[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Haro z czułością wziął ją w ramiona, pocałował, odgarnął zwichrzone włosy z czoła i położył głowę na jej ramieniu.
Nie patrząc na nią cicho powtarzał:
Margret, kocham cię, kocham cię. Co minutę kocham cię bardziej. Nigdy nie wierzyłem, że będę mógł tak
kochać!
Przez chwilę stali objęci. Milczeli. Margret nadal płakała. Akając mówiła:
Nie mam pieniędzy, żeby wszystko tak urządzić, jak powiedziałeś. Nie przeżyjemy zimy w górach bez opału i bez
żywności. Zrozum, stale mam to "przed oczami i nie wiem, co jeszcze zrobić, żeby ochronić małą Lizi i Barbi. A ty
do takiego walącego się Schultenhofu chyba nie zechcesz przyjechać?
Moja biedna Margret. Wreszcie szczerze powiedziałaś, co leży ci na sercu! Cieszę się, że słyszę to, wołanie o
pomoc!
Posadził Margret na kanapie, wziął ją za ręce i rzekł:
Może teraz posłuchasz spokojnie, co ci mam do powiedzenią. Nie przerywaj mi! Wiesz co, zawołaj Barbi, niech
posłucha, co postanowiłem i co ci zaproponuję. A co z dzieckiem?
Lizi będzie spała jeszcze godzinę, potem obudzi ją głód.
A może ty zawołasz mnie, ponieważ chcesz całusa? zapytał śmiejąc się. Szedł ku drzwiom. Zatrzymał się,
zanim je otworzył, i rzekł cicho: Czekam!
Powoli, niepewnie, lecz gnana jakąś siłą, zbliżyła się. Objęła go za szyję i położyła głowę na jego piersiach.
Hm, a pocałunek? szepnął. 1 Margret podniosła głowę:
%7łebym mogła uwierzyć w to wszystko! Nie chcę dłużej żyć,
64
jeżeli mnie okłamałeś! Szlochając patrzyła na Haro i myślała: takie oczy nie mogą kłamać. Drogi Boże,1 błagam
cię, niech miłość tego mężczyzny będzie szczera i prawdziwa. Reszta może być bajką! Haro był do głębi wzruszony
mocno przytulił ją do piersi:
Nigdy nie powinnaś wątpić w moją miłość!
Przez chwilę milczeli. %7łeby ją rozweselić, rzekł ze śmiechem:
Nie wolno ci też wątpić z rzemieślników. Nie martw się, przywiozą piwo ze sobą. Ty będziesz szefową" i
będziesz kierowała pracami. Szczegóły omówimy. Właściciel gospody Pod Jeleniem" pomoże urządzić to tak, by
rzemieślnicy jak najszybciej zjawili się w Schultenhofie. A teraz poproszę Barbi. Otworzył drzwi i głośno
zawołał: Barbi, proszę przyjść, potrzebujemy was.
Stara służąca mruknęła:
No, wreszcie się nagadali, niedługo kolacja Głośno zapytała: Czego?
Czy dziecko jeszcze śpi?
Ano śpi, jeszcze coś?
Nie gderajcie, idzcie do mojej komórki. W szafie, za ubraniem, są dwie butelki. Proszę je szybko przynieść.
A jeżeli kaszka się przypali?
No to co? Będzie deser dla prosiąt!
Słyszeli, jak Barbi poszła na poddasze, a potem powoli schodziła. Weszła do pokoju bawialnego. Spojrzała na
Margret, spojrzała na Haro i dała mu butelkę koniaku i czerwonego wina, które kiedyś przyniósł z gospody. Stanęła
obok Margret, która zamyślona patrzyła przez okno na kwitnącą łąkę. Staruszka położyła rękę na ramieniu
dziewczyny i cicho zapytała.
Czy było bardzo zle?
Margret pokręciła przecząco głową, przytuliła się do Barbi i szepnęła:
Było dobrze, bardzo dobrze. Opowiedział mi prawdziwą bajkę!
Co ty mówisz? Potrzebuje do tego aż dwie butelki? Też mi chwat! Haro srysząc to uśmiechnął się i zawołał:
Barbi, nie marudzcie! Gdzie są szklanki, żebyśmy się napili? Musimy się trącić szklankami, bo bez was, Barbi,
nikt nie poradzi sobie z tym całym kramem, który niedługo spadnie na Schultenhof.
65
Gadajcie tak, żebym zrozumiała, o co wam chodzi mruczała, ale wyjęła z kredensu trzy grube kryształowe
szklanki. Stanowczym ruchem postawiła je na stole. Haro obejrzał, butelki i zapytał:
Czy w tym domu jest korkociąg? Bogu dzięki, butelki mają solidne korki, a nie te nowoczesne nakrętki. Oto i
korkociąg, dziękuję. Proszę, żeby damy usiadły na kanapie. Drzwi zostawimy otwarte, żebyśmy słyszeli, kiedy
obudzi siÄ™ trzecia dama.
Nalał do szklanek tyrolskiego wina, podał szklanki Margret, potem Barbi, i rzekł:
A teraz wypijmy za Schultenhof. Niech się stanie tak piękny, żeby Margret, Barbi i mała Lizi, nó i ja, chętnie i
często tutaj przebywali. ,
Barbi opróżniła szklankę do dna i mruknęła:
Dobre. Ale nic nie rozumiem, o co chodzi?
Haro, dokładnie wytłumaczył, o czym tak długo rozmawiali z Margret, co planuje, co tu się musi zmienić.
Opowiedział, że wkrótce przyjdą rzemieślnicy i że wszystko musi się stać szybko, żeby przed zimą Schultenhof był
zabezpieczony przed mrozem i zaspami! Na chwilę przerwał, uśmiechnął się do staruszki i dodał:
Potem, Barbi, urządzimy wesele. A wy, kochana Barbi, będziecie świadkiem na ślubie, a drugim będzie
właściciel gospody Pod Jeleniem".
Objaśnił, że obowiązki służbowe wzywają go do Monachium i kilka tygodni nie będzie się pokazywał w
Schultenhofie. Zaraz przekaże na konto Margret odpowiednią sumę, wystarczającą do opłacenia wszelkich robót i na
potrzebne zakupy. Zakończył słowami:
W każdym razie wasz jadłospis musi się zmienić. %7ładnych mlecznych zup na kolację!
Rozczochrana Barbi zawołała ze śmiechem:
Albo ja mam w czubie, albo wy zwariowaliście! Widząc, że Margret jest rozpromieniona, rzekła: Jeżeli to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]