[ Pobierz całość w formacie PDF ]
¹¹x kasz e ania urzÄ…d kasztelana.
¹¹y er czn (daw.) zwinny, ruchliwy.
¹²p ek s ane je a i rozplÄ…tanie go miaÅ‚o stanowić symbol wymaganej w małżeÅ„stwie cierpliwoÅ›ci.
¹²¹z a e k koÅ‚owrotek do zw3ania nici.
¹²² i eria tu: sÅ‚użba.
¹²³a ek (z Å‚ac.) uczucie.
¹²t k zic herb ZwióiÅ„skich. [przypis autorski]
¹²u k ns acja (z Å‚ac.) pociecha.
òiennik Franciszki KrasiÅ„skiej 13
razie dostałem: pozwólcie, ażeby go syn mój na zadatek ściślejszego związku córze waszej
ofiarował . To mówiąc, dobył kosztownego pierścienia z brylantami i złożył go na tacy,
którą trzymał ksiąó Wojciech; ten przemówił także do Państwa, ale że wiele przymię-
szał łaciny, nie zrozumiawszy nie mogłam słów jego spamiętać. Jmć Dobroóiej zaś tak
obudwom odpowieóiał: Com onegdaj wyrzekł, to i w tej chwili powtarzam; przeciwko
dozgonnemu związkowi córki mojej z zacnym starostą nic nie mam; daję mu ją chętnie
z życzliwym błogosławieństwem i całe moje prawo ojcowskie nad nią zlewam na niego .
I ja toż samo z serca czynię dodała Jmć Dobroóiejka oto pierścień, klej-
not w domu moim najdroższy, bo go ojciec mój, Stefan Humiecki, wojewoda podolski,
z rÄ…k Å›p. Augusta II dostaÅ‚, kiedy do skutku pakta karÅ‚owieckie¹²v doprowaóiÅ‚ i Ka-
mieniec Podolski ostatecznie Turkom odebrał. Tym pierścieniem ja zaręczoną zostałam,
ten pierścień najstarszej córce mojej daję, z macierzyńskim afektem i z szczerą prośbą do
Wszechmocnego Boga, ażeby jej szczęście podobne mojemu przyniósł . I położyła na ta-
cy pierścień z ogromnym diamentem, pod spodem którego jest miniatura nieboszczyka
króla. Basiu! chodz tu, wasze! zawołał wtenczas Jmć Dobroóiej; wstała, poszła, ale
nie wiem, jak mogła przejść pokój, tak była zmięszana, tak się chwiała, że idąc, ledwie
nie upadła. Ksiąó Wojciech wyrzekł nad pierścionkami łacińskie błogosławieństwo, dał
pierścień z brylantami panu staroście, który go na mały palec u lewej ręki, serdecznym
zwany, siostrze mojej włożył, pocałowawszy ją pierwej w tęż rękę, a Basi dał pierścień
z portretem, mówiąc, żeby go panu staroście oddała; na sam koniuszek palca go włożyła,
ale pan starosta, skoro go odebrał, raz jeszcze pocałował ją w rękę, potem upadł do nóg
Państwa, óiękował im, świadczył się Bogiem, że bęóie się starał córkę ich uszczęśli-
wić. Tymczasem pan wojewoda całował w czoło drżącą Basię i pan pułkownik i ksiąó
Wojciech śliczne jej komplimenta prawili. Jmć Dobroóiej wziął wielki puchar, nalał go
starym węgrzynem, wniósł zdrowie oblubieńców i wszyscy spełnili go kolejno. Tak
to wszystko było uroczyste i tkliwe, że mnie, patrzącej z daleka, cały czas łzy się z oczu
toczyły. Nie płacz, Franulku powieóiał Macieńko (który był cały czas w pokoju, ale
przecie milczał) nie płacz, i z Jmościanką tak najdalej za rok bęóie! . Za rok to jeszcze
za prędko, ale za parę lat to się i nie rozgniewam, jak się ze mną tak stanie.
Cała roóina Zwióińskich niepojęcie dla Basi uprzejma i grzeczna, Państwo oboje
pocałowali ją wczora w twarz, jak im dobrej nocy życzyła; w całym domu wszyscy dla niej
od dnia wczorajszego mają jakieś względy, o nikim, tylko o niej mowa: wszyscy jej win-
szują, wszyscy się jej polecają, każdy by rad, żeby go do swego przyszłego dworu przyjęła.
Imć Dobroóiej dobyÅ‚ z sepecika¹²w tysiÄ…c dukatów holenderskich, zalecajÄ…c Jmć Dobro-
óiejce, żeby porządnie i uczciwie opatrzoną córkę z domu wyprawiła. Oboje naraóali
się nad wyprawą goóin kilka. Jutro panna Zawistowska, białogłowa baróo zacna, koło
trzyóiestu lat mająca, w domu Państwa od maleńka wychowana i która bęóie wyprawną
pannÄ…¹²x Basi, pojeóie z komisarzem do Warszawy dla zakupienia potrzebnych rzeczy.
W skarbcu naszym stojÄ… już od dawna cztery wielkie kuÊîy srebra dla każdej z nas; kufer
Basi przeznaczony kazał Jmć Dobroóiej otworzyć, przepatrzył sam wszystko i naczynia
potrzebujÄ…ce naprawy lub ochÄ™dożenia¹²y także do Warszawy pójdÄ…. Pan wojewoda jutro
[ Pobierz całość w formacie PDF ]