[ Pobierz całość w formacie PDF ]

seksualnym czarem. Była zirytowana, że jest tego świadoma o tak
nieprzyzwoitej porze dnia, nie pomyślała jednak o długości swojego
odzienia. A z wyrazu jego twarzy wnosiła, że on o tym myślał i to
dużo.
Obciągnęła poły szlafroka, bezskutecznie chcąc go wydłużyć, po
czym ruszyła do sypialni.
- Myślę, że się przebiorę.
Serce zabiło jej jeszcze szybciej, kiedy Blake mrugnął do niej i
posłał jej irytujący uśmiech.
- Dobra myśl. I włóż coś niezobowiązującego i wygodnego.
Przytaknęła, weszła do sypialni, zamknęła za sobą drzwi i
ruszyła prosto do walizki. Po wybraniu ubrania wzięła szybki prysznic
i próbowała nie oceniać flirtu, jaki Blake z nią prowadził. Miała
wrażenie, że ten mężczyzna będzie używał wszelkich sposobów, żeby
osiągnąć to, czego chce. Problem polegał na tym, że nie miała pojęcia,
o co mu chodzi, poza tym, że chciał, by poprowadziła kampanię
reklamową przed wielkim otwarciem kasyna, i, jak twierdził, chciał ją
lepiej poznać.
Czy rzeczywiście tak jest? Czy faktycznie pragnie ją tylko lepiej
poznać?
44
Anula
Kiedy się wycierała ręcznikiem, a później ubierała, doszła do
wniosku, że ostrzeżenia Creeda przed Blakiem miały swoje źródło w
złych relacjach między braćmi i nie były odbiciem charakteru Blake'a.
Z tego co widziała, Blake był biznesmenem odnoszącym sukcesy,
który nie tylko chciał, żeby zaprojektowała kampanię reklamową jego
kasyna, ale również chciał ją poznać na bardziej osobistym gruncie.
- Mężczyzna, o którym marzyłaś połowę swojego życia, odkrył
w końcu, że istniejesz, a ty masz wątpliwości, czy będzie stosowne,
jeśli się zaangażujesz? - pytała sama siebie, zwijając włosy w kok nad
karkiem. - Czy nie jesteś przypadkiem szalona?
Ale kiedy nałożyła na rzęsy tusz, wzięła żakiet i była gotowa, by
się przyłączyć do Blake'a, zdała sobie sprawę, że jest niespokojna.
Jeśli ulegnie jego charyzmatycznemu czarowi, jej serce będzie w
niebezpieczeństwie.
- Blake, to śmieszne. - Sasha roześmiała się, kiedy jej nakazał,
żeby popchnęła do środka zielonego koła stos żetonów używanych w
pokerze.
Po obejrzeniu muzeów pokazujących historię Deadwood i po
zjedzeniu smakowitego lunchu w jednym z hoteli Blake'a, Lucky
Fortune, wrócili do Belle of Fortune, żeby spróbowała swojego
szczęścia w grze. Zorganizował dla niej prywatny stolik i pokazywał
różne gry hazardowe. Sasha stwierdziła, że mimo że są zabawne,
nigdy nie mogłaby zostać zawodowym graczem. Blake przysunął się
do niej, kiedy prowadzący grę mężczyzna tasował karty i je rozdawał.
45
Anula
- Rozdający pokazuje sześć, a musi pozostać siedemnaście -
wyszeptał Blake prosto do jej ucha. - Ty masz dwanaście i masz
szansę wygrać. Weź jeszcze jedną kartę.
Jego ciepły oddech, który czuła na skórze, rozpraszał jej uwagę.
Westchnęła i mobilizując każdą cząstkę swej woli, starała się
reagować normalnie.
- Jesteś pewien? A co będzie, kiedy następna karta będzie asem?
Wtedy będę miała osiemnaście i wszystko stracę.
- To prawda - zgodził się Blake. - Dlatego to jest gra hazardowa.
Musisz ryzykować.
-Ale...
Delikatnie dotknął wskazującym palcem do jej policzka i
odwrócił jej głowę tak, że musiała spojrzeć mu w oczy.
- Kochanie, życie jest pełne ryzyka. Czasami zwyciężasz.
Czasami tracisz. Ale pamiętaj, że masz szansę pięćdziesiąt na
pięćdziesiąt, a jeśli nie podejmujesz ryzyka, to nie będziesz wiedziała,
czy to nie była stracona okazja.
Serce zabiło jej mocniej, kiedy spojrzała w jego zdumiewająco
niebieskie oczy. Było to wyzwanie i nie miała cienia wątpliwości, że
mówił o całym mnóstwie szans, a nie o kartach, które trzymała w
ręku.
- Nie wiem - powiedziała z wahaniem.
Nie była pewna, czy ma odwagę zaryzykować i związać się z
Blakiem. Mogło się to skończyć złamanym sercem i urażoną dumą.
46
Anula
- Zrób przerwę - powiedział do rozdającego, czekając cierpliwie
na jej decyzję w sprawie kart, które trzymała w ręku. Mężczyzna
skinął w milczeniu głową i odszedł. Blake odwrócił ją do siebie.
- Daj mi szansę, Sasho. Daj nam szansę.
- Nie ma nas - powiedziała, potrząsając głową.
- Jeszcze nie. - Jego uśmiech emanował ciepłem, które opłynęło
ją falą od głowy po czubki palców u nóg. -Ale pragnę, żeby tak było.
Zamarła na moment, gdy usłyszała determinację w jego głosie i
obietnicę w oczach. Wyrzekł się swojego wcześniejszego
usprawiedliwienia, że chce ją poznać lepiej, i zmierzał teraz prosto do
romantycznego celu.
Dreszcz przebiegł jej po plecach, kiedy schylił głowę, żeby
musnąć ustami jej wargi. A kiedy zaczął ją całować, wszelkie
racjonalne myśli i argumenty, które wysuwała wcześniej, że poddanie
się Blake'owi może ją doprowadzić do zguby, uleciały. Zapomniała
również, że siedzieli w środku pełnego gości kasyna. Nic w tej chwili
nie wydawało się ważniejsze od świadomości ciepła przepływającego
przez jej ciało i potrzeby znalezienia się w jego ramionach. Bez chwili [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl