[ Pobierz całość w formacie PDF ]
energii.
Ethan zakończył swój etap. Po siedmiu godzinach operacji znów przyszła pora na Grace. Jej zadaniem
było zrekonstruowanie języka chłopca. Może już nigdy nie będzie wyraznie mówić, ale odzyska język.
Przeszczepiła fragment skóry na brodę i przekazała pacjenta w ręce specjalisty od warg. Mitch
wykonał fantastyczną robotę. Przynajmniej przez kilka lat chłopiec będzie wyglądał całkiem niezle.
W normalnych warunkach powinien przejść jeszcze kilka takich zabiegów w miarę dorastania, jednak
rzeczywistość jest taka, jaka jest. Nic więcej nie mogli dla niego zrobić, ale byli bardzo zadowoleni
z efektu.
Po jedenastu godzinach mogła wreszcie zdjąć maskę, czepek, rękawiczki i fartuch. Ze zmęczenia nie
czuła nóg. Umyła się i opadła na fotel w pokoju lekarskim. Mitch, który był przy całej operacji, usiadł
obok niej.
Też padał ze zmęczenia. Kiedy wziął ją za rękę, poczuła się jak w siódmym niebie. Jak miło jest mieć
przy sobie oddanego mężczyznę! Dopiero po chwili uzmysłowiła sobie, że ma odsłonięte przedramiona.
Każdy mógł zobaczyć jej blizny.
Ethan wszedł do pokoju, obrzucił wzrokiem ich splecione dłonie i nawet nie mrugnął. Nie dał po sobie
poznać, że zauważył blizny. Na polu walki pewnie widział o wiele gorsze rzeczy.
Poszło naprawdę niezle rzekł z satysfakcją.
Uścisnęli sobie dłonie. Pożartowali beztrosko, bo wreszcie mogli rozładować napięcie. Grace
spojrzała na zegarek: było już piętnaście po siódmej. Gdy Ethan pożegnał się i wyszedł, Mitch pocałował
ją i szczerze pochwalił jej talent. Odwzajemniła się tym samym.
Znowu ją pocałował.
Wiesz, czego mi teraz brakuje?
Czyżby myślał o seksie? Po prawie dwunastu godzinach przy stole operacyjnym?
Stęskniłem się za Mią.
Policzyła szybko. Ostatni raz widział córkę dwadzieścia cztery godziny temu.
Zjedz z nami kolację zaproponował. Potem razem położymy Mię do łóżka. Ogromnie się ucieszy
na twój widok. Podniósł się i podał Grace rękę. Bezustannie o tobie mówi, pyta, kiedy ją odwiedzisz.
Uśmiechnął się szeroko. Będzie skakać z radości, gdy się o nas dowie.
To nie za szybkie tempo?
Pokręcił głową.
Kiedy człowiek spotka tę jedną kobietę, która jest dla niego wszystkim, może od razu powiedzieć
o tym tej drugiej najważniejszej pod słońcem. Zmiało i bez wahania. Kiedy w to uwierzysz?
Takie jasne postawienie sprawy zbiło ją z tropu.
Mitch znowu spoważniał.
Wiem, że to szybkie tempo, ale podziwiam cię i kocham. Chyba od dnia, kiedy się spotkaliśmy, tylko
wtedy jeszcze nie byłem gotowy.
Z nią było tak samo. Padła mu w ramiona.
Mitch, ja też cię kocham.
Zdjęłaś mi kamień z serca. Uśmiechnął się, przygarnął ją do piersi i pocałował. Dziękuję.
Za co?
Dzięki tobie znowu kocham.
To najcudowniejsza chwila w jej życiu. W ramionach najcudowniejszego mężczyzny, jakiego spotkała.
Ja też. Ja też.
Gracie! Gracie! Poczytaj mi! Mia skakała wokół niej jak szalona.
Mitch bez specjalnego trudu namówił Grace do wspólnej kolacji. Umierała z głodu, a Roberta
przygotowała zapiekankę z kurczaka, dzikiego ryżu, grzybów i zielonego groszku. Mia już była po kolacji
i po kąpieli, ubrana w piżamkę. Podczas gdy dorośli się posilali, mała opowiadała im o pełnym wrażeń
dniu.
Co to jest? zapytała, zauważając blizny na przedramionach Grace.
To? Mia zaskoczyła ją pytaniem. Hm, to ślady po oparzeniach.
Mia przyglądała się im badawczo.
To boli?
Bolało tylko na początku. Teraz już nie.
Mia pochyliła się i pocałowała jej rękę.
Pocałowałam i już będzie dobrze zapewniła z powagą.
Najpierw zaakceptował ją Mitch, teraz Mia. Kolej na nią. Serdecznie uścisnęła dziewczynkę i ponad
jej ramieniem zerknęła na Mitcha.
Jego mina poruszyła ją do głębi.
Dziękuję.
Podniósł się i zaczął sprzątać ze stołu. Ta chwila, nabrzmiała emocjami, chyba była dla niego zbyt
trudna.
Mia pobiegła się pobawić, Grace weszła do kuchni.
Mogłabym poczytać jej na dobranoc?
Oczywiście. Odwrócił się do niej. W ogóle to powinnaś tu przenocować.
Mia, która w tym momencie weszła do kuchni, z radości klasnęła w dłonie.
Będziesz u nas nocować! Hurra! Zpij ze mną!
Grace przepełniła szalona radość. Dwójka najcudowniejszych ludzi pod słońcem chce, by u nich
została. Zerknęła na Mitcha, jemu pozostawiając wybrnięcie z sytuacji.
Hm, Mia& Przykląkł na kolano, tak jak wczoraj przed nią. Serce w niej topniało. Grace jest
naszym gościem, więc powinna nocować w pokoju gościnnym. Prawda?
Mia wydęła usta, lecz trwało to moment. Rozłożyła ramiona, uśmiechnęła się szeroko i klasnęła
w dłonie. Z promienną buzią popatrzyła na Grace.
Obudzę cię na śniadanie!
Mitch wymownie popatrzył na nią, jakby ostrzegając, by szykowała się na pobudkę skoro świt.
Rozpromieniła się uszczęśliwiona. Od wypadku nie czuła się tak lekko i radośnie.
Zgoda.
Mitch bezgłośnie powiedział pożałujesz i popatrzył na sufit. Mia podbiegła do Grace i objęła ją za
nogi.
Ja ciÄ™ kocham, Gracie.
Dziecko zdecydowało błyskawicznie, ale przecież oni też się długo nie namyślali. Minęły dopiero
cztery tygodnie, odkąd jest w Londynie. Zresztą nieważne, co inni sobie pomyślą. Pochyliła się, objęła
Mię i pocałowała ją w czubek głowy.
Wiesz co?
Co? Mia wlepiła w nią wielkie przepastne oczy. Takie jak taty.
Podjęła decyzję.
Ja też cię kocham i nie mogę doczekać się naszego śniadanka. Jeśli dobrze pójdzie, może już
zawsze będą jeść razem śniadanie, dopóki Mia nie dorośnie i nie zamieszka oddzielnie. Och, chyba się
zagalopowała. Lepiej cieszyć się każdą przeżywaną chwilą.
To najlepszy sposób. W końcu to zrozumiała.
Pocałowała Mię. Zadowolony i dumny z córki Mitch wziął dziecko za rękę i poprowadził do łazienki.
Jak już się umówiłyście, to pora umyć ząbki.
Nigdy nie czuła się tak mile widziana. Chcą ją tutaj, chcą, by z nimi była.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]