[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Effie oparÅ‚a siÄ™ ciężko o framugÄ™, jakby nagle opu­
Å›ciÅ‚y jÄ… siÅ‚y. MiaÅ‚a ochotÄ™ zatrzasnąć swojej przeÅ›ladow­
czym drzwi przed nosem, ale szybko zrezygnowała
z pomysłu, widząc bojową minę Rosemary. Przygryzła
wargi, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Ponoć twój ojciec zaczął cię szukać - ciągnęła
bezlitoÅ›nie Rose - i nakryÅ‚ was oboje w jakimÅ› podej­
rzanym hoteliku w Natchez. Ale to oczywiście były
podłe plotki - dodała słodko.
Effie jęknęła głośno.
Rosemary triumfowała. Demonstracyjnie zerknęła
na zegarek i z uÅ›miechem skinęła jej gÅ‚owÄ… na pożeg­
nanie.
- Nie będę dłużej zajmować ci czasu, bo czekają na
SHARON SALA
100
mnie z kolacją, a ty musisz nakarmić kota. Miło było
pogawędzić.
Kiedy drobna postać znikła za rogiem, panna Detten-
berg powoli wypuÅ›ciÅ‚a powietrze z pÅ‚uc. Huragan Ro­
semary przeszedÅ‚ i powinna siÄ™ cieszyć, że uszÅ‚a z ży­
ciem.
ROZDZIAA ÓSMY
Rosemary poprawiÅ‚a odÅ›wiÄ™tnÄ… fryzurÄ™, wprowadza­
jąc jeszcze większy nieład w misternej konstrukcji.
- Nie pamiÄ™tam, kiedy ostatnio przybyÅ‚yÅ›my do ko­
ścioła w asyście - powiedziała z zachwytem. - Jakie to
ekscytujÄ…ce!
Tyler uśmiechał się pod nosem, patrząc, jak Amelia
doprowadza do ładu wyfiokowaną głowę cioci.
- Zgadzam siÄ™ z paniÄ… - przytaknÄ…Å‚ uprzejmie. - Mnie
też jest bardzo przyjemnie. Jeszcze nigdy nie siedziałem
w ławce z trzema pięknymi kobietami.
OkreÅ›lenie  piÄ™kne kobiety" mile poÅ‚echtaÅ‚o Wilhel­
minę, lecz nie mogła powstrzymać się od dezaprobaty
na widok Tylera, który czule objął Amy. I oto nagle
doznała dziwnego uczucia. Przez jedną, ulotną chwilę
z żalem pomyÅ›laÅ‚a, że w jej życiu wszystko mogÅ‚o uÅ‚o­
żyć się inaczej.
- I żaden mężczyzna od lat nie zasiadał z nami na
mszy - powiedziała z westchnieniem.
MÅ‚odzi puÅ›cili ciotki przodem i caÅ‚a czwórka cere­
monialnie wkroczyła do kościoła. Całe zgromadzenie
patrzyło w zdumieniu, jak Tyler pomaga Wilhelminie
i Rosemary zająć miejsce w ławce, a potem, pozdra-
102 SHARON SALA
wiajÄ…c znajomych uÅ›miechem i skinieniem gÅ‚owy, sa­
dowi siÄ™ obok Amelii. Wokół rozlegÅ‚ siÄ™ szmer komen­
tarzy. PrzesÅ‚anie byÅ‚o jasne dla wszystkich. Tyler Sava­
ge jawnie adorowaÅ‚ AmeliÄ™ Beauchamp i żaden męż­
czyzna w Tulip nie śmiał od tej pory powiedzieć złego
słowa o jego wybrance.
Dla Amelii najgorsze już minęło, Tyler natomiast
miaÅ‚ jeszcze najgorsze przed sobÄ…. MusiaÅ‚ znalezć spo­
sób, aby przekonać Amelię, że naprawdę ją kocha -
i wiedziaÅ‚, iż nie bÄ™dzie to Å‚atwe. Sam przecież przeko­
nywał Amber, jak bardzo mu na niej zależy, całował ją
i tuliÅ‚. MaÅ‚o brakowaÅ‚o, a zostaÅ‚by uznany za naÅ‚ogo­
wego podrywacza.
Kiedy pastor zaintonował pieśń, Effie z pasją nacisnęła
klawisze, wydobywając z organów potężny, wibrujący
dzwięk. Rosemary zerknęła znad mszału i uśmiechnęła się
z satysfakcją. Stara Effie pojęła przesłanie. Dobrze się
staÅ‚o, że potrafiÅ‚a przekuć swojÄ… zÅ‚ość w religijne uniesie­
nie pokutujÄ…cej grzeszniczki. Doprawdy, ta niedziela jest
dniem cudów!
Ostatni kawałek kawowego tortu Wilhelminy znikł
w ustach Tylera. Odchylił się w krześle z błogą miną
i z uśmiechem zwrócił się do starszej pani:
- Panno Wilhelmino, jest pani znakomitÄ… kucharkÄ….
Nie jadÅ‚em takich specjałów od czasu, kiedy moi sta­
ruszkowie wyprowadzili siÄ™ na FlorydÄ™.
Ciotka Pokraśniała z zadowolenia.
- Bardzo mi miło, Tyler.
Myśl, że mężczyzna został zaproszony do stołu w ich
PODWÓJNE %7Å‚YCIE AMELII
103
domu, przejmowała ją grozą, lecz musiała przyznać, że
miło rozczarowała się młodym Savage'em. Jak dotąd,
wykazał się nienagannymi manierami.
Amelia radoÅ›nie zerknęła na Tylera - i uÅ›miech za­
marł jej na ustach. Znała tego człowieka wystarczająco,
by wiedzieć, że w tym momencie jego myÅ›li byÅ‚y dale­
kie od jedzenia, nawet najwspanialszego. PieÅ›ciÅ‚ wzro­
kiem jej ciało, a ona odwzajemniła jego spojrzenie
z równą pasją. Nie mogła inaczej. Skradł jej serce.
Ciocia Rosemary spuściła nisko głowę, skrywając
uśmiech. Dostrzegła spojrzenia tych dwojga i cieszyła
się, że wreszcie w ich domu pojawił się mężczyzna.
Martwiła ją tylko surowa mina Wilhelminy, nie wróżąca
młodym nic dobrego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl