[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na listÄ™.
Myśli kłębiły mu się w głowie, miał trudności ze skupieniem uwagi. Im więcej elementów
układanki odkrywał, tym bardziej obraz się zamazywał.
Jedną z najbardziej interesujących rzeczy, których się dowiedział było odkrycie, że nieco
ponad pół roku temu Amerykanie potajemnie uwolnili pięciu szczególnie niebezpiecznych
przestępców przetrzymywanych w Guantanamo. Wstrzyknęli im do krwi izotop promieniotwórczy,
chcąc śledzić tych ludzi na wolności, ale plan spalił na panewce i Amerykanie stracili więzniów z
oczu.
To wszystko sumowało się, tworząc jedną stronę równania. Troll wiedział już mniej więcej, co
się stało, wciąż jednak nie potrafił zrozumieć dlaczego.
Czyżby w grę wchodziła jakaś potajemna wymiana? Jeżeli tak, to z kim? I po co śledzić
uwolnionych? Czy Amerykanie liczyli, że odbiorą ich z powrotem? W takim razie od kogo? I komu
najbardziej zależało na jeńcach?
O ile Troll mógł się zorientować, więzniów nic ze sobą nie łączyło. Pochodzili z różnych
krajów, należeli do różnych organizacji. Nic tu nie pasowało.
Podejrzewał, że w wypadku całej piątki udałoby się ustalić jakieś powiązania z al-Kaidą,
jednak nie takie, które tłumaczyłyby grupowe zwolnienie. A z pewnością nie wypuszczano ich za
dobre sprawowanie albo dlatego, że byli niewinni. Nie, byli to ludzie bardzo hardzi i grozni.
W aktach na ich temat znajdowały się liczne wzmianki o próbach ucieczki i wielokrotnych
atakach na strażników z Połączonej Grupy Bojowej Guantanamo. Prawdopodobnie część personelu
obozowego z ulgą się ich pozbyła, same Stany Zjednoczone musiały zażądać w zamian wysokiej ceny.
Tak przedstawiała się robocza hipoteza Trolla, lecz bez względu na to, jak bardzo się starał,
nie mógł znalezć odpowiedniego związku. Miał do czynienia z informacyjną czarną dziurą
fenomenem w świecie wywiadu, zwłaszcza przy jego umiejętnościach. Informacje można było ukryć,
ale nigdy po prostu nie wyparowywały. Fakt, że musiał tak się napocić, żeby zdobyć to, co teraz leżało
przed nim na stole, oznaczał dla niego jedno: Stany Zjednoczone nie chciały, by ktokolwiek
dowiedział się o uwolnieniu więzniów.
%7łołnierze, którym sześć miesięcy temu w deszczową noc kazano wypuścić jeńców,
awansowali i opuścili Guantanamo. Stany Zjednoczone wykonały bardzo dobrą robotę, zacierając
wszystkie ślady, ale dlaczego? Co starały się ukryć?
Troll pozostawił pytanie w zawieszeniu i skupił uwagę na innym elemencie układanki, który
zdawał się nie pasować: na osobie agenta Scota Harvatha.
Ostatnie kilka godzin pokazało, że dysponuje on niezwykłym zapleczem, ale nie jest to z
pewnością zaplecze należące do rządu Stanów Zjednocznych.
Przeciwnie, z jakiegoś powodu władze amerykańskie traktowały go jako potencjalne
zagrożenie i według zródeł Trolla wyłączyły agenta ze śledztwa w sprawie postrzelenia Tracy
Hastings. Harvath działał na własną rękę.
Mimo to facet musiał mieć przyjaciół bardzo utalentowanych przyjaciół. Troll wciąż pluł
sobie w brodę, że tyle stracił. Swoje dane, całą fortunę, wszystko.
Zastanawiał się nad zakontraktowaniem zabójcy, który zlikwidowałby Harvatha, lecz byłoby
to nie tylko zbyt kosztowne, ale też zachodziło niebezpieczeństwo, że po uśmierceniu agenta Troll
nigdy nie zobaczy pieniędzy ani danych. Przynajmniej na razie nie miał wyboru i musiał czekać na
rozwój wypadków. Gdyby w przyszłości trafiła się jakaś okazja, w co zresztą nie wątpił, mógłby
wykonać odpowiedni ruch. Ale na razie musiał udawać współpracę.
Sięgnął po notes i jeszcze raz przestudiował listę. Jak powinien wyglądać jego następny ruch?
Gdy grzmot pioruna przetoczył się przez zatokę, Troll podniósł pióro, skreślił pierwsze
nazwisko na liście, a potem znowu zalogował się na czacie. Harvathowi nie zaszkodzi, że nie będzie
wiedział wszystkiego.
27
Ośrodek Programu Wywiadowczego Sargas
Elk Mountain
Montrose, Kolorado
Po rozmowie z lekarzami Harvath siedział przy łóżku śpiącej matki. Nie mogli go zapewnić,
że odzyska wzrok, ale byli dobrej myśli. Z powodu poważnych obrażeń głowy chcieli zatrzymać chorą
jeszcze przez kilka dni na obserwacji i powtórzyć badania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]