[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wniosku, że utraci ją właśnie wtedy, gdy nic jej nie powie. Nie był nawet pewien, czy ich
zaręczyny wciąż jeszcze trwają, ale obawiał się jej o to zapytać.
Becky z pewnością już go więcej o nic nie spyta ani nie będzie robić mu wyrzutów.
Milczała i mówiło to samo za siebie. Czuł, że czeka, żeby przyszedł i wszystko jej wyznał.
Ale co miał powiedzieć? Jak znalezć właściwe słowa?
Z każdą godziną stawała się coraz dalsza. W ostatnich chwilach przed balem u
Lievenów żyli wprawdzie pod jednym dachem, lecz byli sobie obcy. Gdyby wszystko poszło
zgodnie z jego planem, za kilka dni mógłby jej zwrócić Talbot Old Hall, ale co potem?
Zapewne rozstałaby się z nim, gdy tylko wywiązałby się z obietnicy. Wtedy nie byliby sobie
już nic dłużni i każde mogłoby bez wyrzutów sumienia pójść w swoją stronę.
Ta myśl przygnębiła go jeszcze bardziej.
Alec torował sobie drogę przez zatłoczoną salę balową. Jego śladem szli Fort i Drax.
Czwartego kompana brakowało, Rush narzekał na ból głowy, bo za wiele wypił ostatniej
nocy.
Setki świec błyszczały w obszernych, wygodnych salach pałacu, gdzie hrabina Lieven
wydała jeden ze swoich niezrównanych balów. Muzycy ustawili instrumenty na galerii.
Przystrojone piórami głowy pań poruszały się w rytm muzyki. Klejnoty połyskiwały na
szyjach, palcach i w uszach. Tancerze stąpali w takt eleganckich figur kontredansa, suknie
dam mieniły się jasnymi barwami niczym ogród. Część mężczyzn miała na sobie mundury
wojskowe, lecz większość - podobnie jak on - ubrana była w stroje wieczorowe. Tyle że nie z
tak nieskazitelną elegancją.
W końcu był Alekiem Knightem!
Z dłońmi w białych rękawiczkach, czarnym fraku i białej brokatowej kamizelce, z
rękami założonymi za plecy, krążył po salach, kłaniając się rozmaitym znajomym.
- Lady Jersey, wygląda pani promiennie - skomplementował patronkę Almacka.
Zarumieniła się jak dziewczyna. Mógł jej potem potrzebować, jak też i innych wpływowych
dam, jeśli zdoła zawrzeć małżeństwo. Gdyby Becky z nim została, użyje całej zręczności,
żeby ją wylansować. Byłaby to sensacja. Tylko że ona nie dbała o podobne głupstwa.
Na razie wypatrywał pilnie swojego przeciwnika.
- Wciąż nie rozumiem, dlaczego tak nagle uciekłeś z pawilonu - mruknął ze
zgorszeniem Draxinger. - To było w bardzo złym tonie, zostawić nas samych i pójść w
diabły!
- Jakiś dziwny się zrobiłeś ostatnio. Wszystko w porządku?
- Najzupełniej, Fort - odparł, myśląc wciąż o czterech Kozakach, rozstawionych przy
ekwipażu Kurkowa.
- Spójrz, Drax! - Fort wskazał na stół z napojami orzezwiającymi. - Tam stoi
Parthenia.
Drax stanął jak wryty, lecz zaraz sobie przypomniał, że ma wyglądać na znudzonego.
Uniósł nonszalancko lorgnon do oczu i przyglądał się córce Westlanda z bezpiecznego
dystansu.
- O rety. Widzieliście kiedy taki ogromny nos?
- Nie mylisz się czasem? - mruknął Alec.
- Czyżby, Draxie? Nie staraj się tak bardzo udawać - wymamrotał pod nosem Fort i
wymienił z Alekiem ironiczne spojrzenie.
- Och, dajcie mi spokój! - obruszył się Drax. Roześmieli się, widząc jego zmieszanie, i
poszli dalej, żeby ceremonialnie przywitać się z Lievenem.
- Ach, lordzie Alecu! Słyszałem, że znowu się panu szczęści w grze - zwrócił się do
niego tęgi Rosjanin. - Niech pan sobie wyobrazi, że moje przypuszczenia okazały się słuszne.
Kurkow przystał do wigów.
- Znakomicie! Dzięki panu wygrałem dwadzieścia funtów! Muszę pamiętać, żeby
panu postawić kieliszek, kiedy wrócimy do Londynu - odparł z rozbawieniem Alec.
Jeśli Lieven słusznie prorokował co do pierwszego zakładu, to może i co do drugiego
się nie mylił? Przecież uważał, że książę ożeni się z Angielką, bo może mu być potrzebny
sojusz z wigami.
Alec spojrzał nagle na Parthenię Westland. Wachlowała się i rozmawiała z kimś żywo,
lecz jej wzrok szukał kogoś w tłumie.
Kurkowa.
Och, diabli nadali! Kurkow był w uniformie. Czyżby sławny rosyjski bohater wojenny
zalecał się do niej? Nie mógł tego wykluczyć. Miał jedynie nadzieję, że jej chłodna natura
zdoła się oprzeć niebezpiecznemu zalotnikowi. Była co prawda typem dziewczyny, która
wychodzi za mąż, żeby przypodobać się ojcu. A bez wątpienia Westland pragnąłby mieć
zięcia, który przyjaznił się z carem i mógł wiele zrobić dla wigów. Wątpił jednak, czy książę
nadal sprzyjałby Kurkowowi, gdyby wiedział o morderstwie na wrzosowiskach i grozbie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]