nieba dobiegał coraz głośniejszy szum i
mogli już dojrzeć słabe czerwone światło,
zbliżające się do nich. Chwilę pózniej promień
odbił się od srebrnego kadłuba kapsuły. Jason
zmniejszył intensywność światła. Usłyszeli
cichy gwizd silników i metrowej długości
rakietka ukazała się ich oczom. Wolno opadała,
podczas gdy radarowy wysokościomierz badał
grunt. Po minucie kapsuła z zamierającym
dzwiękiem silników siadła na ziemi. Jason
odpiął pokrywę zasobnika i wyjął zwój brązowej
liny.
- Doskonała - ocenił, wręczając ją Kerkowi.
Pogrzebał głębiej i wyciągnął wytopiony z
jednego kawałka stali młotek. Narzędzie było
dobrze wyważone, a skórzana pętla zwisająca od
końca trzonka pozwalała go dobrze uchwycić.
Kwas wytrawił na nim drobne wgłębienia, a
całość była przybrudzona.
- Co to jest? - zapytał Kerk, wyciągając
metalowe ostrze z zasobnika i obracajÄ…c je do
światła.
Planeta Zmierci III
-
163
- Hak, mocny hak. Potowa powinna być taka, a
połowa z karabińczykami. O, to te - pokazał
podobny hak, który na szerszym końcu miał
wywierconą dziurę, przez którą przewleczony
był zatrzask.
- Nic mi to nic mówi - powiedział Kerk.
- Nie musi Jason opróżniał zasobnik. - Ja będę
się wspinał na skalę ; to ja muszę wiedzieć,
jak się tego używa. Chciałbym mieć
nowocześniejszy sprzęt, ale to od razu by nas
zdradziło. Zresztą i tak nie marny takiego na
statku. Są haki, które się wstrzeliwuje w
najtwardszą skałę i haki samo przylegające,
które w sekundę łączą się z nią. Nic takiego
nie mogę tutaj użyć. Ale za to ta Sina posiada
w środku rdzeń z włókna ceramicznego. Ma
wytrzymałość dwóch ton. To wystarczy, żeby się
wspiąć na skalę. Po prostu wejdę tak szybko,
jak będę mógł bez sprzętu. Tam się zatrzymam.
Zagrały odrzutowe silniki, obsypując ich
twarze piaskiem. Pojemnik uniósł się i
zniknął. Kerk splótł skórzaną linę z nylonową.
Potem włożył resztę ekwipunku Jasona do torby
na plecach. Kiedy popędzili w kierunku obozu,
na horyzoncie zaczął jaśnieć poranek.
DochodzÄ…c do Wielkiego WÄ…wozu, Pyrrusanie
zdali sobie sprawÄ™, jak dramatycznÄ… walkÄ™
stoczono tu w nocy. Zapora ze skalnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl