[ Pobierz całość w formacie PDF ]
całkiem nowe doznanie. Szczera, odważna zmysłowość
połączona z nieskończoną czułością. Każde dotknięcie
języka Mii miało moc dawania i jednocześnie brania,
zagrażając murom, którymi tak starannie otoczył swoje
serce.
W pewnej chwili Mia poczuła, że dłużej nie zniesie
dzielącej ich bariery mokrych ubrań. Chciała przylgnąć
do niego nagim ciałem, ale nie potrafiła oderwać się od
jego warg, więc próbowała wsunąć mu rękę pod koszulkę.
87
RS
Jednak mokra bawełna przywarła do jego pleców jak
druga skóra.
W końcu zwyciężyła w niej chęć dotykania jego ciała.
- Mokre ciuchy są do kitu - mruknęła. Roześmiał się i
posłusznie ściągnął T-shirt, a ona pożerała wzrokiem jego
tors przecięty cienką linią ciemnych włosów niknącą pod
paskiem szortów. Brakowało jej tchu.
WyciÄ…gnÄ…Å‚ do niej ramiona.
- Teraz lepiej?
Lepiej? Flynn jest darem niebios. Dla niej.
- Prawie. - Spuściła wzrok na jego szorty. - Nie do
końca jesteś rozpakowany.
- Zaraz będę. - Zrzucił zbędną część garderoby.
Chciała go dotykać, smakować, pieścić, ale najpierw
musiała sama się rozebrać. Drżącymi palcami szamotała
się z mokrym podkoszulkiem. Frustracja zmagała się w
niej z pożądaniem. W końcu jednak zrzuciła mokre
rzeczy. Gdy sięgnęła do tyłu, by rozpiąć stanik,
powstrzymał ją.
- Ja chcę to zrobić. Spojrzała mu w oczy.
- NaprawdÄ™?
- NaprawdÄ™.
Powoli wodził palcem wzdłuż ramiączka i dalej po
koronce na jej dekolcie, Å‚akomie spoglÄ…dajÄ…c na jej piersi.
Dla niej ta prosta pieszczota była najsłodszą torturą.
Potem rozpiął stanik i z wyrazem uwielbienia położył
dłonie na jej piersiach.
- Jesteś piękna.
Jęknęła cicho, bo jej rozedrgane ciało domagało się
spełnienia. Zamknął jej usta pocałunkiem, a ona miała
wrażenie, że w jej żyłach tętni rozpalone do białości
żelazo, wyciskając na niej jego piętno.
Gdy poczuła jego wezbraną męskość, ogarnęło ją
zdumienie, że go aż tak podnieca, jednocześnie dając jej
rozkoszne poczucie władzy nad nim. Pożądała go każdym
centymetrem ciała.
88
RS
Delektowała się zmysłowymi doznaniami. Pozwalała im
zawładnąć swoim ciałem, duszą i umysłem, uciszyć
strach przed przyszłością, przenosić ją z szarej
codzienności w krainę, której wcześniej nawet nie
potrafiła sobie wyobrazić.
Liczyły się tylko jego pieszczoty, a ona bezwstydnie się
nimi napawała.
Podniósł na nią wzrok.
Nie przestawaj, proszę, nie przestawaj. Jak przez mgłę
widziała jego płonące spojrzenie. Płonące pożądaniem.
Jego dłonie i język zsuwały się coraz niżej, a ona czekała
na zbawienie. Aż eksplodowała, unosząc się na fali
nieziemskich doznań.
Półprzytomna oparła głowę na jego ramieniu,
czerwieniÄ…c siÄ™ ze wstydu.
- Przepraszam - wyszeptała. - Kto by pomyślał, że
jestem taka szybka.
- Cicho, maleńka... Chciałem ci to dać - wyszeptał,
gładząc ją po głowie. - Nie chcę, żebyś mnie przepraszała,
chcę, żebyś była zadowolona.
Rozsadzała ją radość. To jej pierwszy taki troskliwy
kochanek.
Niósł ją z wody, aż oparł się plecami o brzeg.
Podtrzymując ją jedną ręką, sięgnął do swoich szortów.
- Przygotowałeś się?
- Przynajmniej jedno z nas powinno być przygotowane
- odparł z uśmiechem.
- Bardzo roztropnie, ale teraz moja kolej. -
Wyszarpnęła mu z ręki niebieskie pudełeczko.
- Ej! - Wolną ręką chwycił ją za nadgarstek.
Błyskawicznie zmieniła ręce, wiedząc, że drugą rękę
ma zajętą.
- Obiecuję, że będę bardzo dokładna.
- Tego się obawiam - mruknął. Niespodziewanie puścił
ją, w ostatniej chwili, gdy wpadała do wody, wyrywając jej
prezerwatywÄ™.
89
RS
Uszczęśliwiona zapadała się w chłodną wodę, po czym
wynurzyła się roześmiana. Flynn stał przed nią niczym
wojownik gotowy do walki.
Przyciągnął ją do siebie, aż poczuła go w sobie.
- Flynn... - szepnęła tęsknie. To mu wystarczyło.
Wypełnił ją żarem, mocą i czymś niezdefiniowanym.
Nawet nie wiedziała, jak to nazwać. W tajfunie zmysłów
pośród kaskady jasności razem wznieśli się na wyżyny
wyzwalajÄ…cego upojenia.
Księżyc wyszedł zza chmury, rzęsiście rozświetlając
polanę, żaby rechotały, krzyczały gęsi, a ognisko wesoło
trzaskało. Flynn siedział oparty o plecak postawiony pod
powalonym drzewem z Mią między udami. Ogarnęło go
nieznane uczucie zadowolenia.
Przechyliła głowę, by na niego popatrzeć.
- Nawet nie wiedziałam, że nocą w buszu jest tak
głośno.
Pocałował ją w głowę.
- Wątpię, żebyśmy dziś w nocy zmrużyli oko.
- Zamierzasz spać? - Uniosła brwi. - Myślałam, że
masz inne plany.
Znowu zakipiało w nim pożądanie.
- Ty mnie zamęczysz.
Nie wierzył swojemu szczęściu. Trzymał w ramionach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]