[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nieprzekonujÄ…ca.
- Dla ciebie, być może - i Corish nachylił się w jej stronę, sztywniejąc nieco - ale byłabyś
zaskoczona, gdybyś się dowiedziała, jak bardzo okazała się skuteczna. Szczególnie wobec
ofteriańskich urzędników, którzy mieli nadzieję uszczknąć jakiś procent. - Corish uczynił stary jak
świat gest za pomocą kciuka i palca wskazującego. - Ponieważ wszystkie listy poza planetę są
cenzurowane i nie zawsze docierają do adresata, ten problem jest szczególnie istotny na Ofterii.
- Wycofuję moją uwagę. - Killashandra pochyliła z wdziękiem głowę i usadowiła się na
najbliższym krześle. - Czy mam też rozumieć, że Olav był... zaginionym agentem?
- Przypadkowo unieruchomionym - odparł Olav, spoglądając na Corisha. - Przygotowując
mnie do misji, przegapiono jedną rzecz. Bardzo drobną... ów składnik mineralny, przez który
zostałem tu uwięziony. I który umożliwia ofteriańskim władzom tak łatwe egzekwowanie zakazu
opuszczania planety. Wygnanie nie było bezużyteczne - uśmiechnął się ciepło do swojego syna -
chociaż nie spędzałem czasu na zajęciach, które Rada by z pełnym przekonaniem zaakceptowała.
 Jeśli nie możesz ich pokonać, przyłącz się do nich , oto cenna rada. - Mrugnął do Killashandry. -
Wydaje się jednak, że nie przejęłaś się zbytnio tym, co spotkało cię z rąk mojego syna.
Killashandra zaśmiała się.
- Och, przynajmniej miałam okazję zbadać zasadność skargi.
- Tak? - Olav wymienił spojrzenia z Corishem.
- Złożonej przez Stellara ze Stowarzyszenia Artystów Federacji.
- Naprawdę? - Nahia klasnęła w dłonie z radości, uśmiechając się radośnie do Larsa. -
Mówiłam ci, że to był dobry pomysł.
Corish wyprostował się na krześle.
- Tobie... też kazano przeprowadzić śledztwo?
- O, tak, ale naprawa organów była zadaniem pierwszoplanowym! - odparła Killashandra i
spojrzała surowo na Larsa.
- Możemy porozmawiać o tym pózniej - rzekł Olav, uciszając wszystkich podniesieniem
ręki. - Mamy teraz o wiele bardziej palący problem: przybycie oficjalnej grupy poszukiwawczej.
- Wyjaśniłam już chyba, jak sobie z tym poradzimy, prawda? - powiedziała Killashandra.
- W jakim celu? - zapytał Olav. - Nie mówię, że nie jestem ci wdzięczny za przebaczenie
mojemu niegodziwemu synowi...
- Myślę, że to było moje główne zadanie, Olavie Dahl - odparła Killashandra z ponurym
uśmiechem. Nie wiem, który Starszy kieruje siłami bezpieczeństwa na tej planecie, ale na
podstawie tego, co widziałam, sądzę, że twój syn jest głównym podejrzanym w tej sprawie, bez
względu na to czy istnieją jakiekolwiek dowody, czy nie.
- Och, zgadzam się, Olavie - powiedziała Nahia.
- Czy Starsi uwierzą w twoje wyjaśnienia? - zapytał sceptycznie Corish.
- Co? - Killashandra wstała, prostując się i przybierając pełną wyniosłości pozę. - Podać w
wątpliwość słowa śpiewaka kryształu, członka Cechu Heptyckiego, bez którego nie odbędzie się
główna atrakcja sezonu turystycznego? %7łartujesz! Jak, na wszystko, co uznajesz za święte, możesz
kwestionować moje słowa? Poza tym - dodała, uspokajając się i uśmiechając przyjaznie - jestem
pewna, że Lars nie zawaha się potwierdzić tego, co mówię. Prawda?
- Muszę przyznać, kiedy przyjmujesz tę pozę, Killashandro, że wahałbym się podważać
twoją wersję wydarzeń. - Corish powstał. - Teraz jednak ja i Nahia powinniśmy dołączyć do
Haunessa i zacząć przygotowywać się do wyjazdu. Jeśli uwierzą w twoje wyjaśnienia, to nie będą
chyba rozpoczynali radarowej obserwacji okolicy prawda? Ten problem mielibyśmy z głowy.
Nahia wróciła przed terminal i wyjmowała kopię wydruku z wąskiego otworu,
- Mam wszystkie mapy, jakich potrzebowałam, Olavie, i dziękuję za twoje sugestie. Myślę,
że na wszelki wypadek wybierzemy kurs pomiędzy wyspami, a potem zawrócimy na północ. Lars,
Olver nie został złapany i możesz skontaktować się z nami przez niego, kiedy tylko chcesz. - Corish
ujął ją za ramię i poprowadził ku tylnemu wyjściu. - Czy mogę mieć nadzieję, że zobaczę cię
ponownie, Killashandro?
- Jeśli będzie to możliwe oficjalnie, to tak, oczywiście, i bardzo bym tego pragnęła.
Nagle, zdenerwowana nieporadnością swoich słów, postąpiła do przodu, objęła Nahię
mocno i pocałowała ją w oba policzki. Potem wróciła na swoje miejsce, całkiem zaskoczona swoją
niezwykłą wylewnością, zaraz jednak ujrzała radość w błyszczących oczach i na uśmiechniętej
twarzy Nahii.
- Och, jesteÅ› taka dobra!
- Nie bądz śmieszna! - odparła Killashandra gwałtownie, a potem uśmiechnęła się z
zażenowaniem.
Poczuła, jak Lars chwyta ją za łokieć i ściska lekko.
- Gdybym chciał się z tobą skontaktować, Killashandro - dodał Corish, otwierając drzwi i
niemal wypychając Nahię na zewnątrz - zostawię wiadomość w Schronisku Pipera. Tak jak to już
zresztą uczyniłem. - Drzwi zamknęły się za nimi z wymownym trzaskiem.
- Chodzcie - powiedział Olav, ruszając w stronę swojego gabinetu. - Zawiadomimy kuter.
Na szczęście odnotowaliśmy w księdze portu godzinę powrotu  Poławiacza i pomiędzy nią a
przekazaniem władzom dobrych wiadomości nie upłynie zbyt wiele czasu. - Olav zatrzymał się
przed ogromnym terminalem i spojrzał na Killashandrę, marszcząc lekko brwi. - Czy na pewno nie
chcesz się wycofać, Killashandro? To może być niebezpieczne.
- Chyba dla nich - odparła śpiewaczka z pogardliwym prychnięciem. - Sami zaczęli. - Potem
zaśmiała się krótko. - Pomyśl tylko, Olavie, po tym, jak Lars przyznał się, że Torkes i Ampris
wynajęli go, by mnie zaatakował, mogę ich do szczętu skompromitować.
- Nie pomyślałem o tym aspekcie sprawy. - Olav stanął przed konsoletą terminalu i zaczął
wysyłać wiadomość.
Kuter odpowiedział natychmiast żądaniem przejścia na tryb video, co Olav niezwłocznie
uczynił.
- Wyglądaj na zadowolonego, ale pełnego pokory Larsie - mruknęła Killashandra, a potem
odwróciła się przodem do ekranu, raz jeszcze jako wyniosła i arogancka śpiewaczka kryształu.
- Starszy Torkesie, muszę zaprotestować! Upłynęło już pięć tygodni od czasu, gdy porwano
mnie w Mieście... w Mieście, mogłabym dodać, w którym zostałam wcześniej zaatakowana,
chociaż zapewniono mnie, że Ofteria jest  bezpieczną planetą , gdzie każdy zna swoje miejsce i
żadne odstępstwa od normy nie są pochwalane ani dozwolone. Killashandra starała się, by jej słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl