[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cmentarz, do którego flegmatyczny czas przywlókł w pozbawionych kształtu okruchach
szynk i salon, kuchnią i stajnią, aby je tu w najpotworniejszy sposób przemieszać i błotem
zarzucić?...
Spojrzyjmy:
Na lewo, gdzieś aż w nieskończoność, ciągnie się szeroka smuga bladej, mętnej, że nie.
powiem trupiej jasności: to rzeka. Na prawo piętrzy się kolosalny, dziwnie poszczerbiony
wał: to miasto. Po jednej i drugiej stronie, wyżej i niżej, migocą krwawe lub brudno-żółte
iskry: to światła w mieszkaniach.
Tuż przy ziemi majaczy jakaś delikatna, nieujęta mgła: to wilgotne gnojowisko dyszy
zarazą... Zmęczona uwaga przerzuca się w inną stronę, i otóż słyszysz monotonny szum
wiatru, plusk fal, a czasem odległy zgiełk miasta, który zrazu cichy, stopniowo powiększa się
i stopniowo przechodzi w milczenie... Niekiedy też zaszeleści coś bliżej, niby staczający się
kamyk, albo zdzbło słomy poruszone... To śmierć pracuje...
Nowe znużenie uwagi i nowa refleksja.
Któż zgadnie, czy oprócz gnijących szczątków, obrzydły zajazd ten nie posiada i innych
lokatorów? Miejsca podobne używają nienajlepszej sławy, a możnaż ufać ludziom,
szukajÄ…cym tu wytchnienia czy noclegu?
Cyt!...
...Wśród martwych, apatycznych szmerów pustkowia, uwydatniają się jakieś odrębne
głosy, znamionujące życie i czucie. Słychać jakby dreszcz pośpiesznego zgrzytu i chrapanie
stłumione, gniewne... Coś jękło? To tylko nowa fala wiatru uderza o parkany, lecz zgrzyt,
chrapanie i szamotanie rozlegajÄ… siÄ™ wyraznie i ciÄ…gle.
Jestżem igraszką zmysłów?
Dokoła coraz ciemniej. Wysmukłe słupy telegrafów sterczą jak szkielety szubienic,
stosy belek przybierają postać mogił, a na szczycie jednej z nich, na tle mrocznego i
ogromnego nieba... cóż to jest?...
To najnędzniejszy z nędzarzy, pies bez pana i dachu, targa kość wszczepioną między
belki, jedyną, jakiej nie pochwycili ludzie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl