[ Pobierz całość w formacie PDF ]

che ubranie. Nie, niech będą na dworze. psocąc ile sil. Wspinała się na krzesła i stoły, śmiejąc
się tylko rozgłośnie, gdy Mali ją upominała. Na pewno
nie stała się mniej uparta wraz z upływem czasu. Gdy
coś szło nie po jej myśli, potrafiła wrzaskiem obudzić
Tego dnia przygotowano dobry obiad, choć nie tak
umarÅ‚ego. Ale gdy dopisywaÅ‚ jej humor, nie można by­
wspaniały jak bożonarodzeniowy. Ale w ten dzień
Å‚o jej siÄ™ oprzeć. WyglÄ…daÅ‚a jak sÅ‚odka laleczka o Å‚ad­
przygotowywano go na wieczór, by zjeść, gdy już wszy­
nej, owalnej buzi, promiennych, brÄ…zowych oczach
scy spełnili obowiązki domowe, umyli się i przebrali.
192 193
go z kieszeni, bo był na niego za duży. Mówił coś, że
i z chmurą jasnych loczków otaczających główkę. Nie
jesienią dostał go od Cyganki, bo tak ładnie dla nich
byÅ‚o wÄ…tpliwoÅ›ci, że wyroÅ›nie na piÄ™kność. To niepo­
zagraÅ‚. Ale wydaje mi siÄ™, że widziaÅ‚em taki pierÅ›cio­
koiło Mali, choć nie wiedziała, dlaczego. Nie czułaby
nek już wcześniej, w tej twojej szkatułce.
tego samego, gdyby to Ruth była olśniewająco piękna.
Bo Ruth byÅ‚a na wskroÅ› dobra. Za to Dorbet... Ma­ Mali poczuÅ‚a, jak zalewa jÄ… fala gorÄ…ca. Przez
li odepchnęła tę myśl. Będzie, co będzie. Mało osób pierwszy okres po tym, gdy Karolinę dała Sivertowi
miaÅ‚o w tym lepsze doÅ›wiadczenie niż ona, uÅ›miech­ pierÅ›cionek, chodziÅ‚a jak po rozżarzonych wÄ™gÅ‚ach,
nęła siÄ™ blado do siebie. przygotowana na pytania, z gotowÄ… odpowiedziÄ…. Te­
raz już zaczynała się rozluzniać, myśleć z ulgą, że
poszło lepiej, niż się spodziewała. O dziwo, nikt nie
wspomniał o pierścionku. Możliwe, że dlatego, że Si-
- No, to mamy nowy rok - powiedział Havard, gdy
vert rzadko go nosiÅ‚. ByÅ‚ dla niego za duży. Mali wie­
w koÅ„cu weszli do sypialni. - TysiÄ…c dziewięćset dwu­
działa, że wziął go kilka razy do szkoły, ale tam raczej
dziesty drugi. Ciekawe, co ten rok ma dla nas w zana­
nie wywołał większego poruszenia, jak zrozumiała.
drzu.
- Chyba zle pamiÄ™tasz - powiedziaÅ‚a, starajÄ…c siÄ™ usil­
- Pewnie to, co każdy inny rok - odparła Mali,
nie, by gÅ‚os jej brzmiaÅ‚ spokojnie, mimo że niemal nie mog­
rozplatając warkocz i czesząc włosy. - Czeka nas to
ła oddychać. - Nie miałam takiego pierścionka.
i owo, jak zwykle. Najważniejsze, by nikt nie zachoro­
waÅ‚! - Ależ tak, wtedy gdy siÄ™ tak na mnie rozzÅ‚oÅ›­
ciłaś, że grzebałem w twojej szkatułce - upierał się
Havard pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…. UsiadÅ‚ na skraju łóżka i za­
Havard. - Nie pamiętasz? Musiałem sprawdzić, jaki
czął ściągać spodnie.
masz rozmiar palca, bym mógÅ‚ zamówić nasze obrÄ…cz­
- A twój najstarszy syn skoÅ„czy w tym roku dzie­
ki jako niespodziankÄ™. Wtedy gdy po raz pierwszy po­
sięć lat - powiedziaÅ‚. - Oznacza to, że jego matka za­
jechaliśmy do Kristiansund, chyba musisz pamiętać?
cznie się porządnie starzeć!
- Starzeć! - prychnęła Mali. - Ty masz dokładnie - Ach, myli ci się z pierścionkiem, który dostałam
tyle samo lat, o ile wiem! od mamy! To spadek po babce - rzuciÅ‚a Mali, zaczy­
nając rozpinać guziki lekko drżącymi dłońmi. - Może
- Przecież żartujÄ™ - Havard objÄ…Å‚ jÄ…. - JesteÅ› zupeÅ‚­
był trochę podobny, ale...
nie taka sama od zawsze, może tylko jeszcze Å‚adniej­
sza i lepsza. Jestem szczęśliwym czÅ‚owiekiem - wes­ - Dlaczego go nigdy nie nosisz? - nie ustÄ™powaÅ‚
tchnął, nawijając pasmo jej włosów na palec i całując Havard.
- Dlatego, że już go nie mam - odparÅ‚a Mali, Å›ciÄ…­
je.
gając sukienkę przez głowę. - Uważałam, że powinna
Mali uÅ›miechnęła siÄ™ lekko. Odpięła ostrożnie du­
go mieć Margrethe, wiÄ™c go jej daÅ‚am. Ale ona go zgu­
żą broszkę od sukni i odłożyła ją do szkatułki stojącej
biła - dodała, unikając wzroku męża.
na komodzie.
Stała przed nim tylko w koszuli. Powoli zarzuciła
- Jaki to właściwie pierścionek dostał Sivert? -
mu ręce na szyję i przytuliła się.
spytał nagle. - Pokazywał mi go kiedyś. Wyciągnął
195
194
- Mogę, chociaż inni będą jedli rybę? Bo czułem
Mali odstawiÅ‚a wiadro i zeszÅ‚a cicho na dół scho­
rybę, gdy wróciłem ze szkoły.
dami. RozejrzaÅ‚a siÄ™, czy nikt jej nie widzi, i prze­
mknęła w kierunku potoku za pralniÄ…. Jeszcze raz od­ - JeÅ›li nikomu nie powiesz - uÅ›miechnęła siÄ™ Ma­
kopała kamień i wzięła do ręki pudełeczko. Powolnym li, obejmując go za ramiona.
ruchem położyła pierścień Siverta obok swojego. Nie Kiełbaski w zamian za pierścionek od ojca! Mali
czuła się z tym dobrze, ale nie miała innego wyjścia. wzdrygnęła się.
W każdym razie ona nie widziaÅ‚a innego wyjÅ›cia. Po­
łożyła pudełeczko, przygniotła kamieniem i zatarła
ślady. I z ciężkim sercem wróciła na poddasze. Sigrid pobiegła szybko do domu, w którym nadal
mieszkały z Guro. Całe przedpołudnie spędziła na
praniu i gdy miała wypłukać ostatnią porcję ubrań
w potoku, poÅ›liznęła siÄ™ na kamieniu i plusnęła do lo­
- Nie mogę znalezć mojego pierścienia - oznajmił
dowatej wody. ZamoczyÅ‚a buty, poÅ„czochy i dół spód­
Sivert, gdy po poÅ‚udniu odniósÅ‚ na górÄ™ swój torni­
nicy. Poprosiła drugą służącą, by spojrzała na dzieci,
ster.
i spytaÅ‚a Halldis, czy może pobiec do siebie siÄ™ prze­
- Gdzieś pewnie jest - odparła Mali, nie patrząc
brać.
na niego.
- Tak, oczywiście, dziecko - odparła Halldis. -
- Nie mogÄ™ znalezć - upieraÅ‚ siÄ™ Sivert. - PamiÄ™­
Przebierz się w suche rzeczy, zanim się przeziębisz.
tam, że położyłem go na szafce nocnej, ale...
Jeśli ktoś tu w Innstad jest niezastąpiony, to właśnie
- Zaprząta cię tyle spraw, Sivert - przerwała mu
ty.
Mali. - JesteÅ› pewien, że nie wziÄ…Å‚eÅ› go nigdzie ze so­
Gdy Sigrid wychodziła z domu, dostrzegła Bengta.
bą, by komuś pokazać? I nie zgubiłeś?
SkrÄ™ciÅ‚ zza letniej obory stojÄ…cej naprzeciwko  miej­
- Nie... - odpowiedziaÅ‚ Sivert mniej pewnym gÅ‚o­
sca Gudmunda". Sigrid stała przez chwilę, patrząc na
sem. - Nie, nie sÄ…dzÄ™, ale...
niego, po czym poszła mu na spotkanie.
- To, co nie jest skradzione, kiedyÅ› siÄ™ znaj­
- ByÅ‚eÅ› w lesie? - spytaÅ‚a. - SÄ…dziÅ‚am, że twój oj­
dzie - Mali potargała mu grzywkę. - Możesz jeszcze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl