[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wylałaby je wszystkie naraz. Oddając się Sethowi,
przysięgła sobie, że nigdy nie będzie tego żałować
i nigdy nie będzie płakać. Pocieszała ją świadomość,
że gdy ból ucichnie, pozostaną wspomnienia - słod
kie, bezcenne wspomnienia. Miała rację, że nie padła
mu w ramiona i nie wyznała miłości, na co miała tak
wielką ochotę. Byłoby to nie do zniesienia dla nich
obojga. Swoim naturalnym zachowaniem i beztro
skim tonem głosu sprawiła, że wspólnie spędzony
GRA LUSTER 205
czas był dla niego samą przyjemnością. Ale też nie
spodziewała się takiej obojętności i chłodu, z jakimi
odszedł z jej studia - i z jej życia.
Był taki moment - najpierw w jego kuchni,
a pózniej, gdy jechali samochodem do szkoły - kiedy
przemknęła jej myśl, że może się myli, że może zna
czy dla niego coś więcej, że nie jest tylko krótką
przygodą. Poniosła ją wyobraznia! Ot, takie sobie
pobożne życzenie, pomyślała i otrząsnęła się z nie
smakiem. To, co było między nimi, było cudowne, ale
się skończyło. Czyż sama nie powiedziała już tego
Sethowi?
Wyprostowała się, bezskutecznie próbując przy
brać beznamiętny wyraz oczu, jaki miał Seth, gdy
odwrócił się, opuszczając studio. Zamiast tego ręce
jej zacisnęły się w pięści, dławiło ją w gardle. Czy
kiedykolwiek przestanę go kochać? Czy potrafię?
Powędrowała wzrokiem w kierunku telefonu, do
tknęła słuchawki. Tak strasznie chciała usłyszeć jego
głos. %7łeby choć tylko wypowiedział jej imię!
Idiotka! Ledwie zdążył dojechać do domu, a ty już
chcesz robić z siebie idiotkę! Zacisnęła z całej siły
powieki. Będzie coraz łatwiej. Musi być.
Wstała i podeszła do okna. Brzegi ram powlekał
lód. Za szkołą wznosił się wysoki i stromy pagórek,
zakręcający na wąskie boisko. Co najmniej tuzin dzie
ciaków szalało na saneczkach. Były za daleko, by
mogła słyszeć ich piski i śmiech, które z pewnością
niosły się echem w czystym powietrzu. Tu i ówdzie
rosły drzewa, opatulone jak trzeba na zimę i uginające
206 GRA LUSTER
się pod ciężarem śniegu, połyskujące w ostrych pro
mieniach słońca.
Patrzyła przez dłuższą chwilę. Plama czerwieni
śmignęła z pagórka, po czym zaczęła się piąć z po
wrotem na górę. Za nią zamigotała zieleń, która za
wróciła w połowie drogi i jak kula stoczyła się na sam
dół. Przez chwilę Lindsay gotowa była wybiec na
dwór i dołączyć do nich. Chciała poczuć chłód, szczy
piący śnieg, zapierającą dech prędkość. Chciała z mo
zołem drapać się na wierzchołek pagórka. Było jej za
gorąco - zbyt samotnie - za szybą okna.
%7łycie toczy się normalnie, pomyślała z zadumą,
z czołem opartym o zimne szkło. A ponieważ świat
nie zawali się z mojego powodu, lepiej trzymać się
głównego nurtu. Nie wycofa się ani nie schowa przed
nim. Wyjdzie mu naprzeciw. I wtedy usłyszała przy
wołującą na pamięć różne obrazy muzykę z  Dziadka
do orzechów".
Zacznę od tego miejsca.
Podeszła do drzwi, otworzyła je i weszła do studia.
Ani Nikolai, ani Ruth nie zauważyli jej wejścia, a ona,
nie chcąc im przeszkadzać, przystanęła i przyglądała
się Ruth, która z rozmarzonym półuśmiechem, bez
wysiłku i z wdziękiem wykonywała jego polecenia.
On zaś obserwował ją i niczego nie komentował.
Człowiek patrzący na niego z zewnątrz nie byłby
w stanie powiedzieć, co dzieje się w jego głowie,
stwierdziła Lindsay. To była jedna z cech jego chara
kteru - w jednej chwili otwarty i bezgranicznie wy
lewny, po chwili tajemniczy jak sfinks. Może właśnie
GRA LUSTER 20 7
dlatego kobiety uważają, że jest taki atrakcyjny, po
myślała. Nagle przyszło jej do głowy, że jest w tym
podobny do Setha. Ale ponieważ w tej chwili za nic
nie chciała zgłębiać tego tematu, odwróciła się i dalej
obserwowała Ruth.
Jest taka młoda! Jeszcze prawie dziecko, z wy
jątkiem tych dojrzałych, mądrych i tragicznych
oczu. A przecież powinna cieszyć się życiem! Dla
czego życie siedemnastolatki musi być takie skompli
kowane?
Przycisnęła palce do skroni, próbując przypomnieć
sobie siebie w tym samym wieku. Była już wówczas
w Nowym Jorku, a życie, choć proste, stawiało wiel
kie wymagania - z jednego i tego samego powodu:
baletu. Pewnie to samo czeka Ruth.
Patrząc wciąż na dziewczynę, Lindsay doszła do
wniosku, że życie nie zawsze bywa łatwe. Miała na
myśli siebie i Ruth. Droga niektórych bywa ciernista,
ale za to nagroda może być taka... słodka. Dobrze
pamięta niewiarygodną radość z tańczenia na scenie,
efekt nie kończących się godzin ćwiczeń i prób, za
płatę za cały trud i ból, za całe poświęcenie. Ruth
doświadczy tego samego. To jest jej pisane. Na razie
Lindsay odsuwała od siebie myśl, że aby zapewnić
Ruth to, co uważała za jej prawo, będzie musiała
stawić czoło Sethowi. A żeby osiągnąć pożądany sku
tek, będzie musiała wykazać wiele siły i opanowania.
Ma na to dość czasu. Przemyśli wszystko podczas
najbliższych nocy, kiedy będzie sama. Była pewna, że
sobie poradzi, że w ciągu paru dni upora się ze swoimi
208 GRA LUSTER
emocjami. Wtedy dopiero porozmawia z Sethem
o Ruth.
Kiedy ucichła muzyka, Ruth zastygła w końcowej
pozie. Kiedy opuściła ramiona, rozbrzmiała dalsza część
utworu, ale Nick nie odezwał się do miej. Nie wydał
polecenia, nie skomentował, tylko zatrzymał płytę.
Ruth oddychała szybko, musiała zwilżyć wargi.
Teraz, gdy skończył się taniec, a ona mogła się
rozluznić, była spięta do granic wytrzymałości. Jej
palce, tak nieprawdopodobnie urocze i wdzięczne
w tańcu, nagle zaczęły drżeć.
Uważa pewnie, że jestem beznadziejna, i zaraz mi
to powie, dręczyła siebie. Pożałuje mnie i powie coś
uspokajającego i uprzejmego. Wiele pytań przycho
dziło jej do głowy. Chciałaby mieć odwagę, by wypo
wiedzieć je na głos, ale stać ją było jedynie na to, by
kurczowo zaciskać ręce. Jakby od opinii jednego
człowieka zależało całe jej życie.
Nagle rozejrzał się i napotkał jej wzrok. Intensyw
ność jego spojrzenia przeraziła ją tak bardzo, że jesz
cze mocniej zacisnęła ręce. A potem zrzucił maskę
i uśmiechnął się do niej, a serce Ruth zamarło.
Oto one, pomyślała bliska omdlenia. Oto te uprzej
me, zabójcze słowa.
- Proszę pana - zaczęła, chcąc go zatrzymać, nim
sam zacznie. Wolałaby przyjąć szybki, czysty cios.
- Lindsay miała rację - przerwał jej. - Kiedy bę
dziesz w Nowym Jorku, zgłoś się do mnie.
- Do pana? - powtórzyła bezmyślnie Ruth, nie
wierząc własnym uszom.
GRA LUSTER 209
- Tak, do mnie. - Nikolai zdawał się szczerze roz
bawiony odpowiedzią Ruth. - Znam się trochę na ba
lecie.
- Och, proszę pana, nie to miałam... - Przerażona,
podeszła do niego. - Ja tylko... Miałam tylko na my
śli...
Ujął jej ręce, żeby ją uspokoić, przerwać niezrozu
miały bełkot.
- Masz takie ogromne oczy, gdy jesteś zmieszana
- powiedział, poklepując ją po ręku. - Oczywiście,
jeszcze nie wszystko widziałem. - Kiedy puścił jej
ręce, ujął jej podbródek i zaczął dokładnie i bezna
miętnie oglądać jej twarz. - Ani jak tańczysz na poin
tach, ani z partnerem - ciągnął. - Ale to, co zobaczy
łem, jest dobre.
Odebrało jej głos.  Dobre" w ustach Davidova by
ło najwyższą pochwałą.
Teraz Lindsay wysunęła się do przodu. Nick pod
niósł głowę, zaprzestał dalszych oględzin twarzy
Ruth.
- Pticzka? - Podszedł do Lindsay.
Miała suche i spokojne oczy, bez śladu zaczerwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl