[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej gwarancje sÄ… mocne i dawne. Gdy w 1972 roku dziennik  Washington Post wy-
ciągnął na światło dzienne aferę Watergate i przez kilkadziesiąt miesięcy ją pilotował,
prezydent Richard Nixon i jego ludzie chcieli gazetę zabić. Dosłownie. Próbowali ją
zdemolować ekonomicznie, odbierając jej należące do niej stacje telewizyjne. Bankruc-
two było wtedy dla gazety całkiem realną perspektywą. Ale jej szefowie nie ugięli się.
Postawili na swoim, a reporterom pozwolili robić swoje. Opłaciło się. Dziś rozgryzanie
Watergate uchodzi za symbol zaangażowanego śledczego dziennikarstwa, a postawa
wydawców  Washington Post jest uznawana za wzór do naśladowania. Gdy w 1971
249
roku  Washington Post i  New York Times chciały opublikować dokumenty pokazu-
jące, jak doszło do amerykańskiego zaangażowania w Wietnamie, tak zwane Pentagon
Papers, Biały Dom i ministerstwo obrony chciały wstrzymać publikację. Oba dzienniki
i tym razem się nie ugięły. Rząd zwrócił się więc w akcie desperacji do sądu. A wierny
zasadom wolności słowa Sąd Najwyższy stanął po stronie gazet.
Jasne, łatwiej w Ameryce niż w Polsce, łatwiej dziennikom  Washington Post i
 New York Times niż  Głosowi Pabianic . Ale idzie o zasady. Jeśli zostaną złamane,
nie będzie żadnych standardów, żadnych reguł. Najważniejszą monetą jest w mediach
i w dziennikarstwie wiarygodność. Można mieć zresztą i wiarygodność, i zysk, bo gdy-
by było inaczej, nie moglibyśmy czytać ani  Washington Post , ani  New York Time-
sa . W punkcie wyjścia trzeba jednak pamiętać, że psim obowiązkiem mediów i nas,
dziennikarzy, jest służba ludziom, społeczeństwu oraz kontrolowanie rządzących i stałe
patrzenie im na ręce, a nie słuchanie poleceń władzy. Tu nie ma żadnych odcieni. Albo
biel, albo czerń. Trzeba walczyć. Jak? Powtarzam bez końca: trzeba umieć robić rzeczy
niepopularne, trzeba umieć pójść pod prąd i jeśli nie ma innego wyjścia, wejść w zwar-
cie. Czasem trzeba umieć histeryzować  nie reagują na argumenty, to może zareagują
250
na krzyk? Trzeba umieć stawiać na swoim i nie martwić się, że przylepią nam etykietkę
 konfliktowy . Niech Bóg nas broni przed niekonfliktowymi dziennikarzami. Trzeba
walczyć nawet o detale dziś, by nie być bez szans na zwycięstwo w walce o większą
stawkę jutro; trzeba umieć stracić pracę dziś, by zyskać ją jutro; trzeba pamiętać, że
ma się tylko jedną twarz i tylko jedno nazwisko i że twarz i nazwisko traci się tylko
raz; trzeba pamiętać, że wolność słowa jest wielkim przywilejem, który mamy, choć
większość z nas ma go dzięki ofiarom i poświęceniu innych. Musimy na ten przywilej
zasłużyć.
CO ROBI?
Polska demokracja jest tak chora między innymi dlatego, że media publiczne w Pol-
sce wyglądają tak, jak wyglądają. Stan mediów to skutek problemów demokracji. Ale
ów stan jest też powodem pogłębiania tych problemów. Każda demokracja, a młoda de-
mokracja przede wszystkim, potrzebuje jak najszerszej przestrzeni na debatÄ™ publicznÄ….
251
W takiej debacie nie może zabraknąć żadnego ważnego głosu. %7ładne ważne stanowisko
nie może być zepchnięte na margines. Nie będzie takiej debaty bez prawdziwie publicz-
nej telewizji. Wolnej, niezależnej, służącej prawdzie i ludziom. Byłaby ona jak świeże
powietrze wpuszczone do zatęchłego pomieszczenia. Mimo wszystko mam wielką na-
dzieję, że w Polsce taka telewizja publiczna będzie. W każdym razie warto się starać,
by taką była. Krzycząc, gdy dzieje się w niej zle. Broniąc zasad, gdy się w niej pracu-
je. Wyrażając solidarność z tymi, którzy w niej pracują i tych zasad bronią. Piętnując
polityków, którzy dybią na jej cnotę.
O wolność prasy musimy walczyć wszyscy. I, patrząc na to, co dzieje się przy oka-
zji afery Rywina, sądzę, że ogromna większość mediów i dziennikarzy walczy o nią
tak, jak trzeba. Widzę poczucie misji, widzę wierność zasadom, widzę chęć służenia
ludziom, czytelnikom, widzom, słuchaczom. To dzięki nam, dziennikarzom, powstała
komisja śledcza, to dzięki nam przesłuchania przed nią są jawne, to dzięki większo-
ści z nas miliony ludzi dowiadują się, co się dzieje na jej posiedzeniach i co się dzieje
w Polsce. Większość polskich dziennikarzy robi swoje.  Gdyby trzeba było wybierać
między wolnym rządem a wolną prasą  pisał Thomas Jefferson  niech nas Bóg bro-
252
ni przed takim wyborem, wybrałbym wolną prasę. Jeśli moralne i kulturalne instytucje
ulegną zepsuciu, jeśli ta sól straci swój smak, zaniknie sfera uporządkowanej wolności.
Państwo zostanie skazane na podział i autodestrukcję, gospodarkę ogarnie hedonizm
i bezwzględna pogoń za korzyścią. Dlatego niezbędne dla demokracji jest zachowanie
pierwszeństwa przez instytucje gwarantujące swobodę sumienia i przepływu informa-
cji . Skąd Jefferson wiedział, jak będzie wyglądała Polska 2003 roku? A właśnie tak
wygląda. Nie, nie będzie łatwo to zmienić. Ale i tu  trzeba próbować. Może się uda.
PRZYWÓDZTWO
Trzeba nam nowej generacji przywódców, bo do zdobycia są nowe światy.
John Kennedy
KOMU POCHODNIA
Czasem aż się chce słuchać prezydenta. Choćby ten fragment jego wystąpienia na
Wawelu:  W latach drugiej wojny światowej w Krakowie działy się rzeczy, którym za-
wdzięczamy ważne dziedzictwo dwudziestego wieku. Młody seminarzysta Karol Woj-
tyła widział flagę ze swastyką nad murami wawelskiego zamku. Dzielił cierpienia całe-
go społeczeństwa i brał udział w przymusowych robotach. To kapłańskie doświadczenie
i wiara zaowocowały nową wizją: należy szanować godność każdego człowieka, gdyż
Bóg zna i miłuje każdą osobę. Po wielu latach wizja i odwaga tego człowieka przera-
ziły tyranów i przyniosły wolność jego ukochanemu krajowi oraz wyzwoliły połowę
256
kontynentu. Dziś papież Jan Paweł II nadal broni godności każdej żywej istoty i daje
wyraz najwyższym aspiracjom naszej wspólnej kultury. (. . . ) Dziękuję wam za gościn-
ność. Dziękuję za wyrazy przyjazni. Niech Bóg błogosławi ten wielki naród, niech bóg
pobłogosławi wszystkich Polaków .
Dobrze, gdy jest przywódca, który mówi do nas tak pięknie, niemal porywająco, jak
mówił do nas prezydent Bush. Jeśli przejawem przywódczego talentu jest wyczuwa-
nie nastroju chwili, bezbłędne wyłapywanie kontekstu, umiejętność użycia właściwych
słów we właściwym momencie, zdolność do opakowania chwili i historii w słowa, a jest
właśnie tak, to George Bush tę część ekwipunku przywódcy zabrał ze sobą w drogę.
Chciałoby się, żeby coś takiego powiedział nam polski przywódca, ale dobrze, że po-
wiedział nam to ktokolwiek. Jasne, nie słowa decydują o tym, czy ktoś jest przywódcą,
czy nie. W każdym razie nie przede wszystkim słowa. Choć trudno znalezć prawdziwe-
go przywódcę, który nie potrafi zrozumieć wagi słów i który nie potrafi czynić z nich
użytku. Ale wyjdzmy poza słowa. Może nasi politycy mają kłopoty z werbalizacją wiel-
kich myśli, i to ich jedyny mankament.
257
Były w III Rzeczypospolitej momenty wielkości polityków  naszych liderów. Mu- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl