[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyłącznie Gretą. Popieranie małżeństwa ojca uznał za swoją szansę w przekona-
niu ojca do swoich planów. Lepiej mu się nie sprzeciwiać. Liczył też na to, że
teraz, gdy ojciec zdobył pieniądze, część z nich przypadnie jemu. Obojętnie
przysłuchiwał się paplaninie Doroty.
 Tak tu gorąco  poskarżyła się w końcu Dorota.
R
L
T
 Może wyszlibyśmy na chwilę do ogrodu. Taka piękna noc! Rudolf chętnie
przystał na propozycję Doroty. Sam miał ochotę wyjść.
 Rudolfie wydajesz mi się taki inny, obcy. Zmieniłeś się  powiedziała
Dorota, gdy znalezli siÄ™ w ogrodzie.
 Inny  zdziwił się Rudolf. Rzeczywiście, zapomniał jak kiedyś bardzo za-
jęty był Dorotą. Jak nie mógł się doczekać wakacji, w czasie których często się
spotykali. Zapomniał, jak bardzo cierpiał z powodu  prawdziwej czy udawanej
jej obojętności.
 Kiedyś miałeś mi tyle do powiedzenia, a dzisiaj milczysz  ciągnęła dalej
Dorota.
 Ach, kiedyś Doroto  westchnął Rudolf.  Kiedyś byliśmy prawie
dziećmi!
Dorota poczuła ogarniającą irytację. Jeszcze pół roku temu Rudolf płonął ze
szczęścia, gdy dotykał jej dłoni. Opanowała się z ledwością.
 Myślałam, że sprawi ci przyjemność spotkanie ze mną  powiedziała z
udawanym smutkiem.  Martwiło mnie również i to, że jesteś już prawie od ty-
godnia i nie przyjechałeś mnie odwiedzić.
Rudolf nie bardzo wiedział, co ma odpowiedzieć i jak się zachować.
 Ależ bardzo się cieszę, że mogłem się z tobą zobaczyć
 powiedział pierwsze co mu przyszło do głowy.  Zawsze ceniłem sobie
twoje towarzystwo  dodał jeszcze, widząc malujące się na twarzy Doroty nie-
zadowolenie. Zrozumiał, że Dorota chce dalej w nim widzieć uwielbiającego ją
adoratora.
Uratowała go baronowa. Widząc, że Dorota wychodzi z Rudolfem, postano-
wiła przeszkodzić im, jak sobie wyobrażała, w schadzce. Mimo, że lubiła Rudol-
fa, nie chciała go za zięcia. Doszły ją słuchy o kiepskiej sytuacji finansowej
Tannbergów i nie miała zamiaru ratować ich majątku kosztem posagu Doroty. I
do tego Tannberg się żeni.
R
L
T
 Doroto  zawołała  jestem bardzo zmęczona. Odezwała się też moja
migrena. Chciałabym jechać do domu. Przepraszam Rudolfie  dodała obłudnie.
 Porozmawiacie innym razem. Chodzmy. Powóz już czeka.
Rudolf odetchnął. Ucałował z szacunkiem dłoń baronowej, tym chętniej, że
uwalniała go od towarzystwa Doroty. Nie miał Dorocie nic do powiedzenia.
Uścisnął podaną rękę Doroty omijając spojrzeniem jej naburmuszoną twarz.
Rudolf odprowadził jeszcze panie do powozu.
W drodze do domu baronowa drzemała, a Dorota oddała się rozmyślaniom.
Jeszcze wczoraj chciała się bawić miłością Rudolfa, dzisiaj zdała sobie sprawę,
że bardzo jej na Rudolfie zależy. Było to dla niej zupełnie nowe uczucie. Rudolf
okazał się tak obojętny! A może tylko udawał? Może chciał ją ukarać za to, że
często była dla niego niedobra? Tak, to na pewno to. Nie wyobrażała sobie, że
ktoś ośmieliłby się nią wzgardzić. Nią, Dorotą von Waldorff. Obojętność Rudol-
fa podziałała na nią podniecająco. Dorota lubiła ten rodzaj podniecenia.
 Muszę go zdobyć i zdobędę  postanowiła. A potem zobaczymy. Już w
zupełnie dobrym humorze ucałowała matkę na dobranoc i poszła do swojej sy-
pialni. Baronowa też odetchnęła.  Chyba jednak Dorocie nie zależy na Rudol-
fie. Zawołała pokojówkę. Ta bez polecenia przyniosła termofor. Baronowa nie
lubiła wchodzić do zimnej pościeli.
*
* *
Goście powoli rozjeżdżali się. Zostało tylko paru młodzieńców, chcących po-
rozmawiać z Rudolfem o życiu w Berlinie i do końca wysuszyć beczkę piwa. W
okolicy nie było za dużo rozrywek. Trzeba wykorzystać nadarzającą się okazję
do męskich rozmów. Rudolf nie był zbyt rozmowny. Bardzo tęsknił za Gretą i
chętnie wyjechałby już jutro. Musiał jednak pozostać w domu jeszcze przez ty-
dzień. Wypijane piwo poprawiło mu jednak humor. %7łartował i opowiadał berliń-
skie plotki zaciekawionym kolegom. Gdy nad ranem kładł się spać problemy o
R
L
T
których nie przestawał dotąd myśleć rozwiały się. Cieszył się też z tego, że tak
obojętnie potraktował Dorotę. A jeszcze niedawno nawet by o tym nie pomyślał.
 Rzeczywiście się zmieniłem  stwierdził ze zdumieniem.
Ucałował kosmyk włosów Grety i z nadzieją, że wszystko ułoży się dobrze,
spokojnie zasnÄ…Å‚.
Luiza była nieprzytomna ze zmęczenia. Pan Tannberg nagle poczuł się stary.
Odsunął jednak szybko myśli o starości. Pożegnali się z Luizą ciepłym pocałun-
kiem i udali do swoich pokoi. Pan Tannberg zasnÄ…Å‚ natychmiast. Luiza zaÅ› dopie-
ro teraz miała okazję, aby przyjrzeć się zaręczynowemu pierścionkowi.
Był skromny, ale piękny. Mały szafirek oprawiony w złoto był otoczony bry-
lancikami, nie większymi, niż główka od szpilki. Idealnie pasował na jej palec.
Luiza była niewymownie wdzięczna losowi, który się do niej wreszcie uśmiech-
nÄ…Å‚.
 Jestem taka szczęśliwa, mamo  powiedziała do fotografii matki.  Taka
szczęśliwa.  Muszę napisać do Wirginii. Muszę się z nią podzielić moim
szczęściem.
R
L
T
Rozdział X
Wirginia wróciła z opery niebywale podekscytowana. Nie wzywała nawet
pokojówki, jakoś poradziła sobie ze zdjęciem sukni. Było to dość trudne, ale
chciała być sama. Nawet obecność pokojówki drażniłaby ją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl