[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prostu trzeba prowadzić wojnę [...]. Stawką było przetrwanie Japonii jako narodu. Japonia mogła
zniknąć, przestać istnieć".
Podkomendni Onody nie wiedzieli o bombach atomowych zrzuconych na HiroszimÄ™ i Nagasaki ani o
kapitulacji Japonii, ogłoszonej 14 sierpnia 1945 roku. Nadal ukrywali się w górach, zapuszczając się w
doliny tylko po to, aby ukraść żywność miejscowym wieśniakom. Dopiero w pazdzierniku 1945 roku
jeden z jego ludzi znalazł ulotkę informującą, że wojna się skończyła, i wzywającą ich do poddania się.
Onoda potraktował ulotkę jako prymitywny amerykański podstęp i jego oddział - liczący wówczas
zaledwie czterdziestu kilku ludzi - pozostał w ukryciu.
Ale pojawiły się kolejne ulotki - czasem zrzucane z amerykańskich bombowców - i w końcu
przeważająca większość jego partyzanckiej armii postanowiła się poddać; wielu z nich po tym, jak
japoński oficer wezwał ich do tego przez megafon, wołając, że wojna rzeczywiście się skończyła. I tak,
pod koniec kwietnia 1946 roku, tylko Onoda i trzej inni ludzie prowadzili walkÄ™ dalej.
Onoda traktował wszystkie starania mające doprowadzić do jego kapitulacji jako próbę nakłonienia
go do zdrady kraju w godzinie największej potrzeby. Nawet gdy niektórzy z jego dawnych
podkomendnych wracali w góry, wołając, iż armia japońska skapitulowała, zbywał te wezwania jako
rezultat amerykańskiego przymusu. A kiedy zostawiano dla niego gazety - z artykułami o
wydarzeniach dotyczących rodziny cesarskiej - znalazł sposób, żeby wytłumaczyć sobie te informacje:
Przeczytałem artykuł o cesarskim ślubie. Myślałem, że Japonia znalazła się pod okupacją i że powstał
nowy japoński rząd z amerykańskim poparciem. Uważałem więc, że nie podlegam temu nowemu
rządowi Japonii. Myślałem, że jestem w [takiej samej] sytuacji jak francuski generał de Gaulle podczas
drugiej wojny światowej [który prowadził walkę z Niemcami z Londynu, a we Francji powstał rząd
Petaina pod niemiecką kontrolą]. Myślałem, że japońskie władze wyjechały i znalazły schronienie
gdzieś indziej, że w Japonii powstał jakiś nowy rząd i że japońska armia jest na kontynencie".
W rozumowaniu Hiroo Onody można się doszukać pewnej logiki. I nasuwa się kwestia
prawomocności rządu. Gdyby Niemcy podbili Wielką Brytanię i narzucili nowy reżim, posłuszny ich
życzeniom, zapewne z Oswaldem Mosleyem na czele, i gdyby rodzina królewska uciekła do Kanady
(bez Winstona Churchilla, który przysięgał, że zginie, walcząc z Niemcami na ulicach Londynu), jest
możliwe, iż część brytyjskich żołnierzy czułaby to samo co Hiroo Onoda. Czy nie kontynuowa-
128
Hiroo Onoda i odmowa kapitulacji
liby walki, choć w Londynie działałby nowy rząd brytyjski, wzywający ich do kapitulacji? I jak długo
wytrwaliby w walce, gdyby nowy rząd - narzucony przez nazistów - został ostatecznie uznany przez
społeczność międzynarodową po zawarciu jakiegoś kompromisowego pokoju?
I taki sposób myślenia pozwalał Hiroo Onodzie nadać sens wąskiemu i wypaczonemu spojrzeniu na
świat, jakie wyrobił sobie w dżunglach wyspy Lubang - zwłaszcza gdy widział na niebie bombowce,
startujące z bazy Clark w Manili: Myślałem, że Japonia szykuje się do walki, ale pózniej okazało się,
że to wojna koreańska".
Po latach, kiedy w związku z wojną w Wietnamie znowu zwiększyła się aktywność w powietrzu:
Myślałem, że wojska japońskie wciąż walczą, posuwając się na południe. To trwało [...], byłem więc
zdezorientowany [...]. Było trochę incydentów, które utwierdzały mnie w przekonaniu, że wojna toczy
się nadal. Myślałem tak przez trzydzieści lat..."
To przeznaczenie - powiedział. - Nasze przeznaczenie. Rodzimy się i musimy żyć własnym życiem.
Czy można zginąć mężnie lub czy można żyć mężnie? To było jak wielki eksperyment, ponieważ nie
chciałem dać się łatwo zabić. Nie chciałem, żeby wróg łatwo mnie pokonał".
Jak to widział: Przetrwanie było moją misją. Taką dostałem misję, żeby przetrwać". Aby wypełnić tę
misję, on i jego towarzysze brali od miejscowej ludności żywność - w razie konieczności siłą: Miałem
karabin, mogłem więc to robić. Miałem możliwości. I mogłem zabierać ludziom różne rzeczy, na
przykład bydło [...]. Na wyspie poczynaliśmy sobie dosyć brutalnie, robiliśmy, co chcieliśmy [...].
Niektórzy wieśniacy wzywali policję, żeby się z nami rozprawiła, a ja pózniej eliminowałem takiego
wieśniaka [...], policjanci nie nosili mundurów, więc czasami nie mogliśmy ich rozpoznać. W dżungli
musieliśmy strzelać z odległości pięćdziesięciu metrów. Naprawdę musieliśmy strzelać pierwsi [...].
Strzelałem wiele razy. Mieszkańcy twierdzą, że zabiłem pięćdziesięciu, ale nie wydaje mi się - nie
pamiętam, żebym zabił pięćdziesięciu wieśniaków [...]. O każdą zbrodnię popełnioną na wyspie
zawsze obwiniano mnie".
Jeden z trzech żołnierzy, którzy z nim zostali - kapelusznik nazwiskiem Akat-su - zszedł z gór i poddał
się w 1949 roku. Pózniej sugerował, że Onoda nie chciał się poddać po części z obawy, iż miejscowi
mogliby wywrzeć na nim zemstę. Onoda stanowczo zaprzeczył takiemu oskarżeniu, a rozmawiając z
nim, byłem skłonny mu uwierzyć. Nie wyglądał na człowieka, który odczuwa strach. Było aż nazbyt
wiele innych świadectw, że zbudował całe swoje życie wokół własnego kodeksu honorowego. A skoro
Onoda bał się zemsty miejscowej ludności, to dlaczego Akat-su zdecydował się poddać? Moim
zdaniem jest bardziej prawdopodobne, że Akat-su sam musiał się jakoś wytłumaczyć po powrocie do
Japonii i znalazł najbardziej wygodny sposób.
Po odejściu Akatsu z Onodą pozostało tylko dwóch towarzyszy, a jeden z nich, Shimada, został zabity
przez filipińską służbę bezpieczeństwa podczas wymiany ognia w połowie lat pięćdziesiątych. To
zredukowało liczebność armii Onody do zaledwie dwóch ludzi. Samego Onody i jego najbardziej
lojalnego podwładnego, Kozuki.
129
V. %7łołnierze idei
W miarę jak mijały lata, a Onoda myślał o przyszłości, zdawał sobie sprawę, że nadejdzie czas, kiedy
będzie musiał się poddać - jego organizm po prostu nie będzie mógł sprawnie funkcjonować w tych
ciężkich, tropikalnych warunkach: Myślałem, że wytrwam do sześćdziesiątki. %7łyłem jak bestia, jak
zwierzę. To była więc granica mojej wytrzymałości. Kiedy strzelałem do bydła, mięso ważyło
czterdzieści, czterdzieści pięć kilogramów. To było ciężkie mięso, a ja niosłem je na własnych plecach
w góry, pięć godzin marszu. Wiedziałem, że w wieku sześćdziesięciu lat już temu nie podołam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]