[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bez skazy, a wilgotne włosy miękko spływały na plecy.
Gabby obojętnie wzruszyła ramionami i mruknęła:
- Zasługa czystej sukni.
- Co innego miałem na myśli.
Usiłował wymazać z pamięci nagą postać w wannie. Przyszło mu to z trudem.
Gabby zauważyła, że Rafik wpatruje się w jej dekolt. Oblała się rumieńcem i spuściła
głowę, aby włosami zakryć płonące policzki.
- Pani obecny strój nie nadaje się do samochodu dostawczego. Wygląda pani, jakby
się wstydziła - mówił rozbawiony. - Proponuję, żebyśmy zapomnieli o niedawnym... in-
cydencie.
- Według mnie to wcale nie był incydent - burknęła Gabby. - Proszę mi wreszcie
powiedzieć, czego pan ode mnie oczekuje.
Rafik pokręcił głową.
- Najpierw musi pani coś zjeść.
Wskazał stolik. Służba zabrała zimne potrawy i przyniosła świeże, gorące.
- Nie jestem głodna.
Kłamstwo zaraz się wydało, bo zaburczało jej w brzuchu.
Rafik podszedł do stolika i zdjął przykrycie z salaterki. Gabby pociekła ślinka.
- Niech pani usiÄ…dzie.
R
L
T
Chciała zaoponować, ale uznała, że sprzeciw nie ma sensu. Im szybciej zastosuje
się do polecenia następcy tronu, tym prędzej się dowie, co musi zrobić, aby wyciągnąć
Paula z więzienia.
- Czy pan będzie patrzył, jak jem?
Bała się, że pod obserwacją dostanie niestrawności.
- Ja też się posilę.
Z gracją usiadł przy okrągłym stole. Gabby pomyślała, że sytuacja przypomina
randkę. Nałożyła sobie sporą porcję i wzięła pierwszy kęs do ust. Niebo w gębie.
- Nie wiem jak pan, ale ja mogę jednocześnie jeść i rozmawiać.
Lecz nie mogła patrzeć na Rafika i logicznie myśleć. Nawet nie próbowała. Wbiła
oczy w talerz i zaczęła mówić rzeczowym tonem.
- Paulowi grozi kara dwudziestu pięciu lat, więc żadna cena nie będzie za wysoka.
Niech pan przestanie być tajemniczy i powie wreszcie, czego ode mnie oczekuje. %7łąda
pan mojej duszy i mam podpisać cyrograf?
Roześmiała się z swego konceptu, ale Rafik zachował powagę.
- Co pani sÄ…dzi o mojej ojczyznie?
Gabby zaczynała tracić cierpliwość.
- Nie miałam czasu na zwiedzanie - mruknęła.
- Będę mówił pani po imieniu, Gabriello.
- A jak ja mam się zwracać do pana?
Wszystko, co przychodziło jej do głowy, mogłoby zostać uznane za obrazę maje-
statu.
- Mam na imiÄ™ Rafik.
- Nie wypada, żebym ja mówiła następcy tronu po imieniu.
- Dlaczego? - Spojrzał na nią zdziwiony.
Uważała, że mówienie mu po imieniu brzmiałoby zbyt intymnie, więc pominęła
pytanie milczeniem.
- Dlaczego kazał mnie pan tutaj przyprowadzić? O co w tym wszystkim chodzi?
Jedzenie, suknia...
R
L
T
Urwała, ponieważ uświadomiła sobie, że nikt nie wie, gdzie ona się znajduje. Zo-
stała porwana, a nawet tego nie zauważyła! Straciła apetyt.
- Powiedziałam urzędnikowi w ambasadzie... - Gorączkowo szukała w pamięci
nazwiska. - Powiedziałam panu Parkerowi, że o szóstej do niego zadzwonię. Jeśli tego
nie zrobiÄ™, przyjedzie po mnie.
- Doprawdy? Ani słowem nie wspomniał o tym podczas naszej rozmowy.
Gabby zrobiła wielkie oczy.
- Rozmawiał pan z pracownikiem ambasady i powiedział mu, gdzie jestem?
%7łegnając się z poważnym starszym panem, obiecała, że nie zrobi nic nieprzemy-
ślanego. Wystraszyła się, bo Rafik miał dziwną minę.
- Poskarżył się pan na mnie?
- Nie złożyłem zażalenia.
Odetchnęła z ulgą. Urzędnik był beznadziejny, ale wolałaby nie stracić sympatii
jednego z niewielu ludzi, którzy byli po stronie Paula.
- Pan Parker wystraszył się, gdy mu powiedziałem, gdzie jesteś. Miał wrażenie, że
powierzyłaś jemu załatwienie sprawy. Zamierzał wystąpić w twoim imieniu.
Gabby pogardliwie wykrzywiła usta.
- Z niego miałabym tyle pożytku, co z zeszłorocznego śniegu. Ględził o kanałach
dyplomatycznych, uprzedzał, że załatwianie spraw tą drogą wymaga czasu. A ja nie mo-
gę czekać.
W czarnych oczach mignął dziwny błysk. Gabby usiłowała zgadnąć, co to znaczy,
ale Rafik zaskoczył ją, oświadczając:
- Tak się składa, że mnie się też spieszy.
Popatrzyła na niego nieufnie.
- SÅ‚ucham?
- Ja też nie mogę czekać. Gabriello, daję słowo, że nie zamierzam cię porwać.
- Wcale tego nie powiedziałam. - Gabby zarumieniła się.
- Ale pomyślałaś, prawda? Drzwi są otwarte i brama będzie otwarta, jeśli zdecydu-
jesz się odejść. Jesteś wolna, postąpisz, jak zechcesz. Nie ma zaryglowanych drzwi,
R
L
T
strażników... Pozwolę sobie przypomnieć, że to ty mnie szukałaś... a raczej szukałaś mo-
jego ojca. Optymizm odniósł zwycięstwo nad rozsądkiem.
Gabby opanowała złość.
- Czy pan siÄ™ ze mnÄ… bawi jak kot z myszÄ…? To jakaÅ› gra czy naprawdÄ™ chce pan
pomóc mojemu bratu?
- To zależy od ciebie.
- Czego chcesz... Rafiku?
- JesteÅ› nauczycielkÄ…, prawda?
- Skąd wiesz? - krzyknęła zdumiona.
PominÄ…Å‚ pytanie milczeniem.
- Nie jesteś z nikim związana uczuciowo, nigdy nie byłaś poważnie zakochana.
Trudno mi w to uwierzyć, ale jeśli ta informacja jest prawdziwa, to nie istnieje jedyna
przeszkoda, która mogłaby mi uniemożliwić przeprowadzenie planu.
%7łona przyszłego króla powinna być dziewicą. Lecz nawet król Zafir, który przy-
wiązywał dużą wagę do takich kwestii, zdawał sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach
to jest rzadko osiÄ…galne.
Gabby poczuła, że oblewa się szkarłatnym rumieńcem.
- SkÄ…d masz takie informacje? Jak...?
- Gdy ty odpoczywałaś, ja zapoznałem się ze sprawą twojego brata.
- Wiesz, że jest niewinny, prawda?
- Tego jeszcze nie wiem.
Gabby odłożyła widelec i zmrużyła oczy.
- A ja jestem pewna.
- Czy moglibyśmy na razie nie roztrząsać kwestii winy lub niewinności twojego
brata?
Spojrzała na niego z niesmakiem.
- Widzę, że nie interesuje cię sprawiedliwość - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Dotychczas nie wtrącałem się do sądownictwa, ale jestem gotów zrobić wyjątek.
- Nareszcie wiem coś o tobie. Jesteś oportunistą. Powiedzże, czego chcesz.
R
L
T
Zauważyła, że Rafik jest dotknięty brakiem szacunku. Niezrażona wyżej uniosła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl