[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jakąś niewielką część kieszonkowego, ale nikogo nie intere-
szczęście czas płynął jej szybko. W szkole poznawała nowe
sowało specjalnie, na co są te pieniądze. Scott tymczasem
koleżanki i kolegów, a po lekcjach, korzystając z tego, że
naprawdę chciał pomagać i angażował się w to całym sercem.
jak to zwykle bywa na poczÄ…tku roku szkolnego, nauczyciele
- Mieszkam przy tej ulicy - oznajmił, kiedy doszli do
nie zadawali wiele prac domowych, spotykała się ze Scottem.
rogu. - W czwartym domu po lewej. Może wpadniesz do
Co drugi dzień przychodziła do niej Fatima, która z wdzięcz-
mnie? - zaproponował.
nością przyjęła propozycję pomocy z angielskiego. Kath-
- Umówiłam się z tatą. Ma przyjechać do mnie za - ryn chętnie słuchała opowieści nowej koleżanki o jej kraju,
popatrzyła na zegarek - niecałą godzinę. Nie widziałam go o bezsensownej wojnie, która się tam toczyła, i często miała
od dwóch miesięcy. - Wciąż czuła lekki żal do ojca, mimo wrażenie, że to nie ona pomaga Fatimie, tylko odwrotnie.
to bardzo za nim tęskniła.
Dzięki tej cichej dziewczynie o smutnym spojrzeniu czuła
siÄ™ potrzebna i o wiele bogatsza.
- To odprowadzę cię do domu - zaofiarował się chłopak
i ruszyli w stronę następnej przecznicy. Kiedy zwierzyła się z tego Rebece, z którą codziennie
- Dzięki. rozmawiała przez telefon, ta powiedziała:
- Wiesz, kilka osób ze Stuarta powinni przenieść do tej
- A właśnie, pamiętasz, że w drugi weekend września
twojej szkoły w ramach terapii socjalnej. Zwłaszcza jedną.
mieliśmy pojechać na Cape Cod - powiedział Scott, gdy
- Jeśli mówisz o tej osobie, o której myślę, to obawiam
skręcili w ulicę, przy której mieszkała Kathryn. Spojrzał
się, że nie poskutkowałaby żadna terapia.
z obawą na dziewczynę i zapytał: - Wciąż masz ochotę
- Chyba masz rację - przyznała Rebeca, zadowolona, że
popłynąć moim jachtem?
wreszcie może szczerze wyrażać swoją opinię o Marcu
- Jasne. Ale sądziłam, że nic z tego nie wyjdzie, więc
O'Neillu. - Ach, właśnie, nie znasz jeszcze najświeższych
nawet nie rozmawiałam o tym z mamą. Mam nadzieje, że
plotek. Usiądz, bo się przewrócisz - poradziła przyjaciółce.
siÄ™ zgodzi.
- Możesz mówić. Leżę na dywanie. - Rebeca nie należała
- Gdyby miała jakieś wątpliwości, to mógłbym poprosić
do urodzonych plotkarek, które powtarzają każdą zasłyszaną
twojego dziadka, żeby spróbował ją przekonać - zapropo
informację, więc po takim jej wstępie Kathryn nastawiła się
nował Scott.
na jakiÅ› smakowity kÄ…sek.
- No tak, wy dwaj jesteście przecież mistrzami w kon
- No więc pierwszego dnia po wakacjach Ashley Mac-
spiracji i knuciu intryg. - Kathryn zatrzymała się przed
Kinnon przyszła do szkoły i tak zadzierała nosa jak nigdy
swoim domem. - Tu mieszkam.
dotąd. Uznała widać, że skoro znikła konkurencja... to
- Wiem, twój dziadek dał mi dokładny adres.
znaczy ty, to nic już jej nie stanie na drodze do Marca.
- No właśnie - powiedziała i oboje się roześmiali.
112
113
Nigdy nie mów nigdy
Jackie Stevens
Przez ostatni rok do znudzenia powtarzała sobie i Rebece,
Jeszcze dwa miesiÄ…ce temu Kathryn nigdy by nie uwierzy-
że jest zakochana w Marcu, a teraz wiedziała, że była to
ła, że będzie kiedyś słuchać z rozbawieniem historii o tym,
tylko powierzchowna fascynacja, która z miłością miała
jak inne dziewczyny zabiegają o względy Marca O'Neilla.
niewiele wspólnego, i wolała być ostrożna w nazywaniu
- A tymczasem - ciągnęła Rebeca - wyrosła jej nowa
uczuć, jakie żywiła do Scotta.
konkurencja. Zgadnij kto?
- Wiesz, że zawsze byłam kiepska w zgadywaniu. No,
proszę cię, powiedz - błagała Kathryn, bo babska ciekawość
nie dawała jej spokoju. - Albo daj mi przynajmniej jakąś
wskazówkę.
- No dobrze - zgodziła się jej przyjaciółka. - Kto się
wprowadził do waszego domu na Beacon Hill?
- Nie wierze! Mała Lucy?
- Mała? - zdziwiła się Rebeca. - Ona ma z metr osiem
dziesiąt wzrostu i wygląda całkiem jak Barbie.
- Jej ojciec mówił o niej nasza mała Lucy" - wyjaśniła
Kathryn.
- No więc mała Lucy" sprzątnęła Ashley chłopaka
sprzed nosa.
Przez chwilę jeszcze dziewczęta, śmiejąc się, rozmawiały
o szkolnych plotkach, a potem przyszedł czas na bardziej
osobiste zwierzenia.
- Wiesz, to niesamowite, że obie zakochałyśmy się
w tym samym czasie - powiedziała na koniec Rebeca.
Kathryn wieczorem w łóżku długo myślała nad słowami
przyjaciółki. Przecież nigdy jej nie mówiła, że jest zakochana
w Scotcie. Owszem, wspomniała, że jej na nim zależy, że
w towarzystwie żadnego innego chłopaka nie czuje się tak
dobrze, że go podziwia, że lubi go słuchać i na niego
patrzeć, że nie może się doczekać każdego spotkania z nim...
Nie powiedziała tylko, że marzy o tym, żeby ją wreszcie
pocałował. I nigdy z jej ust nie padło słowo miłość.
114
Nigdy nie mów nigdy
Dziewczyna jeszcze raz przejrzała w myślach zawartość
swojej torby podróżnej.
- Chyba nie - odparła.
- Mam nadzieję, że wzięłaś coś ciepłego. Zapowiadają
wprawdzie Å‚adny weekend, ale na Cape Cod pogoda lubi
płatać figle. - Pani Porter spojrzała na top na ramiączkach
i szorty córki.
- Mam dżinsy, grubą bluzę i kurtkę przeciwdeszczową -
odrzekła Kathryn i jeszcze raz niespokojnie zerknęła na
zegarek.
Kiedy usłyszała, jak na ulicy przed domem zatrzymuje
się samochód, podbiegła do okna i wyjrzała na zewnątrz.
Rozdział 8
Odetchnęła z ulgą, widząc Scotta wysiadającego od strony
pasażera z granatowego sedana.
Mama odprowadziła ją do furtki i właśnie otwierała ją
przed dziewczyną, gdy w samochodzie otworzyły się drzwi
od strony pasażera i wysiadł wysoki przystojny mężczyzna.
W reszcie nadszedł długo wyczekiwany drugi weekend
Miał mocno siwiejące włosy i brodę, ale twarz i sylwetkę
września. Scott chciał jechać na Cape Cod samochodem,
dość młodą. Kathryn uznała, że musi być mniej więcej
ale Kathryn pamiętała jeszcze, jak dwa lata temu właśnie
w wieku jej ojca.
o tej porze roku ona i jej rodzice odwiedzali dziadków w ich
- Dzień dobry - powiedział Scott. - To jest mój tata -
letniskowym domu i stracili kilka godzin, stojÄ…c w korku
zwrócił się do pani Porter, którą poznał już przed kilkoma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]