[ Pobierz całość w formacie PDF ]

także wszystkich numerów kart, kodów dostępu do kont internetowych, wszystkiego, co ma jakąś
wartość, czego się dorobiliśmy.
 Wasze obecne życie wkrótce zostanie wykasowane, ale jego część możemy przenieść do
nowego. Postaram się sprzedać wszystko, co macie wartościowego, wyprać pieniądze i przekazać
wam do bezpiecznego dysponowania. Ale musicie mi zaufać. Inaczej przegracie. Pieniądze z kart
czy Internetu szybko naprowadzą zabójcę na wasz ślad.
Paweł nie ma nic przeciwko temu.
 Na co mi pieniądze. Są brudne. Nie pracowałem dla pieniędzy.
Mówi prawdę. Nawet jeśli różnimy się poglądami, jeśli denerwuje mnie czy nawet odrzuca
jego postawa w pewnych kwestiach, to tego jednego nie można mu zarzucić. Wszystko robił z pasji
i przekonania. Nie dbał o pieniądze. One same przychodziły.
Pasja i przekonanie  to dlatego teraz mamy kłopoty.
Trevor szybko szacuje. Wartość domu pomniejszona o konieczność przyspieszonej
sprzedaży, wartość rzeczy, obrazów, akcji. Aącznie z pieniędzmi na koncie jest tego prawie dwa
miliony. Dużo. Na całe życie? Dla czterech osób, gdzieś za granicą, to już może nie tak wiele.
 Przez pierwsze pół roku nie będziecie mogli nimi dysponować. Będziecie żyć na mój
koszt. Nie martwcie się, pózniej sobie odbiorę. Resztę postaram się podzielić na dwa, trzy konta i
jakieś bezpieczne lokaty. Nie będziecie objęci programem ochrony świadków, nie dostaniecie
miesięcznych pensji na utrzymanie. Będziecie musieli sobie z tym poradzić.
Kiwam głową.
 Możecie kupić sklep albo założyć małą restaurację. Tam, gdzie jedziemy, przyjemnie jest
prowadzić restaurację.
 Co z dziadkami, Aliną, Andrzejem, Lidką, naszymi przyjaciółmi z pracy? Jak im damy
znać, co się stało?
 Nie wolno wam. Z czasem dam znać najbliższej rodzinie, że wszystko jest w porządku, ale
przyjaciółmi nie zawracajcie sobie głowy. %7łycie jest ważniejsze. Chcecie żyć, prawda?
Chcemy żyć. Nieważne jak. Z daleka od tego wszystkiego.
Boże, jak to będzie wyglądało w oczach Lidki czy Andrzeja, Daniela, Elki, tych wszystkich,
którzy nas znają? Co zrobią? Przejdą nad tym do porządku dziennego? Pójdą na policję, do gazet?
Cała rodzina znika nagle, w centrum Europy, rozpływa się w powietrzu. To też dobry temat. Bardzo
dobry.
Uśmiecham się na tę myśl. Mimo strachu, jest w tym przygoda i dreszczyk emocji. To samo
chyba czują dzieciaki. Patrzą na Trevora jak na kosmitę. Ale też widzę i po Karolu, i po Kindze, że
wzbudza ich zaufanie. Mimo tego, co przeszły przez ostatnie dni.
W oczach Karola poza strachem błyszczy ciekawość. Przygoda, dla niego to też przygoda.
Jest niepewny, zdezorientowany, ale też podekscytowany. Jego ojciec i matka są w końcu ważnymi
świadkami w międzynarodowej aferze. Niesamowite. To lepsze niż James Bond.
Jesteśmy jego bohaterami. Trevor też nim jest.
 Zabiłeś kiedyś kogoś?  pyta Trevora na powitanie, zanim zdążymy go powstrzymać.
Kinga za to jest bardziej nieufna.
Może się zakochała i może już nigdy nie odnajdzie tej miłości. Boję się, że jeśli tak jest, to
jej nie upilnujemy, ucieknie i zagrozi nam wszystkim. Wróci do swojego chłopaka, bo miłość jest
ważniejsza niż życie. W nosie ma obietnice i bezpieczeństwo. Przeskakuje wszelkie bariery i
zobowiązania. Sama coś o tym wiem. Nie będziemy mogli wyjechać. Nie będziemy mogli niczego
zrobić.
W noc poprzedzającą wyjazd podchodzi do mnie jednak i mówi szeptem:
 Nie zrobię żadnej głupoty. Będę się słuchać.
Ciii&  Przyciskam palec do ust, ale przecież takie jedno zdanie nie powinno nikogo
zaniepokoić. Obejmujemy się i płaczemy bezgłośnie. Na koniec ocieram jej łzy z twarzy i
uśmiecham się z wysiłkiem.
 Będzie dobrze  pociesza mnie.
Teraz zaś widzę w jej oczach jakiś błysk. Jest dobrze. Wszyscy jesteśmy gotowi zacząć
nowe życie.
Trevor uśmiecha się wesoło i budująco. Jak człowiek, który w momencie wybuchu bomby
atomowej myśli tylko o dojedzeniu do końca kremówki, którą zostawił na stoliku i wyszedł do
łazienki, gdzie się wszystko zesrało.
 To jak, dzieciaki? Ruszamy?
Rozdział 20
Ucieczka
50.
Zaczyna się szaleństwo. W motelu w Czechach zmieniamy ubrania. Wokół nas, w pokojach
oświetlonych czerwonymi latarniami, kwitnie nocny seks, a my myślimy tylko o czekającej za
granicą niepewności. Austriacy i Niemcy obsypują pocałunkami słowiańskie piękności, nubijskie
wojowniczki i radośnie uśmiechnięte Azjatki, a czwórka polskich uciekinierów tuli się do siebie w
oczekiwaniu tego, co przyniesie im jutro.
Zostawiamy resztki naszego starego życia w koszu na śmieci. Koszule, spodnie, marynarki,
bieliznę. Bez żalu. Nigdy więcej nie zobaczymy naszego domu, kraju, rodzin, znajomych.
Dostajemy letnie stroje. Ja sukienkę w śmieszne kwiatki, dzieciaki szorty i T-shirty, Paweł lniane
spodnie i koszulÄ™. Wszystko dobrych marek, wyprasowane, pachnÄ…ce, czyste, ale nie nowe. Trevor
dba o każdy szczegół. Jest koniec sierpnia i w Polsce zaczyna się robić chłodno, szczególnie
wieczorami. W Czechach też już nie jest ciepło. Idą chmury, chłodne fronty, nocami nadchodzą
pierwsze oznaki zimy.
 Tam, dokąd jedziemy, będzie ciepło. Nawet bardzo ciepło.
Rozdaje nam paszporty z dziwnymi emblematami.
 Drodzy państwo Ross, od dziś jesteście obywatelami Wielkiej Brytanii i poddanymi
Korony Brytyjskiej. Wracacie z podróży do Europy Wschodniej, skąd pochodzą wasi
pradziadkowie. Wasze imiona zostają po staremu, dzieciom musiałem trochę zmienić, ale wciąż
możecie je nazywać Kim i Karol. Pan, panie Ross, ma na imię Paul.
Patrzymy wszyscy w paszporty. Ann, Charles, Kimberly Ross. Oto nasza nowa rodzina.
 Pan, panie Ross, jest doradcą inwestycyjnym z City. Zarobiłeś bardzo dużo pieniędzy na
akcjach firm komputerowych i postanowiłeś skończyć z życiem w stresie. Dlatego kupiłeś od
mojego znajomego posiadłość, do której się udamy, i zamierzasz tu spokojnie dożyć starości.
Będziesz żyć jak bogacz, ale niezbyt rozrzutny. %7ładnych pokazówek, skoków na spadochronie,
samolotów, nurkowanie raczej też odpada. Po prostu zwyczajny facet z niezle wypchanym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oralb.xlx.pl