[ Pobierz całość w formacie PDF ]

telewizyjnych seriali  ale żadnej detektyw.
39
R
L
T
Wrzucił do wyszukiwarki jej nazwisko uzupełnione o nazwę stanu
Teksas. Tym razem na pierwszym miejscu listy figurowała Jane Monroe z
El Paso, ale w rubryce zawód widniało: adwokat. To mogłoby się zgadzać.
Wpisał:  Jane Monroe, adwokat i pojawiła się informacja o kancelarii
prawnej noszącej nazwę Monroe Law Group, a także niewielka rodzinna
fotografia. Para rodziców, dwaj synowie i dwie córki. Jedna z nich,
nadzwyczaj atrakcyjna brunetka, w niczym nie przypominała Jane. Drugą
była nieśmiała zastraszona dziewczyna o nijakich brązowych włosach.
Miała za duże okulary w drucianej oprawce i workowatą szarą sukienkę, w
której wyglądała jak garbata. Nie była całkiem nieatrakcyjna, ale w
porównaniu z resztą rodziny niemal się jej nie zauważało. A jednak
dostrzegł coś znajomego w rysach twarzy, wykroju ust...
To niemożliwe. Powiększył zdjęcie i nabrał pewności. Ta dziewczyna
to Jane!
Odchylił się w fotelu i potrząsnął głową. Usiłował dopasować
wizerunek na ekranie do obrazu jasnowłosej piękności zatrudnionej jako
jego sekretarka. A jeżeli jest adwokatką w rodzinnej kancelarii, to co, u
licha, robi w agencji detektywistycznej?
Nie odnalazł na stronie kancelarii jej indywidualnego profilu. Być
może porzuciła praktykę, a oni zaniedbali wymianę fotografii.
Westchnął sfrustrowany. W istocie nie wiedział nawet, dlaczego w
ogóle go to obchodzi. Jane była dla niego tylko igraszką. Zamierzał się nią
trochę zabawić, aby rozładować złość na ludzi, którzy powinni byli mu ufać.
Nic dla niego nie znaczyła, a jednak... coś go w niej fascynowało. Tego
rodzaju kobiety rzadko wywierały na niego taki wpływ  i prawdę mówiąc,
wcale mu się to nie spodobało.
Na wszelki wypadek wykasował z komputera wszystkie ślady
40
R
L
T
poszukiwań. Przypuszczał, że Jane może być specem komputerowym i tylko
czeka na okazję, by przeszukać jego pliki. Większą część jutrzejszego po-
ranka miał spędzić w rafinerii, ale nie przeszkadzało mu, że pewnie będzie
węszyła w jego gabinecie. Im prędzej Jane znajdzie to, czego szuka  lub,
jeszcze lepiej, nie znajdzie  tym prędzej będzie miał ją z głowy.
Jane niełatwo było po incydencie na parkingu przyjść nazajutrz do
biura jak gdyby nigdy nic. Miała wrażenie, że wszyscy wiedzą, co zaszło
wczoraj. Zdawała sobie sprawę, że to absurdalne, ale po bezsennej nocy
czuła się rozstrojona. I nadal nie miała pojęcia, co właściwie się wydarzyło.
Dlaczego Jordan omal jej nie pocałował, a potem po prostu odszedł? Czy
prowadzi z niÄ… jakÄ…Å› grÄ™?
Oczywiście, że tak. Igra z nią jak z zabawką. Pytanie tylko, dlaczego?
Dlatego, że może sobie na to pozwolić?
Najgorsze, że gdyby wczoraj naprawdę ją pocałował, nie
protestowałaby. Nie była z rodzaju kobiet, które całują się z ledwo
poznanymi facetami. Zresztą mężczyzni nie zwracali na nią uwagi. Ale gdy
Jordan pieszczotliwie gładził jej palce i patrzył w oczy, czuła się atrakcyjna i
pożądana jak jeszcze nigdy w życiu. Podobnie nigdy dotąd nie czuła się tak
zakłopotana i przygnębiona, kiedy odszedł.
Trochę się zbłazniła. Pocieszyło ją jedynie to, że gdy po powrocie do
domu zapoznała się z materiałami przefaksowanymi z Edwin Associates,
odkryła, że Jordan Everette nie zawsze był taki czarujący, przystojny i
pewny siebie. W prywatnym liceum był chudym, niezgrabnym i niezbyt
lubianym przez kolegów okularnikiem, prymusem z wysokim ilorazem
inteligencji. Skończył szkołę z odznaczeniem i dostał się do jednego z
najbardziej prestiżowych college'ów na wschodzie Stanów. Tam nie tylko
urósł o kilkanaście centymetrów i przybrał na wadze, ale ukończył studia
41
R
L
T
handlowe półtora roku przed terminem.
W wieku dwudziestu jeden lat odziedziczył fundusz powierniczy,
który zainwestował i w krótkim czasie wielokrotnie pomnożył. Mógłby
resztę życia spędzić w luksusie, nie kiwając nawet palcem, lecz zamiast tego
podjął pracę w Western Oil, gdzie szybko wspinał się w hierarchii i szybko
zdobył wysokie stanowisko. Zdawałoby się, że osiągnął tyle wyłącznie
dzięki osobistemu urokowi. Jednak w istocie diabelnie ciężko pracował.
Obecny generalny dyrektor koncernu niebawem miał zrezygnować ze
stanowiska i z tego, co Jane usłyszała wczoraj od Jen podczas lunchu,
Jordan miał wielkie szanse objąć po nim fotel. To znaczy, o ile nie jest
winny sabotażu.
Gdy wysiadła z windy na najwyższym piętrze i mijała recepcję, Jen
wskazała jej czółenka z odkrytymi palcami od Diora i zawołała:
 Jakie piękne!
 Dzięki  odrzekła Jane. Zwykle nie wydawała tygodniowej pensji na
buty, ale te były rzeczywiście bardzo ładne, a przy tym wygodne.  Czy pan
Everette już jest? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl